Kroniki zwykłego człowieka. Krótka historia o zaufaniu
Często nie zdajemy sobie sprawy, jak wielką rolę w naszym życiu osobistym, społecznym i publicznym odgrywa zaufanie. Przypomina ono powietrze, którym oddychamy, ale które dostrzegamy wtedy, gdy dzieje się z nim coś złego. Zresztą dopiero wtedy widzimy potrzebę, że trzeba coś poświęcić, aby sytuacja wróciła do pożądanego stanu. Niestety zwykle dużo łatwiej zaufanie stracić niż je odzyskać. W rezultacie jest ono jednym z najcenniejszych aktywów, jakie posiadamy.
Doskonale widać to w naszych związkach – bez wzajemnego zaufania między partnerami trudno wyobrazić sobie właściwe trwałe funkcjonowanie relacji. Widać to także w biznesie – utrata zaufania albo zniechęca nas przed wejściem w transakcję czy współpracę, albo zmusza do kosztownego zabezpieczania się. Jak pokazują badania, niski poziom zaufania ma też negatywne przełożenie na naszą innowacyjność.
Także w życiu społecznym zaufania odgrywa ogromną rolę. Mając je możemy choćby powierzyć sąsiadom opiekę nad domem czy ogrodem na czas naszego wyjazdu, albo poprosić o zaopiekowanie się dziećmi w jakiejś awaryjnej sytuacji. Gdybyśmy tego zaufania nie mieli, bylibyśmy za każdym razem zdani na zatrudnianie stróżów, ogrodników, opiekunek, etc. Brak zaufania bowiem niemal zawsze rodzi koszty transakcyjne.
Zaufanie odgrywa istotną rolę także w życiu publicznym. Daje ono rządzącym legitymizację do prowadzenia określonej polityki, a jego utrata powoduje prędzej czy później konieczność oddania władzy. Co więcej, fundamenty państwa, takie jak system prawny czy system podatkowy też nie mogą funkcjonować bez zaufania.
Jeśli bowiem stracimy zaufanie do wyroków sądów czy decyzji organów skarbowych, przestaniemy je respektować, co musi prowadzić do chaosu. Idąc jeszcze dalej, utrata zaufania do państwa, do tego, że chroni naszą wolność i bezpieczeństwo, może skłonić niektórych do emigracji. W skrajnym przypadku, przy zaistnieniu niesprzyjających okoliczności międzynarodowych, takich jak choćby pod koniec XVIII wieku, utrata zaufania do państwa może być wręcz jednym z powodów jego rozpadu.
Piszę o tym dlatego, że w Polsce od lat mamy z tym zaufaniem spory problem. Zasadniczo sobie nie ufamy, co potwierdzają kolejne międzynarodowe badania – w rankingach zaufania jesteśmy obok Grecji na szarym końcu UE. Dlatego z dużym smutkiem przyjąłem słowa premiera Morawieckiego, zachęcające obywateli do donoszenia do Inspekcji Handlowej na właścicieli sklepów, którzy nie obniżą cen żywności po wprowadzeniu czasowego zmniejszenia podatku VAT na te artykuły.
Pomijam fakt, że w wielu powodów to konkretne rozwiązanie nie jest najlepszym sposobem na walkę z inflacją. Ale wprowadzanie atmosfery wzajemnych podejrzeń i zachęcanie do generowania konfliktów na poziomie społeczności lokalnej jest naprawdę fatalnym pomysłem. Podobnie jak budowanie narracji o przedsiębiorcach-cwaniakach lub analogicznie o roszczeniowych pracownikach domagających się podwyżek. Mamy już wystarczająco dużo społecznych podziałów, zwłaszcza że ostatnio doszedł nam kolejny ‒ między „szczepionkowcami” z „antyszczepionkowcami”.
Łatwo przegapić moment, kiedy poziom zaufania spadnie do takiego poziomu, że przestaniemy być wspólnotą. A sytuacja międzynarodowa jest dziś na tyle niestabilna, że nie powinniśmy testować tej granicy.