No, to za nami historyczny sylwester w Toruniu. Ten miejski oczywiście. W końcu nowy rok w plenerze po raz pierwszy był witany bez fajerwerków. Sorry - taki mamy klimat i takie mamy czasy. Był to więc sylwester bez fajerwerków opłacanych z kasy miasta, bo tych odpalanych prywatnie i tym razem nie brakowało. Choć tak na oko i ucho wydawało się, że jakby mniej niż rok temu i wcześniej ich było. Jakby ludziska apelem prezydenta Zaleskiego i losem zwierząt się przejęli.
W internetach do starć między obrońcami tych ostatnich a miłośnikami fajerwerków jednak i tak doszło. Smrodek się przy tym zrobił. Bo z jednej strony padły zarzuty o robienie na ulicach Torunia atmosfery z Dunkierki i Stalingradu, a z drugiej - o niesprzątanie psich odchodów z chodników i trawników...
W miejskim sylwestrowym plenerze fajerwerki zastąpiło konfetti. W efekcie więcej roboty mieli chłopaki od prezesa Rozwadowskiego z MPO, bo musieli Rynek Staromiejski z papierków posprzątać. Problemu nie było, bo akurat mają wolne moce. Śniegu przecież tej zimy jeszcze nie doświadczyliśmy, więc na jego usuwaniu z ulic miejska spółka w tym sezonie dotąd nie zarobiła. Poza tym bądźmy szczerzy - konfetti to nie pierze, które ekipa MPO sprzątała po plenerowym francuskim spektaklu nieco ponad dwa lata temu. A wysypano tego wtedy na starówce dwie tony.
Swoją drogą to chyba prezes Rozwadowski ma dowód na to, że fajerwerkowa kanonada z ostatniego sylwestra nie tylko na oko i ucho była mniejsza od tych z poprzednich lat. Bo wyliczył, że w całym Toruniu zniszczonych zostało ledwie 30 pomarańczowych ulicznych koszy na śmieci zwanych „mandarynkami”. A rozrywały je właśnie fajerwerki, wrzucane do środka. Ta trzydziestka to sporo mniejszy wynik od tego z czasów rzezi „mandarynek”, gdy do wymiany było i z pięćdziesiątek koszy.
Jest też wersja, że to latino ze sceny na starówce płynące tak towarzystwo uspokoiło, bo do szaleństwa tanecznego przekierowało. No i zapomnieć nie można, że w pewnym sensie Zenka Martyniuka zastąpiło. Tak, tak - to już trzy lata, jak prezes Kurski z telewizji - za przeproszeniem - publicznej na Toruń się wypiął i sylwestra ze swym ukochanym artystą, lansowanym niczym kandydat na prezydenta, w Zakopanem organizuje. Tych, którzy tego odżałować nie mogą szczęśliwie we wrześniu pocieszyli prezesi toruńskich spółdzielni mieszkaniowych, Zenka na koncert popołudniową porą zapraszając.