Ktoś próbuje nas podzielić, skłócić
Waldemar Sługocki: Do prób pozbawiania samorządu kompetencji u nas dodatkowo wprowadza się konflikt między dwoma stolicami. To nieodpowiedzialne
Po ukazaniu się w „GL” tekstu o przyjętym przez sejmik województwa stanowisku nawołującym do utrzymania kompromisu w sprawie siedzib urzędów w regionie, rozdzwoniły się w redakcji telefony od Czytelników („GL” z 29 maja „Nie idźmy na tę wojenkę!”).
– Myślę, że radny Marek Surmacz, który stwierdził, że Zielona Góra wymaga dekomunizacji i przewietrzenia, chce wywołać teraz wojenkę w naszym mieście. Zamiast kompromisu i zgody chce, abyśmy teraz się kłócili między sobą. PiS wszędzie chce konfliktów, bo ludźmi skłóconymi łatwiej manipulować – powiedział jeden z dzwoniących zielonogórzan.
– Głos sejmiku nie jest w tonie bojowym, to jest apel o spokój – tłumaczy marszałek Elżbieta Anna Polak. – Z trudem wywalczyliśmy istnienie województwa. Umowa paradyska to efekt kompromisu. Jesteśmy wyjątkowym regionem z dwiema stolicami, rządową w Gorzowie, samorządową w Zielonej Górze. Powinniśmy się szanować nawzajem i utrzymać to porozumienie. Bo ono decyduje o integralności, tożsamości naszego województwa. Nie powinniśmy w żaden sposób przeciwstawiać sobie obydwu stolic, a w wręcz przeciwnie, współpracować. Potrafimy współdziałać merytorycznie w wielu dziedzinach. Urząd marszałkowski ma 14 jednostek samorządowych w Gorzowie Wlkp. i żadna nie jest zamykana.
Marszałek wyznała też, że sejmik jest zobowiązany do zabierania głosu w sprawach ważnych dla regionu, bo w Warszawie nie wiedzą przecież, jak to jest w Lubuskiem. W rządzie wiedzą tyle, co im ktoś powie.
– Moim zdaniem pan Surmacz nie myśli o dobru regionu, bliższy mu tylko interes miasta Gorzowa – mówi radny Edward Fedko (Bezpartyjni Samorządowcy). – A słowa o dekomunizacji i przewietrzaniu Zielonej Góry trudno komentować. Myślę, że autor tych słów powinien sam wytłumaczyć, co miał na myśli.
– Nie zgadzam się z Markiem Surmaczem – dodaje Tadeusz Ardelli, radny z Żar, który, jak Surmacz, jest członkiem PiS. – Myślę, że politycy z Gorzowa teraz odreagowują czasy, gdy za poprzednich rządów to Zielona Góra wzbogaciła się o urzędy. Gorzów nie miał wtedy sił, żeby się temu przeciwstawić. W Gorzowie, bez względu na partię, są gotowi ,,umierać’’ za miasto. W Zielonej Górze są większe podziały partyjne.
T. Ardelli wstrzymał się od głosu w czasie przyjętego przez sejmik stanowiska. Jego zdaniem, z wyjątkiem przeniesieniem centrali ratownictwa medycznego do Gorzowa, nie ma przykładów przenoszenia urzędów na północ. Jest tylko sprawa przenoszenia kompetencji do administracji rządowej, ale to jest tendencja ponadregionalna.
Senator Waldemar Sługocki, szef PO w regionie, odnosząc się do słów o przewietrzaniu Zielonej Góry, zwraca uwagę, że o tym, jak wygląda życie publiczne, decydują wyborcy.
– Rywalizacja samorządów jest zdrowa pod warunkiem, że toczy się na gruncie prawa – mówi W. Sługocki. – Natomiast uznaniowe przez rząd przenoszenie urzędów i burzenie kompromisu, który funkcjonował 18 lat, jest niedopuszczalne. Przez ten czas samorządność umacniała się, a dziś jest coraz wyraźniej osłabiana. Rząd osłabia samorządy w całym kraju, a w województwie lubuskim dodatkowo wprowadzany jest konflikt między dwiema stolicami regionu. A my powinniśmy działać odwrotnie, ściągać do siebie coraz nowe kompetencje, inwestorów i kapitał.