Krzysztof Gajtkowski - 200 spotkań w ekstraklasie
Napastnik Krzysztof Gajtkowski ekstraklasową karierę zakończył w Koronie Kielce. Później grał w niższych ligach. Teraz nie zajmuje się piłką nożną, którą ogląda już jedynie z trybun lub w telewizji
Krzysztof Gajtkowski swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Szombierkach Bytom. Po okresie gry w zespołach młodzieżowych, w wieku 16 lat trafił do zespołu juniorów GKS Katowice.
- Mój ojciec grał w piłkę nożną w śląskich ligach okręgowych. Patrząc na jego poczynania sam postanowiłem spróbować swoich sił w tej dyscyplinie sportu. Na początku grywałem z kolegami na podwórku. Robiliśmy bramki z tornistrów i rozgrywaliśmy spotkania. Z czasem rozpocząłem treningi w Szombierkach i tak zaczęła się moja piłkarska przygoda - opowiadał Krzysztof Gajtkowski.
Zadebiutował mając niespełna 20 lat
W barwach katowickiego klubu Krzysztof Gajtkowski na początku rywalizował w Międzywojewódzkiej Lidze Juniorów. Później rozpoczął treningi z pierwszą drużyną, ale rozgrywał spotkania z zespołem rezerw. Ekstraklasowy debiut Gajtkowski zanotował 9 września 2000 roku, na 17 dni przed ukończeniem 20 lat. Zagrał w Chorzowie, w śląskich derbach przeciwko Ruchowi. Spotkanie z jego udziałem zakończyło się bezbramkowym remisem.
- Nie było tak, że poszedłem do GKS i od razu trafiłem do pierwszej drużyny. Musiałem sobie to wywalczyć. Trochę czekałem na swój debiut w pierwszym zespole. Doskonale pamiętam mój ligowy debiut. Przed spotkaniem prezes klubu Marian Dziurowicz wziął mnie na rozmowę i zapytał czy się nie boję zagrać w ekstraklasie i czy dam sobie radę. Odpowiedziałem, że po to całe życie trenuję, żeby grać. Cieszyłem się, że właśnie w takim spotkaniu przyszło mi zacząć. Zostałem rzucony na głęboką wodę i chciałem to wykorzystać - powiedział Krzysztof Gajtkowski.
Na jego decyzję mieli wpływ kibice
Po zaliczeniu ekstraklasowego debiutu Gajtkowski wywalczył sobie miejsce w składzie pierwszego zespołu. W sezonie 2000/2001 zagrał w sumie w 9 meczach. W kolejnym wystąpił w 27 spotkaniach zdobywając 7 bramek. Po udanej rundzie jesiennej sezonu 2002/2003 Gajtkowski otrzymał oferty z najlepszych polskich klubów Wisły Kraków, Legii Warszawa i Lecha Poznań. Wybrał tą trzecią.
- W GKS o miejsce w składzie rywalizowałem z Moussa Yahayą oraz Tomaszem Moskałą. Stałem się podstawowym graczem, gdy Tomek przeszedł do klubu Groclin Grodzisk Wielkopolski. Trener Janusz Białek postawił na mnie i okazało się to dobrą decyzją. Po dobrym okresie gry w Katowicach otrzymałem wiele ciekawych ofert. Nie zdecydowałem się na przejście do Wisły, bo wiedziałem, że mógłbym mieć problem z przebiciem się do składu. W krakowskim zespole grali wtedy Mirek Szymkowiak, Tomek Frankowski, Maciek Żurawski. Klub z Poznania wybrałem ze względu na kibiców. Zawsze podobało mi się, to jak fantastycznie oni dopingowali swój zespół. Początki w Lechu były trudne, stąd moje wypożyczenie do GKS Katowice. Po powrocie do klubu ze stolicy Wielkopolski grało mi się rewelacyjnie. Dzięki temu znów mogłem przebierać w ofertach. Wybrałem tą z Kielc - zaznaczył Krzysztof Gajtkowski.
Długi okres w Koronie Kielce
Wiosną 2006 roku Krzysztof Gajtkowski przeszedł z Lecha Poznań do Korony Kielce. W kieleckim klubie grał on do końca rundy jesiennej sezonu 2010/2011, z roczną przerwą, gdy był wypożyczony do Polonii Warszawa - sezon 2008/2009. W sumie w Koronie rozegrał on 57 spotkań, w których zdobył 12 bramek.
- To był dla mnie bardzo dobry okres. Miałem kilka ofert gry za granicą. Ostatecznie ze względu na rodzinę się na nie zdecydowałem. Miałem wtedy małe dzieci, więc nie chcieliśmy się wyprowadzać z Polski. Postanowiłem przenieść się do Kielc, gdzie tworzyła się świetna drużyna. Właścicielem klubu był Krzysztof Klicki, który stawiał na rozwój piłki nożnej w tym mieście. W Kielcach powstał nowy stadion, szykowały się ciekawe transfery, więc ta oferta wydawała się dla mnie najlepsza. Bardzo dobrze wspominam niemal pięcioletni okres spędzony w Koronie. Mieliśmy młodą drużynę, która po awansie do ekstraklasy zajęła piąte miejsce. Zaledwie 2 punktów zabrakło nam do gry w europejskich pucharach. Wywalczyliśmy drugie miejsce w Pucharze Polski, ulegając w finale Groclinowi 0:2. Cieszę się, że mogłem reprezentować barwy tego klubu. Nie mogę powiedzieć złego słowa na Koronę. Wszystko było w nim poukładane, jak w klubie z najwyższej półki - mówił Krzysztof Gajtkowski.
Później grał w niższych ligach
Korona Kielce była ostatnią drużyną, w której Krzysztof Gajtkowski grał w ekstraklasie. Z Kielc przeniósł się do Poznania, gdzie reprezentował barwy pierwszoligowej Warty.
- Gdy przeszedłem do Warty broniła się ona przed spadkiem. Po bardzo dobrej rundzie wiosennej zakończyliśmy sezon na 7. miejscu. W kolejnym sezonie mieliśmy walczyć o awans, ale niestety nie udało nam się tego osiągnąć - powiedział Gajtkowski.
Po grze w Warcie Gajtkowski trafił do pierwszoligowego Kolejarza Stróże, a następnie do drugiej ligi do Bytovii Bytów i trzecioligowych Szombierek Bytom, gdzie w wieku zaledwie 33 lat postanowił zakończyć karierę. W sezonie 2014/2015 próbował swoich sił w katowickiej lidze okręgowej, w drużynie MKS Sławków, jednak już po pierwszym sezonie zrezygnował z występów ze względu na odnawiające się urazy kolan.
- Z czasem zaczął mi doskwierać ból kolan, który stawał się coraz bardziej uciążliwy. Nie czerpałem przyjemności z gry, dlatego zrezygnowałem - powiedział Gajtkowski.
Kontakt już tylko sporadyczny
- Długo utrzymywałem kontakt z Kamilem Kuzerą, ale jakiś czas temu się on urwał. Od czasu do czasu zdzwaniamy się telefonicznie z chłopakami. Ostatnio rozmawiałem z Pawłem Buśkiewiczem, do którego odezwałem się, aby dowiedzieć się co u niego słuchać. Po zakończeniu kariery kontakty się urywają, ponieważ są inne obowiązki, którymi trzeba się zająć - przyznał Gajtkowski.
- Muszę przyznać się, że do kiedy odszedłem z Korony nie byłem w Kielcach. Słyszałem, że dużo się w tym mieście zmieniło. Powstały fajne galerie handlowe, jest co robić. Chciałbym się wybrać do Kielc ze swoją dziewczyną i odwiedzić włoską restaurację, do której uczęszczałem mieszkając w Kielcach. Do tej pory pamiętam te niesamowite smaki, z którymi tam się spotkałem. Może w czerwcu wybiorę się na mecz młodzieżowych mistrzostw Europy - powiedział popularny „Gajtek”.
Krzysztof Gajtkowski, mimo propozycji pracy z młodzieżą w Szombierkach Bytom, nie przyjął jej. Po zakończeniu kariery założył własną firmę.
- Nie ma cierpliwości do pracy z dziećmi, dlatego nie zdecydowałem się przyjąć propozycji z klubu z Bytomia - powiedział Gajtkowski.