Kto przed 64 laty podpalił zabytkowy pałac w Kopicach? Hipotezy są co najmniej cztery
Mógł być perłą Opolszczyzny. Drugą obok Mosznej, może jeszcze piękniejszą. O współczesnych losach pałacu w Kopicach przeważył niewyjaśniony do dziś pożar, który doprowadził wspaniałą rezydencję do ruiny. Wszystko wskazuje, że podpalacz chciał ukryć swoje brudne interesy.
Pożar zauważono w niedzielę 7 października 1956 wcześnie rano. Najbliższy telefon znajdował się w biurze miejscowego PGR. To stamtąd wezwano straż pożarną i Milicję Obywatelską, konkretnie dyżurnego z komendy MO w odległym o 7 kilometrów Grodkowie. Straże w sile 8 jednostek przyjechały z Niemodlina, Nysy, Grodkowa, a nawet z Opola. Z centralnej części budynku buchały już wtedy kłęby czarnego dymu, palił się potężny dach. Problemem dla strażaków był brak wody. Pałac jest otoczony stawami, ale akurat wtedy woda została z nich spuszczona. Pompowano ją z niewielkiego strumyczka, który płynie kilkadziesiąt metrów od pałacu. Akcja gaszenia trwała całą dobę.
Co dokładnie poszło z dymem? Straty oficjalnie oceniono na pół miliona złotych. Spłonęło wyposażenie, a właściwie to, co z niego zostało po powojennej zawierusze. W 1948 roku pałac przekazano czasowo w zarząd muzeum w Nysie. W tym okresie do muzeum przeniesiono i uratowano ostatnie elementy cennego wyposażenia, w tym XVI wieczny obraz Madonna Lombardzka, prawdopodobnie jedyny zachowany z kolekcji właścicieli. W 1956 roku pałacem administrowały już Lasy Państwowe. Dokładnej ewidencji strat pożarowych nie ma. Trybuna Opolska pisała w 1956 roku, że pożar zniszczył bogato urządzone wnętrza, cenne płaskorzeźby, posadzki. Pozostały archiwalne zdjęcia i mury, które stoją do dziś, dając wyobrażenie jaką niepowetowaną stratę poniosła w Kopicach europejska kultura.
Po pożarze władze powołały komisję, złożoną z biegłych strażaków i milicjantów, żeby przeprowadzić oględziny obiektu i ustalić przyczynę ognia. Komisja wykluczyła, żeby doszło do samozapalenia np. przez zwarcie, bo w budynku nie było wtedy zasilania energią elektryczną.
We wnioskach komisja napisała: Zamek został podpalony złośliwie i fachowo. Wskazują na to ślady ropy naftowej rozlanej na murach oraz czarny dym, unoszący się w czasie pożaru. Budynek zapalono jednocześnie w czterech miejscach i to w części najbardziej podatnej na ogień, czyli tam gdzie jest drewniana konstrukcja dachowa.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień