Ks. Tomasz Wigłasz: To, co nas łączy, jest większe niż to, co nas dzieli
Władze odebrały nam kościół przy Warszawskiej i przekazały katolikom. Natomiast kard. Gulbinowicz zwykł mawiać, że z kradzionego nie zrobisz swojego. Świątynię odkupił - mówi ks. Tomasz Wigłasz z parafii ewangelickiej.
Co Białystok zawdzięcza ewangelikom, którzy są w naszym mieście od ponad 200 lat?
Za czasów Branickich społeczność ewangelicka liczyła ok. 15 rodzin. Stan ten trwał do końca XVIII wieku, kiedy to na skutek rozbiorów Białystok stał się stolicą prowincji państwa pruskiego. To wtedy do miasta sprowadzili się urzędnicy i wojskowi pruscy. Byli to głównie ewangelicy. Nagle z kilkudziesięcioosobowej wspólnoty zrobiła się kilkutysięczna. Wtedy też zaczęły się regularne nabożeństwa w teatrze Komedialnia. Zawsze żartuję, że nasza parafia zaczęła w Komedialni, a potem przeniosła się do browaru. Kiedy Białystok przeszedł pod administrację rosyjską, urzędnicy i wojskowi ubyli, ale tak się zdarzyło, że wtedy sprowadzili się rzemieślnicy. Pierwszą falą byli sukiennicy, którzy brali udział w kampanii napoleońskiej. Wracając z Rosji, postanowili osiedlić się w Białymstoku. I rozkręcili przemysł. Prawie wszyscy właściciele fabryk byli ewangelikami. Dawali ludziom nowe miejsca pracy. Za tym szły instytucje kulturalne. Ewangelicy byli też nośnikami różnych nowinek. Najstarszą protezę dentystyczną znaleziono na cmentarzu ewangelickim.
Ponoć pierwszy samochód i gazeta to też zasługa ewangelików.
Dokładnie. Była gazeta, był samochód, był plan miasta. Możemy też wymienić Pałac Branickich, Pałacyk Gościnny, Ratusz. To projekty ewangelików. Z bardziej współczesnych rzeczy zawdzięczamy im pierwszą szkołę rodzenia w Białymstoku.
Mówimy o tym nieprzypadkowo. Parafia ewangelicko-augsburska rozpoczęła świętowanie ważnych jubileuszy: 500 lat reformacji, 220 lat od pierwszego nabożeństwa w Białymstoku i 450 lat pierwszej parafii. Ta nie powstała jednak w naszym mieście.
Została założona w Sidrze, w dobrach rodowych Ostafiego Wołłowicza, który w tym czasie władał Białymstokiem w imieniu nieletnich siostrzeńców, w tym Piotra Wiesiołowskiego. Ten ostatni w młodości był ewangelikiem, dopiero po zawarciu małżeństwa przeszedł na katolicyzm. Tak przy okazji rozpoczął wtedy budowę najstarszego kościoła w Białymstoku, czyli farnego.
Wracając do Sidry: w 1566 roku postała tu pierwsza parafia ewengelicko-reformowana na terenie obecnego województwa podlaskiego. W kolejnych latach było ich kilkanaście. Parafia funkcjonowała też w Orli czy w Zabłudowie. Ta ostatnia była najważniejsza.
Dlaczego?
To właśnie w Zabłudowie rezydował Senior podlaski, czyli zwierzchnik ewangelików. Tu też mieściło się seminarium teologiczne, o czym mało kto wie. Była to chyba pierwsza uczelnia wyższa w regionie.
Uczelnia, parafie były odpowiedzą na wydarzenia w Wittenberdze i Marcina Lutra?
Oczywiście. I warto tu przypomnieć pewną ciekawostkę. Tak naprawdę wyznanie ewangelickie jako równoprawne to zasługa Rzeczpospolitej. Reformacja faktycznie miała miejsce w Niemczech, natomiast pierwszym monarchą, który uznał Kościół jako organizację prawną był nasz Zygmunt, który na krakowskim rynku przyjął hołd pruski od Albrechta Hohenzollerna. Tym samym pozwolił mu na przeprowadzenie reformacji w jego księstwie. Dzięki temu ewangelickie parafie powstawały w Rzeczpospolitej oficjalnie i legalnie.
Czy na tym tle Podlasie jakoś się wyróżniało?
Patrząc na XVI wiek to rozwój parafii w kraju był podobny. Natomiast teraz jesteśmy najmniejszą parafią w regionie jeśli chodzi o liczbę wiernych. W Białymstoku liczy ona kilkadziesiąt osób.
A jak było w najlepszych czasach?
W najlepszych czasach, przed I wojną światową , było to 10 tysięcy. Wtedy też mieliśmy podział parafii na białostocką i Białystok Land. Do tej drugiej zaliczały się placówki w Choroszczy, Supraślu, Michałowie. Ale były też kaplice w Łapach, Dobrzyniewie, Knyszynie.
W Białymstoku z ewangelikami wiąże się m.in. Rynek Sienny.
To była najstarsza nekropolia założona jeszcze za czasów Branickich, na pewno przed rozbiorami, choć trudno teraz powiedzieć, w którym roku. Natomiast potem okazało się, że ten cmentarz musi być większy i był powiększany ostatni raz w 1814 roku. Potem rozpoczęły się rozmowy na temat drugiego cmentarza. Ten powstał na Wygodzie. To jest połowa XIX wieku. Parafia opiekowała się też cmentarzem wojennym. Nie była to nekropolia wyznaniowa. Byli tu chowani zarówno żołnierze carscy, jak i pruscy. Natomiast w okresie międzywojennym nasza parafia podjęła się patronatu i administracji cmentarzem.
Wielu białostoczanom ewangelicy kojarzą się też z katolickim obecnie kościołem św. Wojciecha przy ul. Warszawskiej.
Jak najbardziej. Kościół stoi na terenie dawnego browaru. Sam browar przeniósł się na Dojlidy, gdzie funkcjonuje do dzisiaj. Natomiast ewangelicy przy Warszawskiej w największej sali browaru urządzili swój kościół. Wkrótce okazało się, że jest on za mały. Rozpoczęły się starania o budowę większego. Ten obecny kościół powstał najprawdopodobniej wykorzystując obrys tego pierwszego. To był kościół św. Jana, który został poświęcony w 1912 roku. Wokół niego funkcjonował dom opieki, szkoła. I to właśnie w tej szkole ewangelickiej harcmistrzem był późniejszy prezydent Ryszard Kaczorowski.
Dlaczego świątynię przejął Kościół katolicki?
Pamiętajmy, że władze państwowe odebrały kościół ewangelikom, a potem przekazały Kościołowi katolickiemu. Natomiast kardynał Gulbinowicz zwykł podobno mawiać, że z kradzionego nie zrobisz swojego. I rozpoczął starania o to, by odkupić kościół od ewangelików. Rzeczywiście, w latach 70. doszło do sprzedaży. Sprawa jest czysta, wszystko zostało załatwione.
Nawiązując do Kościoła katolickiego, ale też prawosławnego wielu zastanawia się, co tak naprawdę łączy te trzy wyznania? Na inauguracji jubileuszu parafii ewangelicko-augsburskiej prawosławny abp Jakub mówił: Niech podziały znikają.
Z perspektywy tego co nas łączy, to co nas dzieli jest małe. Przede wszystkim wierzymy w tego samego Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Łączy nas ta sama podstawa, czyli Pismo Święte. Jeśli chodzi np. o Kościół prawosławny to tak samo rozumiemy komunię. Jeśli chodzi o Kościół katolicki na pewno łączy nas 1500 lat historii. Po tym jak Kościół katolicki też wprowadził język narodowy, to okazało się, że porządek mszy jest bardzo podobny do nabożeństwa ewangelickiego. Tych podobieństw jest bardzo wiele.
Co nas dzieli?
Wolałbym mówić o tym, co wyróżnia ewangelików. My kładziemy akcenty na inne rzeczy. Na pewno wyróżnia nas nauka o usprawiedliwieniu. Czyli dobrze czynię, bo zostałem zbawiony, a nie dlatego, żeby zbawionym zostać. Uważamy, że to Bóg robi pierwszy krok, a nasze życie, wiara jest odpowiedzią. I to jest fundamentalny punkt naszego nauczania. Usprawiedliwieni jesteśmy z łaski, niezależnie od naszych zasług.
To jak Kościół ewangelicki przekonuje wiernych, że warto być dobrymi?
Zwiastujemy ewangelię o Chrystusie. Nie musimy przekonywać jabłoni, żeby rodziła jabłka. Wierząc w Chrystusa, nie ma innej możliwości niż być dobrym człowiekiem.
Łączy nas też niedziela jako dzień święty. Ale dla Kościoła ewangelickiego szczególnie ważny jest Wielki Piątek.
Bo tego dnia dokonało się nasze odkupienie. Dlatego jest to dla nas najważniejszy dzień liturgiczny. Ale oczywiście świętujemy też Wielkanoc, Boże Narodzenie.
A jak jest z kultem świętych i Matką Boską - szczególną i bardzo ważną postacią dla katolików i prawosławnych.
Uważamy, że święte jest to wszystko, co należy do Boga. Więc wszyscy ci, którzy należą do Boga są święci. Nie ze względu na swoje zasługi, swoją bogobojność, tylko dlatego, że należą do Boga. Dlatego nie ma kultu świętych. Uważamy, że Kościół jako instytucja nie ma możliwości orzekania o tym, że ktoś został świętym.
Matka Boska jest bardzo ważną postacią. Jest matką Bożą - uznajemy ten tytuł. Natomiast uważamy, że tak jak każdy człowiek, ona sama potrzebowała zbawienia ze strony swojego Syna. Może być dla nas przykładem, ale w żaden sposób nie jest współodkupicielką. Trudno jest nam się zgodzić z Niepokalanym Poczęciem, choćby ze względu na biblijne teksty.
Wielkimi krokami zbliżamy się do Bożego Narodzenia. Bardzo się różnimy w obchodzeniu tych świąt?
Nie. Prowadzimy nawet wspólną akcje z Kościołami katolickim i prawosławnym czyli Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom .
Reformacja, którą rozpoczął katolicki zakonnik rozpoczęła się dokładnie 500 lat temu. I ciągle pozostaje otwarte pytanie, czy musiało dojść do rozłamu w Kościele zachodnim?
Nie musiało. Natomiast stan Kościoła w tamtych czasach był tragiczny. I mówią to dzisiaj wspólnie katolicy i ewangelicy. Reforma była potrzebna. Natomiast wpływ na to, jak ona przebiegła miały i pewne polityczne czynniki, i inne okoliczności. W naszych Księgach Symbolicznych mamy takie zdanie, że papieża byśmy zostawili, gdyby dopuścił zwiastowanie ewangelii. Na to nie pozwolił. Nie był to bunt przeciwko Kościołowi, tylko chęć powrotu do źródeł. Jak się popatrzy na te 500 lat, to okazuje się, że wiele z postulatów ewangelickich Kościół katolicki przyjął. To, że dziś jest msza w języku polskim, to postulat ewangelicki sprzed 500 lat. To, że Kościół katolicki kładzie nacisk na to, że warto czytać biblię, to też był postulat sprzed 500 lat, choć wtedy budził zgorszenie wśród hierarchów rzymskokatolickich.
Ks. Tomasz Wigłasz
To proboszcz administrator parafii ewangelicko-augsburskiej w Białymstoku. Od 2006 roku jej siedziba mieści się przy ul. Dolistowskiej 17.
W ubiegły weekend parafia ewangelicka zainaugurowała obchody związane z trzema ważnymi dla siebie rocznicami. Uroczystość odbyła się w Pałacyku Gościnnym. Wzięli w niej udział m.in. zwierzchnik podlaskich luteran bp Rudolf Bażanowski, wojewoda podlaski, prezydent Białegostoku, abp Jakub - zwierzchnik prawosławnej diecezji białostocko-gdańskiej. Prezydent podarował parafii obraz z Pałacykiem Gościnnym. Budynek zaprojektował ewangelik Jak Klem.