Łukasz Koleśnik

Krzysztof Bartczak zapewnia, że jest w formie

Krzysztof Bartczak z trenerem Jerzym Walczakiem. Fot. Archiwum GL Krzysztof Bartczak z trenerem Jerzym Walczakiem.
Łukasz Koleśnik

Warunków trochę mi brakuje. Ale wszystko można nadrobić ciężkim treningiem i ambicją - zapewnia Krzysztof Bartczak.

Ubiegły sezon zakończyłeś tytułem młodzieżowego wicemistrza Polski. Był czas na odpoczynek, czy od razu zacząłeś przygotowania do kolejnych występów?
Po młodzieżowych mistrzostwach Polski miałem dwa tygodnie przerwy. Później wznowiłem treningi. Na początku spokojnie, a po dwóch miesiącach z większym obciążeniem.

Po tym sukcesie wziąłeś się do roboty z jeszcze większym zapałem. Czy nie miało to wpływu na twoją mobilizację?
Wpływ na pewno miało. Ale mnie nie trzeba dodatkowo mobilizować. Trenuję sześć razy w tygodniu, po dwie i pół, trzy godziny dziennie.

To musi być trochę monotonne...
Jest to na pewno rutyna, ale treningi zaczynamy od techniki, później są jakieś ciężary, bieganie... We wtorki i czwartki ćwiczę skok o tyczce, bieg przez płotki...

Krzysztof Bartczak ma 21 lat. Pochodzi z miejscowości Czarnowo pod Krosnem Odrzańskim. Podstawówkę i gimnazjum ukończył w Wężyskach, później uczył się w VII LO w Zielonej Górze. Obecnie jest studentem II roku wychowania fizycznego na Uniwersytecie Zielonogórskim. Marzy o występie na młodzieżowych mistrzostwach Europy w Bydgoszczy w 2017 roku. Jego rekord życiowy w dziesięcioboju to 6.802 punkty. Trenuje pod okiem Jerzego Walczaka, reprezentuje barwy ZLKL-u Zielona Góra.

Zima to czas na przygotowanie tak zwanej bazy - siły, wytrzymałości - która musi wystarczyć na cały sezon. Dużo żelastwa przerzucasz?
Bardzo dużo. W tym okresie wiele czasu spędzam na siłowni, sporo jest też biegania w tempie.

Jakich treningów najbardziej nie lubisz?
Biegów tempowych, z krótkim odpoczynkiem między seriami. Na przykład dziesięć razy 300 metrów w czasie 42-44 sekund w kolcach albo 46 sekund w butach.

Sezon zimowy zacząłeś od bardzo obiecujących startów w Cottbus i w Zielonej Górze. Poprawiłeś kilka rekordów życiowych. W jakiej formie jesteś miesiąc przed halowymi mistrzostwami Polski seniorów w Toruniu?
Na pewno jest lepiej niż przed rokiem. Cieszę się, że o 30 centymetrów poprawiłem życiówkę w tyczce - skoczyłem cztery metry. Mam nadzieję, że na mistrzostwach Polski zdobędę medal.

W hali startujesz w siedmioboju, na stadionie - w dziesięcioboju. Co bardziej ci odpowiada?
Chyba jednak stadion, wolę otwartą przestrzeń.

A które konkurencje będą twoimi najmocniejszymi na mistrzostwach?
Bieg na 60 metrów, pchnięcie kulą. Może jeszcze bieg przez płotki - zobaczymy, bo dobrze się czuję.

Krzysztof Bartczak z trenerem Jerzym Walczakiem.
Archiwum GL Krzysztof Bartczak z trenerem Jerzym Walczakiem.

Pięta achillesowa to...
Skok wzwyż. Warunków trochę nie mam... Mój rekord życiowy to 182 centymetry, ale powinienem skoczyć wyżej.

Ile masz wzrostu? W towarzystwie innych wieloboistów nie wyglądasz na wielkoluda.
180 centymetrów. Tak jak mówiłem, warunków trochę mi brakuje. Ale wszystko można nadrobić ciężkim treningiem i ambicją.

Kto motywuje cię do pracy?
Trener, rodzina. Ja ze sportu nic nie mam, oczywiście w takim sensie, że nie zarabiam na tym. Po prostu lubię to. Nie wiem, co bym robił, gdybym nie trenował. Na razie nie widzę siebie w innej roli.

Łukasz Koleśnik

Co robię?


Żadna tematyka mnie nie odstrasza. Biznes, polityka, sport, reportaże, fotoreportaże, relacje, newsy, historia. Dzięki temu też pogłębiam swoją wiedzę i doskonalę swoje umiejętności.


Największą satysfakcję z pracy mam wtedy, kiedy w jakiś sposób mogę pomóc. Dlatego często opisuję ludzi z problemami, chorych i potrzebujących oraz zachęcam do pomocy. I kiedy uda się pomóc nawet w najmniejszym stopniu, to jest plus. 


Działam głównie na terenie powiatu krośnieńskiego. Obecnie trzymam rękę na pulsie, jeśli chodzi o poszczególne inwestycje w regionie, jak chociażby przygotowywane podniesienie zabytkowego mostu w Krośnie Odrzańskim (Czy zabytkowy most w Krośnie Odrzańskim zostanie podniesiony w tym roku? To coraz mniej prawdopodobne), przyglądam się rozwojowi szpitala w regionie (Zachodnie Centrum Medyczne w końcu kupiło nowy rentgen do szpitala. Budynek w Gubinie doczeka się termomodernizacji).


Jak trafiłem do Gazety Lubuskiej?


W Gazecie Lubuskiej jestem zatrudniony od kwietnia 2015 roku. Wcześniej też pracowałem jak dziennikarz, głównie na terenie Gubina i okolic. Tam stawiałem też swoje pierwsze kroki w zawodzie, poznałem podstawy, złapałem kontakty.


Początkowo nie łączyłem swojej przyszłości z dziennikarstwem. Myślałem o informatyce albo aktorstwie (wiem, spory rozstrzał ;) ). Ostatecznie trafiłem jednak na studia do Wrocławia, gdzie studiowałem na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Poszczęściło mi się i po studiach zacząłem pracę w zawodzie oraz trwam w nim do dziś.


O mnie


Jestem miłośnikiem piłki nożnej oraz koszykówki. Od lat zapalony kibic Borussii Dortmund. Łatwo się domyślić, że w wolnym czasie lubię oglądać mecze, ale nie tylko. Czytam książki. Głównie kryminały lub biografie. Kinomaniak. Oglądam filmy (fan Gwiezdnych Wojen, ale tych starych) i seriale (za dużo by wymieniać). Lubię czasem pobiegać (za rzadko, co po mnie widać ;) ). Tak w skrócie. To tyle :)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.