Krzysztof Łapiński: PiS musi być przewidywalne

Czytaj dalej
Fot. Grzegorz Jakubowski
Błażej Dąbkowski

Krzysztof Łapiński: PiS musi być przewidywalne

Błażej Dąbkowski

- Uważam, że powinniśmy wrócić do polityki znanej z dwóch zwycięskich kampanii wyborczych, pokazywać, że PiS jest przewidywalny, stabilny, spełniając obietnice wyborcze pracuje na rzecz obywateli - stwierdza w rozmowie z "Głosem" Krzysztof Łapiński, poseł PiS z okręgu pilskiego, członek sztabu wyborczego Andrzeja Dudy, członek sztabu wyborczego PiS w 2015 r.

Koledzy z PiS twierdzą, że znalazł się Pan na cenzurowanym u prezesa Kaczyńskiego, po tym jak sceptycznie odniósł się do reakcji partii na blokadę mównicy sejmowej w grudniu.

Nie odnoszę takiego wrażenia, tuż przed Nowym Rokiem rozmawiałem z panem prezesem Jarosławem Kaczyńskim. Było to spokojne, merytoryczne spotkanie.

Nie usłyszał Pan, że wyłamuje się za bardzo?

Odbyliśmy sympatyczną rozmowę, nie było połajanek.

Nie przypadkiem o to pytam. Opowiem krótką anegdotkę. Niedawno jeden ze znajomych dziennikarzy prosił jednego z polityków PiS o Pana numer telefonu. Ten odmówił, ale nie tylko dlatego, że go nie posiadał. Tłumaczył, iż nikogo z partii nie poprosi, bo może być to równoznaczne z pocałunkiem śmierci.

Nie ma ku temu żadnych przesłanek. Moja aktywność w Sejmie jest wszystkim znana, po pierwsze mam bardzo wysoką frekwencję na głosowaniach, a po drugie głosuję tak, jak nasz klub. W najważniejszych sprawach postępuje lojalnie wobec partii.

A rozumie Pan postawę europosła Kazimierza Ujazdowskiego, który na początku stycznia złożył legitymację partyjną?

Już od jakiegoś czasu widać było, że Kazimierz Ujazdowski, nie zgadzając się w wielu sprawach, i to nie pobocznych, a najważniejszych dla PiS, wszedł na ścieżkę, która musiała się zakończyć rozstaniem.

Krzysztof Łapiński: PiS musi być przewidywalne
Piotr Smolinski Krzysztof Łapiński przyznaje, że czasem jego zdanie różni się od reszty partii.

To może jego argumentacja do Pana przemawia? Europoseł przypomniał m.in. pakiet demokratyczny, który stworzył PiS jeszcze za rządów PO, który miał dawać większe prawa opozycji. Teraz, gdy sytuacja w parlamencie się zmieniła, zapomniano o nim.

Taką argumentację przedstawił publicznie, ale czy to było najważniejsze? Nie rozmawiałem z nim o tym, natomiast plotki o jego zamiarach krążyły od dawna. Jego decyzja mnie nie zdziwiła.

O Panu też tak plotkują.

Proszę o to pytać tych, którzy te plotki kolportują, mi nic o tym nie wiadomo. Mogę jedynie powiedzieć, że czasem mam trochę inne zdanie, które różni się od większości, ale nie dotyczy to pryncypiów, a raczej taktyki działania. Uważam, że powinniśmy wrócić do polityki znanej z dwóch zwycięskich kampanii wyborczych, pokazywać, że PiS jest przewidywalny, stabilny, spełniając obietnice wyborcze pracuje na rzecz obywateli. Powinniśmy wykazywać się mądrością jaką zaprezentowaliśmy w 2015 r. Wtedy PO jawiła się jako tłusty kot, partia która dba wyłącznie o siebie, a PiS jako partia, która chce coś zmienić z pożytkiem dla Polaków. Taka postawa przyniosła nam dwa zwycięstwa. Uważam, że w każdej partii powinna być przestrzeń do dyskusji co do taktyki działania.

To w PiS można otwarcie porozmawiać o tym czy Marek Kuchciński sprawdza się w roli marszałka Sejmu?

W PiS jest miejsce na wewnętrzne dyskusje o wielu sprawach. Natomiast oczywiste jest, że przy obecnym wniosku opozycji o odwołanie marszałka, będziemy bronić Marka Kuchcińskiego, głosując przeciwko.

Na początku kryzysu parlamentarnego, w rozmowie z Konradem Piaseckim przyznał Pan, że działania partii i marszałka w skali od 1 do 10 rozumie i akceptuje na 2.

Marszałek po raz pierwszy znalazł się w tak trudnej sytuacji, wcześniej, w tej kadencji nikt nie okupował mównicy i fotela marszałka. Nie mieliśmy też wypracowanych mechanizmów jak działać w takiej sytuacji, kiedy regulamin sejmu łamany jest przez kilkudziesięciu posłów równocześnie. Oczywiście Marek Kuchciński mógł podjąć inne decyzje, ale zrobił jak zrobił. Na szczęście okupacja została przynajmniej zawieszona, a budżet uchwalony.

Czy obstaje Pan przy zdaniu, że PiS mógł się 16 grudnia inaczej zachować?

Pewnie tak, choć pole manewru było ograniczone, zależne od reakcji drugiej strony. Mam osobistą satysfakcję, że później kierownictwo partii skorzystało z propozycji, którą zgłaszałem już kilka dni po wybuchu kryzysu, tj. kompromisowego zakończenia sporu, którym było głosowanie poprawek do budżetu przez Senat. Szkoda, że te ustalenia odrzuciła opozycja. Tu PiS pokazał, że potrafi zaproponować kompromis, dający PO i Nowoczesnej możliwość wyjścia z twarzą z konfliktu.

Krzysztof Łapiński: PiS musi być przewidywalne
Grzegorz Jakubowski

Pana partia nie potrafi za to wyjść z twarzą w przypadku posła Piotrowicza, komunistycznego prokuratora. W ubiegłym miesiącu przyznał Pan, iż jego obecność w partii jest „kłopotliwa”. Ja bym powiedział więcej, to czysta hipokryzja z Waszej strony.

Część naszych zwolenników może z tego powodu odczuwać dyskomfort, ale z drugiej strony pamietajmy, że to nie poseł Piotrowicz wprowadzał stan wojenny i nie on strzelał do robotników w kopalni „Wujek”, i nie on był sędzią który skazywał opozycjonistów. Każdy może wyrobić sobie opinię na ile odpowiada mu wersja zdarzeń przedstawiona przez polityka, a na ile przez działacza „Solidarności” Antoniego Pikula. Nawet jeśli pan Pikul ma żal do posła Piotrowicza, to dużo większy powinien mieć do tych którzy stan wojenny wprowadzili i stali na czele aparatu represji.

Ale działacze PiS nie mają zahamowań, by innych nazywać komunistami, choć wasi adwersarze też nie wprowadzili stanu wojennego. Pułkownik Mazguła raczej nie sterował Jaruzelskim.

Pan Mazguła był przez nas krytykowany za swoje konkretne wypowiedzi, w których bagatelizował wprowadzenie stanu wojennego i metody jakimi wówczas posługiwali się komuniści.

Nie wydaje się Panu, że nie tylko w sprawie konfliktu wokół budżetu trzeba było zrobić krok wstecz? Choćby reforma edukacji, nawet przez zwolenników 8-klasowej szkoły podstawowej, jest krytykowana za szalone tempo jej wprowadzania.

Reformę zapowiadaliśmy przecież w kampanii i dla nikogo nie powinna być zaskoczeniem. Postulat likwidacji gimnazjów był wyrazem wsłuchania się w głos obywateli. Trzeba teraz zrobić wszystko, by reforma została wprowadzona dobrze, bez zawirowań, by 1 września dzieci mogły pójść normalnie do szkół. To najważniejsze zadanie dla MEN-u.

Krzysztof Łapiński: PiS musi być przewidywalne
Piotr Smolinski

Co się stanie jeśli OPZZ zbierze, powiedzmy, milion podpisów? Obiecywaliście, że każda tak duża inicjatywa zakończy się rozpisaniem referendum.[/scb]
Czy w momencie, kiedy reforma jest wdrażana, referendum ma jeszcze sens? ZNP wiedziało, że prace nad reformą trwają od dawna. Podpisy mogli zbierać wcześniej.

Czyli realizując jedną obietnicę, drugą łamiecie?

Niektórzy mogą tak to odebrać, ale póki co nie widziałem tych podpisów na stole, a my przecież realizujemy program który uzyskał poparcie wyborców.

Raczej nie zjednacie sobie tym „środka”, który pozwolił PiS wygrać wybory. W ostatnich dniach coraz mocniej widać dwa zwalczające się obozy. Jeden oblewa farbą biuro poselskie Joachima Brudzińskiego, drugi na spotkaniu Grzegorza Schetyny z działaczami PO, w chamski sposób je zakłóca.

Doskonale pamiętam też sytuację z grudnia, kiedy minister Annę Zalewską w Jeleniej Górze zwolennicy KOD zaatakowali wulgarnymi okrzykami, których nie wypada mi cytować, albo zakłócanie wystawy poświęconej gen. Andersowi, w której brała udział jego córka. Była też blokada, którą ustawiono pod Wawelem, by Jarosław Kaczyński nie mógł odwiedzić grobu swojego brata. Emocje są gorące, ale mam nadzieję, że przyjdzie ostudzenie.

Przytacza Pan wyłącznie przykłady, w których to zwolennicy opozycji brzydko Was potraktowali. Chyba każdy polityk powinien dziś uderzyć się w pierś, tymczasem jak jeden mąż próbujecie zrobić z siebie męczenników.

To normalne, że każdy wzbrania się przed przepraszaniem za coś, na co nie ma bezpośredniego wpływu. Przytoczył Pan spotkanie Schetyny, ale to nie zwolennicy PiS je zakłócili.

Tak, to zrobiła Młodzież Wszechpolska, na którą PiS patrzy przychylnym okiem, lub je przymyka kiedy dochodzi do incydentów z narodowcami w roli głównej. Po co Wam cichy sojusz z nacjonalistami?

Dla środowisk narodowych i radykalnych PiS jest najczęściej przeciwnikiem, a nie sojusznikiem, uznają nas za zbyt łagodną prawicę. Nie ma między nami współdziałania w skali centralnej, choć lokalnie mogą zdarzyć się jakieś sporadyczne kontakty, ale ja nic o takich nie wiem.

To dlaczego żaden polityk PiS nie potrafi potępić np. pobić obcokrajowców?

Nie wszystkie takie zdarzenia mają podłoże rasistowskie, często to zwyczajne chuligaństwo, bez podtekstów. Trudno oddzielić jedno od drugiego. Rząd jest od tego, by zapewnić wszystkim Polakom, ale także osobom przebywającym na terenie Polski bezpieczeństwo. Jeśli mają miejsca sytuacje naruszające prawo to istnieją odpowiednie służby zajmujące się ściganiem i karaniem przestępców. Jeśli politycy PiS zaczęliby przepraszać za każdy akt przemocy i odcinać się od tego, to opozycja zaraz podniosłaby larum, iż czujemy się współwinni.

Krzysztof Łapiński: PiS musi być przewidywalne
Grzegorz Jakubowski

Ale kiedy doszło do zabójstwa jednego z naszych rodaków w Wielkiej Brytanii, Mariusz Błaszczak bardzo szybko udał się na miejsce zdarzenia.

Tak, ale skala, musi Pan przyznać, była większa, tym bardziej, że mieliśmy wtedy pewność, iż do zabójstwa doszło na tle narodowościowym. Gdyby minister tam nie pojechał, zapewne spotkałby się z krytyką, że rząd nie dba o naszych rodaków.

Porozmawiajmy chwilę o przyszłości. Co musi zrobić PiS, by wygrać wybory samorządowe w największych polskich miastach?

Mieć bardzo dobrych kandydatów. Musimy mieć kilkudziesięciu lokalnych Andrzejów Dudów, i Beat Szydło, którzy będą ostro harować w kampanii, będą stanowić realną alternatywę dla obecnych prezydentów. Muszą mieć dobry program, który nie zostanie ułożony w Warszawie, bo każde miasto ma swoją lokalną specyfikę. Na pewno wybory samorządowe będą dla nas wyzwaniem.

Na pewno trudne będą w Poznaniu, gdzie kandydat PiS będzie walczył z mocno antypisowskim i rozpoznawalnym Jackiem Jaśkowiakiem. Czy taka osoba jak Tadeusz Zysk, niezwiązana bezpośrednio z partią ma szansę na dobry wynik?

Przykład Andrzeja Dudy pokazał, że można wygrać z osobą bardzo rozpoznawalną i liderem sondaży. Nie chcę jednak operować nazwiskami, bo żadna formalna decyzja w przypadku Poznania jeszcze nie zapadła. Stolica Wielkopolski nie jest dla nas łatwym miastem, ale trzeba walczyć o zwycięstwo.

To jedno z niewielu miejsc w Polsce, gdzie wojewoda z PiS i marszałek oraz prezydent z PO osobno obchodzą rocznice tak ważnych wydarzeń jak wybuch powstania wielkopolskiego. To również miasto, w którym mieszkańcy nie chcą słuchać tzw. apelu smoleńskiego.

Ale jest też miastem, gdzie obecny prezydent wygrał z poprzednikiem, który rządził kilkanaście lat, choć nie dawano mu większych szans. W przypadku apelu sądzę, że podział biegnie wzdłuż sympatii politycznych. To kolejny przykład sprawy, które nie musiała być rozgrywana politycznie.

Błażej Dąbkowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.