Kryminologia i kryminalistyka, czyli być jak porucznik Horatio Caine

Czytaj dalej
Fot. FOT. 123RF
Dorota Kowalska

Kryminologia i kryminalistyka, czyli być jak porucznik Horatio Caine

Dorota Kowalska

Czytamy kryminały, oglądamy filmy akcji i chcemy być jak śledczy CSI, może stąd tylu chętnych na takie kierunki studiów, jak kryminologia, czy kryminalistyka. Rzeczywistość różni się jednak od książkowych i filmowych opowieści, jedno jest takie samo - entuzjazm i profesjonalizm ludzi, którzy walczą o rozwiązanie kryminalnej zagadki

Jola dwa lata temu skończyła studia na kierunku planowanie przestrzenne, ale nie ukrywa, że zawsze chciała studiować kryminalistykę, interesowała ją zwłaszcza psychokryminalistyka.

- Czytałam dużo książek, także kryminałów. Pociągała mnie praca śledczych, zwłaszcza psychologiczny aspekt tej pracy. Zgłębianie umysłu przestępcy, ale i ofiary, to fascynujące zajęcie - opowiada.

Tyle tylko że kiedy zdała maturę, psychokryminalistykę można było studiować na dwóch uczelniach w Polsce, w dodatku, były to uczelnie prywatne, położone daleko od Warszawy. Ani jej, ani rodziców nie było stać na opłatę studiów i mieszkania, a przecież trzeba było jeszcze żyć.

- Stwierdziłam, że nie mogę sobie na takie studia pozwolić. Czy żałuję? Na pewno tak. Ale, cóż, tak potoczyło się moje życie - wzrusza ramionami.

Kryminologia i kryminalistyka, studia dzienne lub zaoczne, zaczęły powstawać na polskich uczelniach kilka lat temu. Kształcą nie tyko przyszłych kryminologów i techników kryminalistyki. Program na tej specjalności jest tak rozbudowany, że jej absolwenci z powodzeniem znajdują pracę w wielu innych zawodach, nie tylko w policji, ale też w agencjach ochrony czy w agencjach detektywistycznych, we wszelkiego rodzaju instytucjach ochronnych i prewencyjnych, choćby w ABW, Urzędzie Celnym, wymiarze sprawiedliwości, w służbie więziennej, kurateli sądowej, administracji rządowej i samorządowej - takich miejsc jest naprawdę sporo.

Co ciekawe, od samego początku studia o takim profilu cieszyły się niesamowitym powodzeniem, przeżywały wprost oblężenie. Chętnych do skończenia kryminologii i kryminalistyki było tak wielu, że ich liczba znacznie przekraczała możliwości polskich uczelni. Może dlatego kolejne z nich otwierały u siebie nowe kierunki - kryminalistykę i kryminologię. I tak dzisiaj studia na kierunku lub specjalności kryminologia można podjąć już na dziewięciu uczelniach publicznych oraz jedenastu niepublicznych szkołach wyższych w trybie stacjonarnym, niestacjonarnym oraz online.

Dlaczego tak wiele osób zainteresowanych jest kryminologią i kryminalistyką? Pewnie dlatego, że kojarzą się one z zagadką, tajemnicą, próbą zrozumienia pobudek, jakimi kierują się przestępcy. Wielu marzy, aby być jak porucznik Horatio Caine z amerykańskiego serialu kryminalnego „CSI: Kryminalne zagadki Miami” - trochę tajemniczym, trochę wycofanym, ale niesłychanie skutecznym w łapaniu najgroźniejszych morderców. Oglądają filmy, czytają kryminały i chcą takiego życia, jak tam - pełnego emocji, ciągłych zwrotów akcji, bez nudy i siedzenia w fotelu.

Kiedy zapytać wydawców, jakie książki sprzedają się najlepiej, odpowiedź jest zawsze taka sama.

- Od jakiegoś czasu to się nie zmienia: przede wszystkim sensacja, kryminał, thriller, romanse - mówi Krzysztof Genczelewski, wydawca.

Dlaczego ludzie lubią czytać kryminały i powieści sensacyjne?

- Nie jestem socjologiem, ale myślę, że skoro w telewizji i w kinie ludzie oglądają najczęściej właśnie firmy sensacyjne, kryminalne i romanse, to taką też wybierają literaturę. Może dlatego, że nie mają tego w życiu na co dzień, a w książce i w telewizji mogą to mieć - mówi nasz rozmówca.

Dla ścisłości, kryminologia, to nie to samo co kryminalistyka.

Kryminologia jest ściśle związana z nauką prawa karnego. Odnosi się do przestępstw w ujęciu praktycznym, ponieważ przedmiotem badań kryminologicznych jest sprawca przestępstwa. W kryminologii zwraca się szczególną uwagę na przyczyny oraz uwarunkowania popełnionego przestępstwa. Stąd też kryminologia często łączy się z psychologią, psychiatrią oraz socjologią. Z kolei kryminalistyka stanowi naukę, która skupia się na sposobach wykrywania przestępstw. Zajmuje się też gromadzeniem dowodów na ich popełnienie. Aby móc skutecznie zrealizować takie cele, w nauce tej korzysta się z wielu innych - m.in. biologii, fizyki czy chemii.

Można zatem powiedzieć, że kryminalistyka stanowi bardziej praktyczną dziedzinę - naukę biologiczno-techniczną, natomiast kryminologia czysto socjologiczną z uwagi na inną perspektywę co do podejmowanych badań nad przestępcą. Kryminolog i ekspert kryminalistyki mają różne metody pracy. Ten pierwszy często korzysta z wyników testów psychologicznych i badań, roczników, metod statycznych, natomiast ten drugi sprawdza miejsca zdarzenia, laboratoria, wykonuje badania biologiczne czy fizykochemiczne.

Jedno z forów internetowych.

Internauta1: „Witam. Chciałbym się dowiedzieć coś na temat studiów Kryminologia i Kryminalistyka. Czy studia są trudne, ciężko się dostać i gdzie najlepiej?”.

Internauta2: „To zależy czy masz na myśli kryminologię o aspekcie prawno-medycznym czy czysto humanistyczne podejście? Masz dwa różne podejścia do tego kierunki i dwie różne ścieżki zawodowe - albo pracujesz jako kryminolog w laboratorium, albo masz wiedzę humanistyczną i wtedy musisz przejść ścieżkę policyjną. Studia ciekawe, nie należą do specjalnie trudnych”.

Internauta3; „Zainteresowanie tymi kierunkami jest spore, szczególnie na studiach prawniczych, znam wydziały, gdzie jest ponad 10 osób na jedno miejsce, z profilem bardziej chemicznym jest mniejsza konkurencja”.

Internauta4: „A moim zdaniem te o profilu chemicznym dają większe możliwości zatrudnienia w przyszłości”.

Internauta5: „Ważne, aby wyjść od zainteresowań, bo o możliwości zatrudnienia za kilka lat trudno teraz przewiedzieć. Wszystko może się kilkakrotnie zmienić”.

Internauta6: „W przyszłości chciałabym zbierać dowody zbrodni, rozpoznawać przestępców, sposoby popełnionych zbrodni itp. To jest bardzo interesujące. Ale czy bez szerszej wiedzy z biologii jest taka możliwość?”.

Kolejny internauta pisze, że chciałby być kimś takim, dokładnie tego nie określa, kto bada umysł przestępcy, prześwietla jego psychikę, próbuje zrozumieć motywy, by koniec końców doprowadzić do jego zatrzymania.

Pewnie chodzi mu o profilera, bo to osoba zajmująca się tworzeniem profilu sprawcy przestępstwa, szkicuje go na podstawie jego działań przed, w trakcie i po popełnieniu morderstwa, gwałtu, czy porwania. Bierze pod uwagę: wiek, zawód, sytuację rodzinną i materialną, osobowość, zainteresowania, obawy, motywację.

Niektórzy twierdzą, że pierwszymi profilerami byli kultowi Sherlock Holmes i Herkules Poirot - wnikliwi, uważni, wsłuchani w to, co mówią do nich inni. Był też Clarise Starling z Milczenia owiec, Willa Grahama z Hannibala czy Dale’a Coopera z Miasteczka Twin Peaks.

Do spopularyzowania zawodu profilera w Polsce na pewno przyczyniała się Katarzyna Bonda, pisarka powieści kryminalnych i dziennikarka. Było ich w tamtym czasie w Polsce trzech: Bogdan Lach, Jan Gołębiowski i Dariusz Piotrowski.

Bonda porozmawiała z Bogdanem Lachem, który opowiedział jej, na czym polega jego praca. Stał się też pierwowzorem Huberta Meyera, głównego bohatera jej pierwszej książki „Sprawa Niny Frank”. Tyle że wtedy o profilowaniu słyszało nad Wisłą niewielu.

Po artykule i książce Katarzyny Bondy stereotyp profilera został przełamany. Nadeszły nawet czasy wielkiego boomu na profilerów w Polsce. W każdej komendzie musiał być profiler.

Szefowie policji wpadli więc na plan, żeby profilerzy wyszkolili więcej osób - psychologów policyjnych. Ale okazało się, że nie każdy się do tej roboty nadaje. Większość osób odpadła, nie skończyła szkolenia. Mieli wiedzę, byli policjantami, ale potrzebne są jeszcze dar, iskra Boża. W rzeczywistości praca profilera jest żmudna i nudna. To analityczna dłubanina. W serialach wygląda fascynująco, w rzeczywistości trochę inaczej.

- W książce pod tytułem „Profilowanie psychologiczne nieznanych sprawców przestępstw. Paradygmat i studium przypadku” opisałam autorską metodykę profilowania. Składa się ona z czterech kroków. Trzeba wykonać wiele czynności, które pozwolą zebrać dane istotne diagnostycznie, zza biurka nie da się tego zrobić. Trzeba pojechać i zbadać miejsce zdarzenia, porozmawiać ze świadkami, policjantami, zapoznać się z aktami. Kolejno robię to tak: w pierwszym kroku buduję zbiór danych, potem klasyfikuję ślady psychologiczne, i je wyjaśniam, a na koniec proponuję sposób interwencji w śledztwo. Ta interwencja ma przynieść nowe skutki, ważne dla ujęcia sprawcy. Wszystkie informacje weryfikuję i selekcjonuję pod kątem ich miarodajności, użyteczności, kompletności i obiektywności - mówiła mi w książce „Policjanci. Ich najważniejsze sprawy” Urszula Cur, psycholog, profilerka. - Z wielu pozyskanych informacji trzeba odsiać te, które są niewiarygodne albo zbędne. Trzeba odróżnić fakty od opinii lub postaw albo sympatii czy antypatii. Aby to zrobić, trzeba wiedzieć, czego się szuka, w innym razie może mieć dziesięć worków informacji i dalej być w punkcie zero. Dlatego tak istotna jest metodyka, dzięki niej wiadomo jest, w którym punkcie jestem, do czego zmierzam i w jaki sposób. Porządkuję sobie materiał pochodzący z akt policyjnych, zapoznaję się ze śladami i dowodami, potem streszczam i uzupełniam informacje poprzez wywiady psychologiczne, eksperymenty, badanie miejsca zdarzenia. Muszę dobrze poznać osoby pokrzywdzone i miejsce zbrodni - opowiadała.

Profilowanie jest konglomeratem wielu dziedzin: kryminologii, wiktymologii, medycyny sądowej. Profiler musi mieć rozległą wiedzę ze wszystkich tych dziedzin, ale też określone predyspozycje i analityczny umysł.

Wojtek jest studentem kryminologii na jednej z państwowych uczelni. Mówi, że to studia ciekawe, rozwijające.

- Podobała mi się historia myśli kryminologicznej, psychologia ogólna i socjopsychologia, przestępczość zorganizowana. Jest naprawdę wiele wciągających przedmiotów, oczywiście dla kogoś, kto interesuje się tymi zagadnieniami - mówi. I podkreśla, że wszystko zależy oczywiście od wykładowców. Zajęcia mają formę ćwiczeń, wykładów, konwersatoriów, seminariów, również o charakterze praktycznym.

- Poznałem wielu ciekawych ludzi, zacząłem sporo czytać na ten temat - tłumaczy. Ma przed sobą jeszcze trzy lata studiów, bo po licencjackich, chce robić magisterskie. Nie wie jeszcze dokładnie, gdzie chciałby pracować. Może w administracji rządowej, może w organach wymiaru sprawiedliwości.

Anna kończy kryminalistykę. Ona dokładnie wie, co chce robi - marzy o pracy w laboratorium kryminalistycznym.

- Zawsze dobrze radziłam sobie z chemią i biologią, wiedziałam, że będę te przedmioty rozszerzać na maturze, byłam zresztą w klasie o profilu biologiczno-chemicznym. Ale gdy większość mojej klasy marzyła o medycynie, ja poszłam na kryminalistykę. Nie żałuję. Ciekawe, wciągające studia - opowiada.

Techniki kryminalistyczne w ostatnich latach mocno się rozwinęły, przełomem były na pewno badania DNA, dzisiaj na zabójcę czy gwałciciela można trafić przez członków jego rodziny, których próbki znajdują się w ogólnokrajowych bazach danych. Ale nie tylko badania DNA sprawiły, że śledczym coraz łatwiej trafić na ślad przestępcy.

- Każdy zostawia po sobie ślad. Śladem jest kawałek ugryzionej czekolady, guma do życia, którą ktoś wypluł, włos, zapach. Twarz jest śladem. Są ludzie, którzy skrupulatnie łączą ze sobą części układanki. I wyłania im się obraz: przestępca - mówi mi jeden z policjantów.

W laboratoriach kryminalistyki pracują fachowcy. Na całym świecie takich laboratoriów są tysiące. Żeby przekonać się, na jakim poziomie jest dzisiaj nauka, dzięki której śledczy mogą zbadać niemal każdy ślad zostawiony na miejscu przestępstwa, wystarczy pooglądać takie amerykańskie seriale, jak „CIA - Kryminale Zagadka Miami”, czy „CIA - Kryminalne Zagadki Las Vegas”.

Tyle tylko, że te filmy - choć przybliżają nam pracę w laboratorium kryminalistycznym - nie do końca odzwierciedlają rzeczywistość. Praca śledczych jest dużo bardziej prozaiczna.

„Co prawda Sherlock Holmes ze swoją inteligencją i umiejętnością dedukcji do dzisiaj budzi respekt i uznanie czytelników powieści Arthura Conana Doyle’a, ale to śledczy spod znaku CSI są bohaterami naszych czasów. Komputery o niespotykanej prędkości, wirtualne ekrany czy też hologramy w służbie nauki i wymiaru sprawiedliwości to mariaż, który budzi zaciekawienie widzów na całym świecie. Podglądanie pracy laboratorium kryminalistycznego przez szklany ekran z jednej strony wyzwala emocje, bo utwierdza nas, odbiorców w przekonaniu, że nie ma zbrodni doskonałej (najdrobniejszy pyłek, zapach czy mikroskopijna kropla krwi zawsze zdradzają prawdziwego złoczyńcę). Z drugiej jednak strony zniekształca to, co stanowi prozę życia służb śledczych” - piszą mgr Beata Wójcik i dr Joanna Kabzińska, wykładowczynie na kierunku psychokryminalistyka Uniwersytetu SWPS w Katowicach. I dalej: „W rzeczywistości, w prawdziwych laboratoriach kryminalistycznych, sprzęt, jakkolwiek skomplikowany i niejednokrotnie równie skuteczny, nie jest aż tak spektakularny, laboratoria nie są tak obszerne, a ekipy kryminalistyków nie wdają się w przesłuchania podejrzanych. To, co niewątpliwie łączy laboratoria, te rzeczywiste i te serialowe, to ludzie - z ich inteligencją, spostrzegawczością i determinacją w analizowaniu każdego śladu”.

Dalej jest o tym, że praca w laboratorium, to żmuda robota, wymagająca czasu. Tu nikt, jak w amerykańskich serialach, nie wyczekuje kolejnych zleceń. Każde policyjne laboratorium kryminalistyczne w Polsce jest zawalone pracą, zajmuje się ogromną liczbą spraw i badań. Badania laboratoryjne muszą być wykonywane zgodnie z obowiązującymi przepisami i zachowaniem procedur, których przestrzeganie wydłuża ich czas.

Także praca na miejscu zdarzenia, to trudna policyjna robota wymagająca cierpliwości, wnikliwości.

- W trakcie oględzin na miejscu zdarzenie nie wiemy, który dowód jest ważny, a który nieważny. Często zdarza się tak, że zabezpiecza się ślady, czy przedmioty, które nie mają żadnego związku z przebiegiem zdarzenia, ale my nie możemy tego wiedzieć w tym momencie. Dlatego nie możemy zabezpieczać śladów wybiórczo - wszystko, co ujawnimy, musi zostać zabezpieczone. Dopiero po oględzinach następuje selekcja zebranego materiału - mówił mi w książce „Policjanci. Ich najważniejsze sprawy” Robert Duchnowski, technik kryminalistyczny. - Jeżeli są ślady linii papilarnych i wiemy, że z daną rzeczą, czy przedmiotem mogli mieć kontakt inni ludzie, którzy byli na miejscu zdarzenia przed przestępstwem, to sporządza się ich karty daktyloskopijne, żeby ich wykluczyć. Oczywiście, może się zdarzyć, że wśród nich jest sprawca, ale np. jeżeli mamy do czynienia z oględzinami w mieszkaniu po włamaniu, to trzeba wykluczyć ślady domowników. Tego na miejscu, w trakcie oględzin, nie da się zrobić - tłumaczył.

Śledczy mówią, że nie ma zbrodni doskonałej, podobnie jak nie ma sprawcy, który nie pozostawiłby po sobie jakichś śladów. Każdy z nich jest ważny, bo nie wiadomo, który będzie tym rozstrzygającym. Śladami związanymi z psychologią zajmują się profilerzy, który tworzą profil psychologiczny sprawcy, tymi fizycznymi - fachowcy w laboratoriach kryminalistycznych. Jedni i drudzy zrobią wszystko, aby badana przez nich sprawa znalazła finał na sali sądowej.

I pewnie o takiej pracy marzą ci wszyscy, którzy składają papiery na takie kierunki studiów, jak kryminologia, czy kryminalistyka. Tyle tylko że rzeczywistość praca śledczych często odbiega od tej pokazywanej w amerykańskich serialach, nic nie zaczyna się i nie kończy tak szybko.

Robert Duchnowski mówi, że w tej robocie liczy się dokładność i cierpliwość, bo nie da się przeprowadzić procesu wykrywczego na skróty.

- Zawsze stałem na stanowisku, że nasza, czyli kryminalistyków praca to rzemiosło, a rzemieślnik nie idzie na łatwiznę - tłumaczy.

Jedno jest jednak takie samo jak w filmach akcji i kryminałach - entuzjazm i profesjonalizm ludzi, którzy walczą o rozwiązanie kryminalnej zagadki.

Dorota Kowalska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.