Wielki strajk nauczycielski zakończyć można sensownie wyłącznie porozumieniem na zasadzie, że każdy wyjdzie do dziennikarzy i będzie mógł powiedzieć: mamy dobry rezultat. Wiadomo, że zawieranie kompromisu nie ma w Polsce najlepszej prasy, ale warto spróbować.
Oczywiście, że władza ma na strajk nauczycielski wiele możliwości oddziaływania. Ma możliwości, by go zgasić. Strajk nauczycieli co do zasady jest trudny dla samych nauczycieli, bo to zawód z dużym poczuciem misji (widać po pensjach), więc będzie pojawiało się więcej wątpliwości czy przedłużać strajk i tak dalej. Łatwo więc o zduszenie tego akurat strajku (zapewne zresztą wielu strategów rządowego obozu liczy na 1-2 punkty proc. od wyborców w końcu maja za pokazanie nauczycielom gdzie raki zimują). Jednak taktyczny, mały w sumie zysk, byłby opłacony wielkimi strategicznym stratami prawicy.
Przegrana nauczycieli w tym sporze byłaby jednak poważnym problemem dla rządu i szerzej obozu władzy. Powiedzmy szczerze: mało jest ważny w tym wszystkim szef nauczycielskich związków, nie wygląda na tak charyzmatycznego przywódcę, żeby tak sobie porwał do strajku ponad połowę polskich szkół. Strajk - i pokazują to wszystkie możliwe dane - wybuchnąć musiał. W czasach wielkich transferów finansowych rządu do różnych grup społecznych, największych zapewne w historii Polski, nauczyciele zostali z tyłu. Tabelki są bezwzględne. W stosunku do średniego zarobku, pomimo że i tak słabo zarabiali, dodatkowo jeszcze tracili. I nie jest, nie łudźmy się, rozwiązaniem zwiększenie liczby lekcji w tygodniu - Polska nie ma interesu w większej liczbie lekcji na tydzień, ale w lepszej jakości edukacji. Z tego punktu widzenia obok zdrowia - edukacja to kluczowa rzecz. Że strajk „polityczny”? A, przepraszam, jaki ma być? Że w kampanii wyborczej? A kiedy miałby się odbywać? Nauczyciele wyciągnęli wnioski z trybu przyznawania kolejnych dodatków „+”. One właśnie w kampanii wyborczej wyrastają jak grzyby po deszczu. I tylko w kampanii można coś ugrać.
Tymczasem rząd, grając na upokorzenie nauczycieli, i sprowadzając ich do marionetek władz ZNP produkuje dla prawicy „wiecznych wrogów”, którzy dzisiaj lub jutro do pracy może pójdą, ale swoje zapamiętają. Rząd siłą zostawiając sprawy edukacji w takim stanie w jakim są, pozbawia prawicę szansy na skok modernizacyjny.
Siłą się tej sprawy nie załatwi.