Mirosław Ganobis kupił ponoć oryginalny stołek, na którym stał podczas egzekucji Rudolf Höss. Adam Radojewski twierdzi, że prababcia pozostawiła im w spadku stołek z egzekucji komendanta.
Sprawa taboretu z egzekucji Rudolfa Hössa, komendanta niemieckiego obozu Auschwitz, o której pisaliśmy we wtorek, wywołała sporo dociekań i emocji. Zgłosili się kolejni kolekcjonerzy poobozowych pamiątek.
Zaczęło się od tego, że Mirosław Ganobis, znany miłośnik historii pochwalił się, że kupił od wnuka byłego więźnia KL Auschwitz-Birkenau zydel, na którym stał podczas egzekucji Rudolf Höss, a już następnego dnia w naszej redakcji zjawił się Adam Radojewski z... zydlem, na którym stał Höss. Kto ma rację? A może nikt?
Muzeum nie potwierdza
O istnieniu zydla Mirosław Ganobis dowiedział się jakiś czas temu, ale wówczas nie udało mu się pozyskać eksponatu do jego prywatnego muzeum. Dopiero po śmierci byłego więźnia, jego wnuk przyszedł do niego z drewnianym taboretem. Ten kupił go i postawił w prywatnym muzeum. Skąd pewność, że to ten taboret, na którym stał w czasie egzekucji zbrodniarz?
W dalszej części tekstru dowiesz się, jakie poszlaki mogą przemawiać za autentycznością zydla oraz którzy świadkowie egzekucji również potwierdzają prawdziwość losów mebla.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień