Ma szansę zaskoczyć wszystkich [zdjęcia]
Jason Doyle wygrał już trzy turnieje tegorocznego cyklu Grand Prix. Jest blisko sprawienia największej niespodzianki sezonu.
W tym roku zawodnicy dzielili się wygranymi w elicie. Peter Kildemand, Maciej Janowski, Tai Woffinden, Antonio Lidnbaeck i Greg Hancock po razie stawali na najwyższym stopniu podium. Tylko Doyle wyłamał się z towarzystwa - w tym roku zgarnął już trzy trofea, za turnieje w Pradze, Gorzowie i Tererow. To wystarczyło mu na razie do pozycji wicelidera, bo słabo wypadł na początku sezonu w Warszawie i Horsens (odpowiednio 5 i 7 punktów).
Prowadzący w klasyfikacji Greg Hancock takich wpadek nie zaliczał. Ani razu nie zeszedł poniżej dwucyfrowego wyniku i wciąż jest broni się przed Australijczykiem.
Po ostatnim turnieju różnica między zawodnikami stopniała do 5 punktów. W sobotę, w Sztokholmie, może nastąpić zmiana lidera. Co na ostatniej prostej rywalizacji o medale mistrzostwa świata, byłoby arcyciekawe.
Czy Doyle’a stać na kolejny świetny wynik? Na pewno. Od czasu dwóch wpadek z turniejach z początku sezonu, ustabilizował formę. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że jest na fali wznoszącej. Ma świetnie przygotowane motocykle, nie boi się ryzykować (czasem na granicy faulu), a przede wszystkim jest mentalnie przygotowany na sukces.
Przez wiele lat zmagałem się z problemami, kontuzjami i ludźmi, którzy przekonywali mnie, że nie jestem wystarczająco dobry. Teraz to się zmieniło
- mówił Doyle po zwycięstwie w Teterow. - Nie wiem, jak skończy się ten sezon, ale po jego zakończeniu chcę mieć przekonanie, że dałem z siebie sto procent. Dlatego zainwestowałem w tą walkę dużo pieniędzy i mnóstwo pracy - zapewnił Australijczyk.
W sobotę to Hancock będzie czuł się jak w domu. Amerykanin od lat w sezonie mieszka w Szwecji, więc doping kibiców będzie raczej po jego stronie. Liderowi klasyfikacji cyklu nie przeszkadza wiek i pewnie zapowiada: chcę czwartego tytułu mistrza świata.
Doyle i Hancock muszą jednak pilnować nie tylko siebie nawzajem. Złota nie zamierza oddawać Tai Woffinden, obecnie trzeci w klasyfikacji. - Zostały jeszcze trzy turnieje, jest więc sporo punktów do zdobycia. Nie poddam się do końca - zapowiada. - Poprzednim razem dobrze wypadłem w Sztokholmie. Mam zamiar zmienić kilka rzeczy w motocyklach i mam nadzieję, że da to pozytywny efekt.
Nigdy nie rezygnuję z walki o wymarzony cel.
Woffinden do Doyle’a traci 8 punktów, 13 do Hancocka. Do Brytyjczyka zbliżył się z kolei Bartosz Zmarzlik, najskuteczniejszy z trójki Polaków startujących w cyklu. Różnica między nimi to 8 punktów, a Polak ma wielką ochotę na medal indywidualnych mistrzostw świata w debiutanckim sezonie w elicie.
Walka o podium wciąż jest sprawą otwartą, bo szans nie tracą także Chris Holder czy Maciej Janowski.
Sobotni turniej w Sztokholmie rozpocznie się o godzinie 19.00. Transmisja na antenie Canal+.
***
Turniej o Grand Prix Niemiec będzie dziewiątym w tegorocznym cyklu indywidualnych mistrzostw świata. W dotychczasowych wygrywali:
- w Krsko Peter Kildemand,
- w Warszawie Tai Woffinden,
- w Horsens Maciej Janowski,
- w Pradze Jason Doyle,
- w Cardiff Antonio Lindbaeck,
- w Malilli Greg Hancock,
- w Gorzowie i Teterow - Jason Doyle.
Przed zawodnikami jeszcze tylko trzy starty - po sobotnich zawodach w Sztokholmie, żużlowcy powalczą jeszcze w Toruniu (1 października) i Melbourne (22 października).