Krwawe wesele w tureckim Gaziantepie. 50 ofiar eksplozji
W samobójczym zamachu przeprowadzonym na kurdyjskim weselu zginęło co najmniej 50 osób, niemal 100 odniosło obrażenia.
Do eksplozji doszło po północy w tłumie tańczących weselników w położonym 40 kilometrów od syryjskiej granicy mieście Gaziantep. Uroczystości kończyły się tradycyjną nocą henny, gdzie goście bawią się z pomalowanymi stopami i dłońmi. W tłumie wciąż były kobiety i dzieci. - Krew i części ciała były wszędzie - relacjonował świadek wydarzenia, 25-letni Veli Can. Pierwsze pogrzeby ofiar odbyły się już rano, inne będą musiały poczekać na identyfikację zwłok - wiele ciał jest w kawałkach i wymaga identyfikacji DNA.
Wideo: Zamach bombowy na weselu w tureckim mieście Gaziantep. Co najmniej 50 zabitych
źródło: RUPTLY/x-news
Podejrzenie o dokonanie zamachu padło na bojówkarzy Kurdyjskiej Partii Ludowej, organizacji uznanej za terrorystyczną, walczącej o autonomię Kurdystanu (południowy wschód kraju to ich tradycyjny teren działań). W wydanym oświadczeniu Demokratyczna Partia Ludowa (HDP), inna kurdyjska organizacja, poinformowała, że wesele organizował jeden z jej członków, a pośród zabitych jest wiele kobiet i dzieci (Kurdowie atakują jedynie funkcjonariuszy służb porządkowych i wojsko). W związku z tym podejrzenia padają na Państwo Islamskie, którego bojownicy dokonywali już w przeszłości samobójczych zamachów bombowych podczas kurdyjskich zgromadzeń, potęgując napięcia etniczne. Wojskowi podejrzewają, że atak jest odpowiedzią na liczne porażki ISIS.
W październiku 2015 r. zamachowcy samobójcy zabili niemal stu prokurdyjskich aktywistów na dworcu kolejowym w Ankarze. W ostatnich dniach doszło także do trzech zamachów na zamieszkanym przez Kurdów południowym wschodzie Turcji - zginęło w nich 10 osób, a niemal 300 zostało rannych - celem terrorystów były policyjne posterunki i baraki.
W Turcji wciąż wrze po próbie zamachu stanu przeprowadzonej w połowie lipca. Ankara oskarża o kierowanie spiskiem Fethullaha Gülena, muzułmańskiego działacza przebywającego na emigracji w Stanach Zjednoczonych. Władze kraju domagają się nawet jego ekstradycji, jednak Waszyngton odmawia. Według najnowszych informacji Amerykanie chcą wysłać do Turcji delegację, której zadaniem będzie zbadanie dowodów udziału Gülena w puczu.
W pisemnym oświadczeniu wydanym po zamachu prezydent Turcji Erdoğan stwierdził, że nie ma różnicy między Państwem Islamskim, kurdyjskimi terrorystami i osobami biorącymi udział w spisku na jego władzę. „Nasz kraj i nasz naród mają jedną odpowiedź dla tych, którzy nas atakują: nie wygracie!” - napisał Erdoğan.
Autor: Maciej Deja