Luźne „piąteczki” - nowoczesny pomysł ze start-upu - podnoszą produktywność
Rozmowa z Michałem Śliwińskim, właścicielem firmy Nozbe, gdyńskiego start-upu z branży nowych technologii
W Szwecji testowano 6-godzinny dzień pracy. W Pańskiej firmie na pełnych obrotach ponoć pracuje się cztery dni, a piąty spędza na pogaduszkach, ewentualnym doszkalaniu lub... przyspieszonym odpoczynku. Nie brakuje Panu tego piątku?
Na wstępie sprostujmy pewną nieścisłość. Idea „piąteczku”, jak nazywamy nasz system, nie polega na pogaduszkach i dłuższym grillowaniu (śmiech). Wzięła się ona z pewnej potrzeby, która nie dawała mi spokoju od dłuższego czasu.
Jaka to potrzeba?
Któregoś dnia zdałem sobie sprawę, że ludzie z mojego zespołu, pędząc za coraz to nowymi projektami i rozwiązaniami dla naszych klientów - jak zresztą przystało na ludzi dostarczających innowacyjne oprogramowanie - gubią te stare, rozpoczęte wcześniej, ale nie zakończone. Zapytałem pracowników, który z nich w ostatnim czasie zrobił porządny przegląd tygodnia, podsumował stan realizacji zadań. Nikt nie podniósł ręki. Zapytałem, kto taki przegląd zrobił w ostatnich miesiącach. Znowu nikt się nie zgłosił. Zdałem sobie wtedy sprawę, że mnóstwo pary idzie w gwizdek, że w pracę zespołu wkrada się chaos.
A jak to ma się do „piąteczków”?
Właśnie w każdy piątek każdy z pracowników dokonuje obowiązkowo przeglądu tygodnia. Nie tylko podsumowuje stan realizacji rozpoczętych projektów, ale też planuje, co zrobi w kolejnym tygodniu. Każdy robi to samodzielnie, ale raporty są widoczne dla wszystkich z zespołu. To motywuje do nadrabiania zaległości, bo to jednak mały wstyd nie poradzić sobie z jakąś sprawą przez kilka tygodni.
Po raporciku fajrant?
Nie wykluczam. Ale od początku, odkąd wprowadziłem nowy system pracy, gorąco zachęcałem pracowników do przeznaczenia tego luźnego dnia na samodoskonalenie. Zauważyłem bowiem wcześniej - i to było drugie spostrzeżenie, które skłoniło mnie do zmiany systemu pracy - że wielu programistów może i mówiło dużo o nowych technologiach, ale paradoksalnie niewielu doszkalało się i uczyło nowych rzeczy. Jeżeli już podnosili swoje kwalifikacje, to przy okazji wykonywania nowych zadań. A to było za mało. „Piąteczek” jest właśnie takim dniem, w którym każdy - według zidentyfikowanych przez siebie potrzeb - może poświęcić czas na udoskonalanie umiejętności.
I mam uwierzyć, że Pańscy pracownicy wolą siedzieć przed komputerem, zamiast rozpalać wczesnego grilla?
Ja nie muszę wierzyć, bo to widzę co tydzień. Obecnie około 70-80 proc. moich pracowników przeznacza ten luźny czas na samodoskonalenie się. Owszem, są osoby, które notorycznie przeznaczają wolne godziny na przedłużenie weekendu. Ale godzę się na to, wliczając to w koszty funkcjonowania systemu. Moim celem jest zwiększenie efektywności pracy. I ten cel osiągnąłem. Ludzie są odprężeni, uśmiechnięci...
... jak w tej reklamie - uśmiech bezcenny, za resztę zapłacisz...
Ten uśmiech przekłada się na praktycznie zerową rotację pracowników w zespole, co w mojej branży nie jest takie oczywiste. Odkąd wprowadziłem autorski system, z pracy odeszła tylko jedna osoba i to z zupełnie innych względów. Ale jest coś jeszcze, co jest dla mnie bardzo ważne - wyraźnie wzrosła jakość pracy.
Jak Pan mierzy tę jakość?
Przede wszystkim jest zdecydowanie mniejsza liczba błędów. Zespoły szybciej też radzą sobie z powierzonymi zadaniami. Spadła też liczba zaległości.
Piękna idea, tylko gdzie haczyk?
Nie ma. Ja po prostu naprawdę poważnie traktuję wykonywanie przeglądu tygodnia. Pracujemy zespołowo, stąd od razu widzimy, kto się obija, albo kto ma z czym problem. Widzę też jak wyraźnie wzrasta intensywność pracy w tygodniu, jeśli można go wcześniej zaplanować. Czasem potrzebna jest wolna chwila choćby po to, by ogarnąć biurko.
Intuicja podpowiada, że lepiej dokręcać śrubę, jeśli chcemy więcej dostać od pracowników.
A ja zawsze chciałem mieć fajną firmę, do której ludzie chcą przychodzić, dobrze się w niej czują i mają czas na fajne życie po pracy. A skoro poluzowanie śruby pozwala jeszcze na podniesienie produktywności, to tylko się cieszę.