Krzysztof Gaworski: Musimy przecież oddychać
Jakość powietrza pod kątem zawartości dwutlenków siarki i azotu na Opolszczyźnie się poprawiła. W doborze źródeł ciepła i termomodernizacji mieszkańców i inwestorów powinni wspierać doradcy. Rozmowa z Krzysztofem Gaworskim, opolskim wojewódzkim inspektorem ochrony środowiska.
Na Opolszczyźnie pojawiają się czujniki pomiaru szkodliwych dla zdrowia pyłów PM10 i PM2,5 instalowane na zlecenie samorządów i przez różne instytucje. Jak interpretować ich odczyty?
Trudno mi się ustosunkować do tego, co, kto i jak mierzy. Żeby wyniki były porównywalne w skali kraju, Europy i świata, musi być określona metodyka, sposób badania, opracowywania i przedstawiania tych wyników i tym zajmujemy się w ramach Państwowego Monitoringu Środowiska. Zgodnie z wytycznymi Głównego Inspektora Ochrony Środowiska nie odnosimy się do pomiarów dokonywanych lokalnie.
Wobec monitoringu WIOŚ słychać zarzuty, że stacji jest zbyt mało, żeby stwierdzić, jakie jest powietrze w całym regionie...
Sieć monitoringu tworzona jest na Opolszczyźnie od 2004 r., spełnia wszystkie wymogi prawa, jest weryfikowana rokrocznie, także metodyka badań spełnia wymogi prawne. Pomiary pyłu wykonywane są dwiema metodami: automatyczną i manualną. Punkty pomiarowe mamy w Opolu (dwa), Kędzierzynie-Koźlu, Zdzieszowicach, Oleśnie, Kluczborku, Głubczycach i Nysie. Pomiary manualne pozwalają nam nie tylko na określenie ilości pyłów PM10 i PM2,5, ale też zbadanie składu pyłu PM10 pod kątem zawartości metali ciężkich (ołowiu, niklu, kadmu, arsenu) i benzo(a)pirenu.
W ocenie wielu mieszkańców wyniki pomiarów z państwowych stacji podawane post factum są mało przydatne, skoro nie wiemy, czy jutro można wyjść z domu...
Powietrzem musimy oddychać cały czas. Pomiary pozwalają ocenić tendencje. Poziom pyłu w powietrzu zależy od emisji, czyli tego, co „wpuszczamy” do niego i przebiegu pogody. Obydwa te czynniki są jednakowo ważne. W 2015 r. mieliśmy dwa dni (5 i 6 listopada), gdzie stężenie pyłu PM10 przekroczyło poziom 200 mikrogramów/m3, czyli poziom informowania społeczeństwa o ryzyku wystąpienia przekroczenia poziomu alarmowego, który wynosi 300 mikrogramów/m3, o czym niezwłocznie powiadomiono, w formie komunikatów, Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego oraz Zarząd Województwa Opolskiego. W 2016 r. nie mieliśmy żadnego takiego dnia. Na początku 2017 r. przy minusowych temperaturach, niskim ciśnieniu i braku ruchu powietrza 8-9-10 stycznia i 14-15 lutego nastąpiło przekroczenie poziomu 200 mikrogramów/m3 i mimo to tylko 9 stycznia w rejonie Kędzierzyna-Koźla i Zdzieszowic odnotowano przekroczenie poziomu alarmowego - 301 mikrogramów/m3. W całym województwie nie przekroczyliśmy średniorocznego dopuszczalnego poziomu 40 mikrogramów/m3 pyłu PM10, ale rzeczywiście przekroczeń średniodobowych mamy więcej niż dopuszczalnych 35 dni w roku. Na całej Opolszczyźnie mamy przekroczenie średniorocznego stężenia benzo(a)pirenu. To efekt niepełnego spalania paliw stałych. Pełną ocenę za ubiegły rok przygotujemy do 30 kwietnia.
Jak to się ma do skali zanieczyszczeń w kraju?
Jeśli chodzi o pył PM10, to w okolicach Krakowa czy na Śląsku notowane są przekroczenia na poziomie 600-800 mikrogramów/m3. Uważam, że Opolszczyzna przy swoim uprzemysłowieniu i zurbanizowaniu ma dobrą sytuację. Badania prowadzimy od 2005 r. i pokazują one, że dotychczasowe działania poprawiają jakość powietrza. Wystarczy przeanalizować wyniki pomiarów z lat ubiegłych, by stwierdzić, że stężenia dwutlenku siarki czy dwutlenku azotu obecnie są dużo niższe.
Które z działań służących poprawie jakości powietrza zarekomendowałby pan samorządom?
Może to idealistyczne podejście do sprawy, ale uważam, że w gminach powinni być niezależni doradcy, którzy uwzględniając warunki lokalne (dostęp do geotermii, energii z wody czy innej), potrafiliby zaproponować mieszkańcom i inwestorom modernizującym czy budującym nowe obiekty najbardziej efektywny i ekonomiczny sposób ogrzewania i inne rozwiązania, np. systemy odzysku ciepła z wentylacji służące poprawie efektywności energetycznej w budynku. Wykorzystujmy racjonalnie to, co nas otacza, a gmina mogłaby w tym pomagać. O tym, że smog jest głównie efektem niskiej emisji, czyli spalania paliw stałych w domowych piecach, kuchniach i kominkach, możemy się przekonać, ponieważ pojawia się on w sezonie grzewczym. Do smogu przyczynia się też transport, dlatego ważne jest, byśmy korzystali z komunikacji zbiorowej. Przemysł funkcjonuje przez cały rok, więc jego wpływ na środowisko nie zmienia się, a normy są coraz bardziej zaostrzane. Z tego powodu w Zdzieszowicach wygaszone zostaną dwie najstarsze baterie koksownicze, a w zakładach w Kędzierzynie-Koźlu zmieniony (zhermetyzowany) zostanie system transportu i rozładunku benzenu, co powinno przyczynić się do obniżenia stężenia tej substancji w powietrzu.