Ks. Jacek Siepsiak SJ: Patrzcie na świat z czułością
W Afganistanie znaczą domy farbą. Te, które talibowie mają na celowniku. Tak oznaczano sklepy żydowskie przed holokaustem. Tak spisywano rodziny przed wywózką w głąb Rosji po 17 września 1939 roku.
Uciekać czy nie, skoro oznaczyli twój dom lub kazali nałożyć opaskę? Niby jeszcze nic się nie dzieje. Zabijają tylko pojedyncze osoby, które szczególnie naraziły się nowo rządzącym. Ale już posortowali ludzi. To jak grzmoty przed burzą (tak uczy historia). Uciekać z kraju czy zaufać zapewnieniom, że prawo nie będzie łamane, że uczciwi nie mają się czego bać?
Z dalekich krajów wołają, że miejscowi powinni walczyć o swoje prawa człowieka, że nie powinni uciekać, że są silni i młodzi, a więc powinni stanąć do konfrontacji. Nawet im broń obiecują, byle nie emigrowali.
Z bliska wygląda to inaczej. W wielu krajach wojna domowa toczy się od dziesiątków lat. Wszyscy mają jej dość. Za obietnicę pokoju gotowi są na ograniczenie swobód. Opór wcale nie jest popularny. Zresztą od dawna nie wiadomo, która strona jest tą „słuszną”. Większość dla spokoju jest gotowa poświęcić pewne mniejszości. Ale z bliska widać oczy tych, których domy oznaczono.
Jeśli jest w nas trochę czułości, to możemy wczuć się w emocje tych ludzi, których dzieci może nie zabiją, ale porwą do zbrojnych band (chłopców i dziewczynki) i tak „wytresują”, że będą gotowe zabić każdego. Może dostrzeżemy, co czują rodziny zrzucające się na najsilniejszych z nich (młodych), by mogli wyemigrować i zbudować przyczółki dla reszty rodziny gdzieś w „lepszym świecie”. Bo ich domy są już oznaczone.
By spojrzeć tak „z bliska”, trzeba jednak czułości. To ona daje wrażliwą perspektywę. Nie wszyscy tam pojedziemy. Ale możemy wybierać media, które pokażą te „oczy”, dadzą posłuchać świadectw migrujących, a nie będą gloryfikować kordonów zasłaniających człowieka. Takie zasłanianie, odcinanie od możliwości spotkania i posłuchania naprawdę nie służy sprawiedliwości. Stymuluje bezduszność. A gdy zabraknie czułości, wtedy odzywają się „bestie”, np. pokazowe marnowanie wody przed oczami spragnionych.
Jak chcemy patrzeć na ludzi, którym „oznaczono domy”: „My mamy prawo, a według prawa oni powinni…” czy raczej „Wszystko, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie!”? Atakują papieża Franciszka, bo domaga się miłosiernego i czułego spojrzenia. A jednak jego popularność wzrosła (od sondażu sprzed dwóch lat) o 10 pkt proc. (teraz ma 75%), natomiast Kościół ma stałe 42%. Benedykta XVI krótko przed dymisją popierało 47%. Co ciekawe, Franciszka akceptuje 92% praktykujących i 52% niepraktykujących chrześcijan.
Chyba jednak chcemy czułości…