Rozmowa z logopedą - Magdą Felińską ze Świdwina, założycielką zachodniopomorskiego oddziału Polskiego Związku Logopedów.
Nikt nie rodzi się z umiejętnością składania słów, mowy każdy musiał się nauczyć. Jak więc mówić do dzieci, by im tę naukę ułatwić? Czy lepiej wystrzegać się wszechobecnych zdrobnień kierowanych do najmłodszych dzieci i swoistego „szczebiotania”? A może to jednak nie ma znaczenia?
Trzeba do dziecka przede wszystkim mówić. Wszystko zaczyna się od „kąpieli słownej”. Po urodzeniu zanurzamy małego człowieka w świecie dźwięków, bodźców dotykowych i wzrokowych. Łącząc wszystkie zmysły, rozpoczynamy proces nauki mowy. Rodzic, który opowiada swojemu dziecku o otaczającym go świecie, nazywa przedmioty, wydarzenia, opisuje zaistniałe sytuacje, buduje słownik pojęć, tworzy bazę, z której skorzysta w niedalekiej przyszłości maluch. Dzieci uczą się poprzez naśladownictwo. By zaistniało słowo w głowie maluszka, musi je usłyszeć kilkaset razy. Ważna jest też chęć komunikacji, dlatego nie wyręczajmy naszych pociech. One muszą chcieć mówić. W gabinecie tłumaczę rodzicom, że wszechobecne zdrobnienia i swoisty język, który tworzą w granicach świata dziecka, nie przynosi niczego dobrego. Należy mówić do dziecka tak samo, jak do osoby dorosłej.
Czy to najmłodsze pokolenie ma lepszą wymowę od swoich rodziców? Czy problemy logopedyczne ewoluowały, czy jednak mimo pokoleniowych różnic w tej materii niewiele się zmienia? Jakie są te problemy?
Nigdy nie prowadziłam badań naukowych, nie znam również prac, które potwierdziły moje obserwacje, ale z własnego, wieloletniego doświadczenia wiem, że z każdym rokiem jest coraz większe zapotrzebowanie na usługi logopedyczne. Jest widoczny pewien regres i związany jest, jak myślę, z postępem technologicznym. Mowa to ruch, motoryka duża i mała, precyzja rąk, to czytanie, kontakt z żywym słowem, tworzenie wspólnego pola uwagi, to także słuchanie dzieci. Komputery, siedzący tryb życia i samotność w sieci nie wpływają w pozytywny sposób na mowę. Co się nie zmieniło pokoleniowo? To wpływ mowy na pisanie. Dziecko, które ma wadę wymowy, przenosi ją na te umiejętności. Grzechy popełniane pomimo upływu lat? To także wszechobecne smoczki, palce w buzi i zbyt długie karmienie butelką, nieumiejętność wprowadzania pokarmów stałych.
Kiedy należy zgłosić się do specjalisty?
Pierwszy rok życia dziecka to okres melodii, głużenia i gaworzenia. Drugi, to czas wyrazu. Trzeci, to nauka zdań. Dwa słowa na dwa lata, to o dwieście siedemdziesiąt za mało. Jeżeli dziecko nie rozumie, nie wykonuje poleceń, nie reaguje na własne imię, kiedy ma ubogi zasób słownictwa, kiedy zniekształca dźwięki, kiedy je pomija, kiedy mowa jest niezrozumiała, należy udać się do specjalisty.
Czy w każdym wieku można poprawić swoją dykcję? Czy tę właściwą trzeba ćwiczyć? Jeśli tak, to jakie ćwiczenia aparatu mowy temu służą?
To najczęstsze pytanie, jakie słyszę od młodzieży i dorosłych pacjentów. Wiek nie jest kryterium w pracy logopedycznej. Dykcja to poprawne mówienie, które przydaje się każdemu. Najczęściej korzystają z tych ćwiczeń osoby, które mają coś wspólnego z mediami, to aktorzy, dziennikarze, piosenkarze, mówcy, ale także ci, którym to na co dzień przeszkadza. Ćwiczenia dykcji to dobre trenowanie języka, który - jak każdy inny organ - składa się z mięśni, które można wyćwiczyć.
Założyła Pani zachodniopomorski oddział Polskiego Związku Logopedów? Skąd ten pomysł i jaki przyświeca mu cel?
Pomysł na oddział zrodził się podczas pewnego szkolenia, w którym uczestniczyłam w Poznaniu. Zawód logopedy wiąże się z ciągłym doszkalaniem. Muszę nieustannie wyjeżdżać, by spotkać ludzi, od których mogę się uczyć. Usiadłam przed komputerem, napisałam maila, podzieliłam się swoimi spostrzeżeniami i przemyśleniami i rozesłałam go po całym województwie. Nie spodziewałam się, takiej reakcji. Napływały maile, które umocniły mnie w przekonaniu, że warto stworzyć taki oddział. Polski Związek Logopedów daje mnóstwo korzyści. Dzięki niemu, my logopedzi mamy łatwiejszy dostęp do szkoleń, do wymiany myśli, doświadczeń, ale także mamy obronę swoich praw pracowniczych. Zrzeszając się mamy świadomość, że ktoś nas będzie reprezentować i wspierać w sytuacjach kryzysowych. Mamy swój głos w dyskusjach społecznych, ale także mamy wpływ na poziom wykonywanego przez nas zawodu. Związek wydaje certyfikaty, które mają na celu uporządkowanie i ujednolicenie zawodu logopedy w Polsce.
Ilu logopedów jest już w oddziale? Jak wstąpić w jego szeregi?
Zachodniopomorski oddział liczy na razie 20 osób, ale istniejemy dopiero od połowy tego roku. Wszystkich chętnych zapraszamy do współpracy. Informacje na nasz temat można znaleźć na głównej stronie Polskiego Związku Logopedów albo zadzwonić do mnie do nr tel.: 602-309-159. Udzielę wszystkich niezbędnych informacji.