Cezary Wyszyński z Fundacji Viva Polska: Minister środowiska Jan Szyszko jest istnym generatorem problemów ekologicznych.
Co mógłby Pan powiedzieć o polityce ekologicznej rządu i partii rządzącej?
Niestety, nie mogę powiedzieć niczego dobrego. Minister środowiska Jan Szyszko jest istnym generatorem problemów ekologicznych. Wprowadzone za jego sprawą przepisy o wycince drzew niszczą od paru tygodni nasze otoczenie. Dewastujące skutki tych przepisów sprawiły jednak, że wiele osób w Polsce nagle zainteresowało się tym problemem.
Chyba to niejedyny „sukces“ ministra?
Równie zła jest jego propozycja nowelizacji prawa łowieckiego. Zgodnie z jej zapisami, karane byłyby działania uznane za utrudnianie polowań - np. obecność w ich okolicy. Nowelizacja ignoruje postulaty strony społecznej, takie jak zakaz udziału dzieci w polowaniach, szkolenia psów myśliwskich na żywych zwierzętach czy zwiększenie odległości, w jakiej można polować - obecnie jest to 100 m od zabudowań! Przede wszystkim projekt nie realizuje orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, umożliwiającego obywatelom wyłączanie prywatnych terenów z obwodów łowieckich. Według propozycji można będzie najwyżej wysłać niewiążącą opinię, która zostanie zignorowana, lub ewentualnie dochodzić swoich praw do wyłączenia terenu prywatnego w sądzie cywilnym z powołaniem się na własne poglądy religijne.
Skąd wzięło się takie niezrozumienie PiS dla ekologii?
To jest kwestia niezrozumienia raczej nie całego PiS, tylko jego kierownictwa. Rozdzielmy przy tym dwie kwestie. Pierwszą jest ochrona przyrody, czyli zwierząt dzikich oraz drzew i innych roślin. I tutaj problem jest ewidentnie wygenerowany przez obecną władzę. Drugą kwestią jest stosunek do środowiska naturalnego, między innymi do jego zanieczyszczenia. Smog nie jest winą wyłącznie obecnego rządu. Wszystkie poprzednie tolerowały tę sytuację i nie podejmowały odpowiednich decyzji. Ale to podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości ludzie przestali „kupować” taką politykę ekologiczną.
Można chyba nawet powiedzieć, że smog rozjuszył polskie społeczeństwo.
Pojawiła się bardzo ożywiona dyskusja w internecie. Właśnie z sieci można się było dowiedzieć, że najbardziej zanieczyszczone miasto na świecie leży w Polsce. W zanieczyszczeniu powietrza przebijamy Chiny! Reszty dopełniły wpadki informacyjne rządu i próba zamiatania problemu pod dywan.
Smog chyba wszedł na stałe do polskiej debaty publicznej?
W dużym stopniu dzięki intensywnej kampanii informacyjnej w mediach, zwłaszcza tych tradycyjnych, pojawiła się presja, niezadowolenie społeczne.
Co na to władza?
Władza jest jeszcze na etapie zaprzeczania. Ale jest jeden wyjątek. W miniony wtorek na specjalnej konferencji prasowej prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział poprawę prawa łowieckiego i zmianę ustawy dotyczącej wycinki drzew na prywatnych posesjach. Wyraził też poparcie dla dosyć głębokiego projektu nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt.
Czy to przełom?
To zależy od szczegółów tych rozwiązań. Społeczna presja mogła spowodować te obietnice, wymusiła refleksję władzy. W końcu smog dotyczy wszystkich, wycinka drzew również.
Może rząd zapyta o zdanie ekologów?
Bardzo bym sobie życzył takiej rozmowy. Na braku dialogu cierpią wszyscy. Niesłuchane są organizacje ekologiczne, a to one przecież wiedzą najwięcej o konkretnych sprawach. Mają „pełne szuflady” dobrych projektów i zmian.
Są nadzieje na dialog?
Osobiście jestem sceptyczny. Rząd ma swoje przeświadczenia i je realizuje. Poprzednia władza przynajmniej pytała się nas o opinię, choć trzeba uczciwie przyznać, że się z nią z reguły nie liczyła.
A teraz?
Teraz nawet nie mamy możliwości przedstawienia naszego zdania. Są wyznaczane kilkudniowe terminy na przedstawienie opinii do obszernych projektów albo nie przeprowadza się konsultacji wcale. I jak widać, tracą na tym wszyscy, a konsekwencje błędnych decyzji i złego prawa mogą być fatalne i często nieodwracalne.