Kulig to wielka frajda. Ale gdzie mróz?
Jeśli lubicie sanki, śnieg i tętent koni, to taka atrakcja jest dla was! Ale kuligi to teraz rzadkość i nie każdy będzie je kiedyś wspominał...
20 stycznia w zimowej scenerii lasów i pól w okolicach Pawłowa i Krojant uczniowie klasy IIe Szkoły Podstawowej nr 1 w Chojnicach, wraz z wychowawczynią Iloną Szulc oraz opiekunkami - Renatą Borzych i Dorotą Czarnowską przebywali na klasowym kuligu.
Były duże sanie zaprzęgnięte do dwóch koni oraz dłuuugi sznur mniejszych sanek. Nie obyło się bez wywrotek na zakrętach. Po pełnej emocji przejażdżce przyszedł czas na rozgrzewkę przy ognisku, zjedzenie upieczonych kiełbasek oraz ciepłą herbatkę. To był dzień pełen niesamowitych wrażeń, które na długo pozostaną w pamięci.
I tylko szkoda, że aura znów się zmieniła i raczej trzeba będzie trochę poczekać, żeby pójść w ślady drugoklasistów z „jedynki”. Ale są już zapowiadane mrozy, więc może warto pomyśleć o organizacji kuligu.
Były one kiedyś bardzo popularne w Polsce. Jeden lub kilka zaprzęgów konnych z przyczepionymi saniami w formie orszaku przemierzały lasy ze spragnionymi dobrej zabawy uczestnikami. Temu rodzajowi rozrywki często towarzyszyły muzyka, śpiew oraz biesiada przy ognisku. Wieczorem często kulig był oświetlany pochodniami. Od XVII wieku do początku wieku XX kuligi były bardzo popularną rozrywką szlachty i magnaterii.
Dziś często zamiast koników sznur sanek ciągnie auto czy traktor i to już niestety, z prawdziwym kuligiem nie ma nic wspólnego... A i zimy już nie takie jak kiedyś, żeby uciecha była pełna!