Łaska pańska i jej pstry koń. Felieton księdza Przemysław Szewczyka
Wszyscy już od dziecka znamy pstrego konia łaski od ludzi, na których nam zależy. Począwszy od mamy, która kocha nas całym sercem, ale jak nie zjemy do końca obiadu to się trochę obrazi, a skończywszy na oddanych przyjaciół, z którymi konie można kraść, póki nie poróżnią nas wybory polityczne, doświadczenie uczy, że ludzka życzliwość wobec nas jest mocno niepewna.
Czasem sytuacje rozejścia się dróg, które biegły razem, czy poważniejszego konfliktu są nieuniknione i wynikają z naszej wolności wyboru, której efekty nie wszystkim muszą się podobać. Czasem jednak zmiana nastawienia ludzi wynika z faktu, że uznanie zdobyliśmy w ich oczach nie tyle my, co ten ktoś, kogo mieli w głowie, gdy o nas myśleli. Przecież nigdy do końca nikt nas nie zna… A ponieważ – nie ma co ukrywać – wszystkim nam bardzo zależy na uznaniu ze strony ludzi, nie chwalimy się ani naszymi słabościami i błędami, co do których jesteśmy pewni, że obniżą naszą wartość w oczach ludzi, ale także nie śpieszymy się z przyznaniem do przekonań, które wywołają taki sam skutek.
Nasz Pan, Jezus Chrystus, też znał doskonale pstrego konia łaski pańskiej… Jego śmierci towarzyszy spektakularny spadek Jego popularności w Jerozolimie, gdzie najpierw witany był wśród euforii ludu jako zapowiedziany mesjasz, a po pięciu dniach przegrał plebiscyt ze zbrodniarzem, Barabaszem. Już jednak znacznie wcześniej miało miejsce bardzo podobne wydarzenie.
Jak czytamy tej niedzieli w Ewangelii św. Łukasza, gdy Jezus na początku działalności przybył do rodzinnego Nazaretu i przemawiał w synagodze, ludzie, którzy najpierw wysławiali Go pełni podziwu dla Jego nauki, na koniec „unieśli się gniewem, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na urwisko góry, na której zbudowane było ich miasto, aby Go strącić”. Co takiego zrobił Jezus, że pstry koń łaski pańskiej zmienił Jego zwolenników w zapiekłych wrogów? Powiedział, że Bóg kocha nie tylko Żydów, ale także Syryjczyków i mieszkańców pogańskiej Sarepty Sydońskiej…
Łaska pańska niestety sprzyja tym, którzy panu schlebiają. Jeśli ktoś czuje się naszym panem, będzie oczekiwał naszego podporządkowania się w poglądach i decyzjach i taką cenę trzeba zapłacić za życzliwość i uznanie. Jeśli ktoś jest naszym bratem lub przyjacielem, przyjmie nas jako równych sobie i tak samo wolnych w sposobie myślenia i działania.
Można szukać uznania u pana… Lepiej jednak i bezpieczniej dla zdobycia uznania, przyjęcia i wsparcia ze strony drugiego człowieka szukać go u braci i przyjaciół, którzy pstrego konia swojej łaski puścili wolno i kochają wiernie.