Lawina negatywnych uwag w kierunku bydgoskich drogowców
- Wstyd nam za was! Śmiechu warte! - krzyczeli pasażerowie komunikacji miejskiej. Podczas debaty w sprawie nowej siatki połączeń drogowcy usłyszeli wiele gorzkich słów.
Punktualnie o godzinie 18 sala kina Jeremi przy XV Liceum Ogólnokształcącym (ulica Z. Berlinga) w Fordonie wypełniona była niemal po same brzegi. Mieszkańcy Fordonu, ale i nie tylko, chcieli spotkać się z drogowcami i podzielić się uwagami na temat obecnie funkcjonującej komunikacji miejskiej. Jak można było się tego spodziewać, zdecydowana większość opinii była negatywna.
Jeszcze krótko przed rozpoczęciem spotkania mieszkańcy pomiędzy sobą rozmawiali na temat transportu publicznego. - Pozabierali nam wszystko co możliwe - zwracała się jedna kobieta do drugiej.
- W gazecie czytałem, że dają sobie trójkę z plusem za pierwszy miesiąc. Ja bym im dał dwóję z minusem za te wszystkie zmiany - nie krył starszy mężczyzna.
Spotkanie rozpoczęło się od kilku słów przewodniczącego Rady Osiedla Nowy Fordon, Jana Kwiatonia, który był jednym z organizatorów debaty. - Musimy pamiętać, że najważniejsza inwestycja za publiczne pieniądze musi służyć nam, mieszkańcom - zauważył Kwiatoń.
- Chcemy dzisiaj zebrać wszystkie postulaty i dojść do porozumienia - dodał Paweł Górny ze Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Transportu Publicznego.
Gdy o głos poproszono Rafała Grzegorzewskiego, zastępcę dyrektora Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej na sali od razu można było wyczuć większe poruszenie. Jeden z twórców nowego schematu przemawiał zaledwie kilka minut. Od razu dała o sobie znać złość niektórych bydgoszczan.
- Chcemy pokazać, że Fordon jest obecnie bardzo dobrze skomunikowany z centrum. Możecie państwo ironizować, ale taki jest fakt - zwracał się do mieszkańców Rafał Grzegorzewski.
- Śmiechu warte - odpowiadali niektórzy obecni.
Organizatorzy dali wypowiedzieć się wszystkim uczestnikom. Przez niemal dwie godziny obecni na sali drogowcy musieli ze spuszczonymi głowami słuchać negatywnych opinii pasażerów. A było ich przynajmniej kilkanaście. Wszystkie zostały skrupulatnie zanotowane.
Najwięcej uwag do pracowników ZDMiKP mieli mieszkańcy osiedla Nad Wisłą, którzy fatalnie oceniają nowy układ transportu publicznego.
- Z przystanków do naszych domów mamy nawet 2 kilometry. Czy o to wam chodziło, żeby tylko pogorszyć sytuację? - grzmiała Teresa Jurek, mieszkanka wspomnianego osiedla. - W ramach linii 81 autobusy urządzają chyba sobie wycieczki krajoznawcze. Panie dyrektorze, my te ulice doskonale znamy. Po Fordonie powinniśmy poruszać się bez przesiadek, a nie krążyć po osiedlu pół godziny - dodała kobieta.
Inni mieszkańcy osiedla Nad Wisłą zwracali uwagę na kolejne problemy.
- Nie mamy żadnego połączenia ze szkołami. Nasze dzieci chodzą półtora kilometra z ciężkimi tornistrami. Chcemy przywrócenia na starą trasę linii nr 70 - apelowała Beata Balinowska.
Podczas debaty nie unikniono również rozmowy na temat linii 83 i 84. - Dlaczego panowie kategorycznie stwierdzili, że 84 nie zostanie przywrócone, a 83 nie zmieni trasy na poprzednią? Wstyd mi za to, że wmawiacie ludziom słowa o trosce wobec pasażerów. Dbacie raczej tylko o siebie - zwróciła się do drogowców jedna z mieszkanek osiedla Tatrzańskiego.
- Wiem, że pielęgniarki ze szpitala Jurasza i dziecięcego także skarżą się, że nie mają odpowiedniego dojazdu do pracy. Ja mam chore dziecko, z którym codziennie muszę dojeżdżać do tych placówek. Wcześniej, dzięki linii 83, dostanie się do szpitali było bardzo proste. A teraz? Jak ktoś nie jest w takiej sytuacji, jak ja, to nie rozumie, jakie jest to trudne - mówiła Ewa Beratek.
Mieszkańcy Fordonu pytali również o sprawy związane z awariami taboru.
- Czy macie pomysł, jak temu zaradzić? Ostatnio wypadły dwa pierwsze, poranne kursy w kierunku centrum. I jak ludzie mają dojechać do pracy? Nie mamy czasu na reakcję zarządu dróg - pytał Grzegorz Borkowski.
Po wysłuchaniu wszystkich uwag głos ponownie zabrali przedstawiciele ZDMiKP. Stwierdzili, że najwięcej uwag dotyczyło osiedli Nad Wisłą i Tatrzańskiego oraz ulic Bora-Komorowskiego, Igrzyskowej i Twardzickiego.
- Część z tych sugestii wzajemnie się wyklucza, do innych można podejść w dwojaki sposób - tłumaczył Grzegorzewski. - W przypadku linii 81 i 82 możemy zwiększyć ich częstotliwość lub zmienić ich trasy. Jednak całkowite przeniesienie jednej linii w drugie miejsce nie jest dobrym rozwiązaniem, bo problem powstanie w nowym miejscu - dodał.
Z ust wicedyrektora Zarządu Dróg Miejskich padło jedno zapewnienie. - Przygotujemy koncepcję, która może poprawić funkcjonowanie komunikacji miejskiej wewnątrz Fordonu oraz w kierunku centrum. Na pytanie, jak długo zajmie ułożenie propozycji, Grzegorzewski odpowiedział, że drogowcy potrzebują około trzech miesięcy.
- Przed wprowadzeniem zmian musimy je dokładnie przeanalizować - argumentował szef wydziału transportu publicznego.
Przypomnijmy: linia tramwajowa do Fordonu funkcjonuje nieco ponad miesiąc. Inwestor i drogowcy powoli podsumowują ten czas. Wspólnie twierdzą, że trasa działa poprawnie, choć oczywiście nie udało się wystrzec kilku błędów, które w najbliższym czasie będą poprawiane.
Jak już wielokrotnie pisaliśmy nowa linia zmusiła Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej do wprowadzenia zmian w transporcie publicznym. Uruchomiono cztery linie tramwajowe, które kursują do Fordonu (pętli Łoskoń i Niepodległości). Zmieniła się też siatka połączeń autobusowych. Niektóre linie zostały zlikwidowane, innym zmieniono trasy, a kilka pozostawiono bez zmian. Mieszkańcy powoli przyzwyczajają się do nowego układu, choć niektórym z nich propozycje drogowców zupełnie nie przypadły do gustu.
O tym, ile skarg spadło na zarząd dróg także już pisaliśmy kilka razy. Bydgoszczanom nie spodobały się między innymi wspomniana likwidacja linii 84, zmiana przebiegu linii 83, która teraz jeździ trasą W-Z do Czyżkówka, omijając aleje Powstańców Wielkopolskich, aleje Adama Mickiewicza i Dworzec PKP. Sporo było też uwag do rozkładów jazdy. A to niektórym tramwaje i autobusy odjeżdżały za szybko, innym za późno, a kolejni mówili, że pojazdy jeżdżą za rzadko (jak np. w przypadku linii nr 60).
Drogowcy zapewniają, że wszystkie skargi są przez nich analizowane, ale nie wszystko uda się wprowadzić. - Mamy ograniczony budżet, z którym musimy się liczyć - wyjaśnia Krzysztof Kosiedowski, rzecznik ZDMiKP. Pierwsze, większe zmiany mają zostać wprowadzone wiosną.