Lawina, bezwzględny morderca. Nie przebiera w ofiarach
Lawiny nie schodzą tylko w Tatrach - mówi Sebastian Fijak, przewodnik górski, organizator szkoleń lawinowych, założyciel szkoły górskiej lawiny.com.
Zawodowy zabójca?
Absolutnie tak, i na dodatek nieprzebierający w ofiarach. W lawinach giną zarówno laicy, jak i profesjonaliści; ratownicy oraz przewodnicy górscy.
Bo to siła nieprzewidywalna?
I tu odpowiedź nie jest już taka prosta. Lawinę można w przybliżeniu przewidzieć, określić teren potencjalnie nią zagrożony. Problem w tym, że składa się na nią tak wiele czynników, iż nie jesteśmy w stanie stuprocentowo określić, że o tej konkretnej godzinie porwie kilku turystów idących np. Doliną Mięguszowiecką. Dlatego też lawiny z taką łatwością zmieniały bieg historii i losy ludzi, wpływały na wyniki wojen. Przerażały i przerażają. Do dzisiaj w górskich kaplicach i kościółkach w Alpach znaleźć można tysiące wotów za ocalenie z białego żywiołu. Czuje się przed nimi respekt.
Co zwiększa ryzyko zejścia lawiny?
Opady śniegu lub deszczu, każda gwałtowna zmiana temperatury i warunków. Nagłe ocieplenie i deszcz sprawiają, że cała pokrywa śnieżna przesiąka wodą, zwiększa się jej gęstość i ciężar, a więc łatwiej się zsuwa. Czysta fizyka. Z drugiej strony bardzo istotne są warunki lokalne; nasłonecznienie danego fragmentu stoku czy wiatry. I to, co najprawdopodobniej wydarzyło się pod Rysami w ubiegłym tygodniu też było „zasługą” intensywnego działania wiatru połączonego z silnym opadem śniegu.
Na ile można precyzyjnie monitorować szlaki schodzenia lawin?
W dalszej części tekstu:
- Czy jest jakaś bezpieczna granica wyruszenia zimą w góry?
- Na ile człowiek, który nie przeszedł szkolenia, może wydostać się sam z lawiny?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień