Krasne ma się czym pochwalić
W Krasnem nie ma hotelu, barów i restauracji, folderów ani etatowego przewodnika. Szkoda, bo atrakcji jest tutaj co najmniej na kilka godzin zwiedzania.
Sam park to hektary wiekowych drzew i gąszcz ścieżek. Łatwo się tu zgubić i ponoć zdarza się to wielu turystom. Na straży parku stoi wieża wodociągowa, w której wychowywał się Marceli Nowotko (ojciec Nowotki był ogrodnikiem u Krasińskich). Dziś w baszcie ma siedzibę gminny ośrodek kultury. Do lat 60. XX wieku parkiem bezinteresownie opiekował się ogrodnik księżnej Ludwiki Czartoryskiej z Krasińskich. Po śmierci ogrodnika, park zaczął niszczeć, ale nadal spotkamy tu cenne gatunki drzew sprowadzone z Kanady, znad Morza Śródziemnego i z Mandżurii: m.in. miłorząb, akację kanadyjską, dęby korkowe i orzechy włoskie.
Grabowe aleje i dwa stawy
Park - mimo braku opieki, nadal jest piękny, prawdopodobnie wielka w tym zasługa jego twórcy Franciszka Szaniora, który nie zapomniał o korytarzach nawadniających, i które działają do dziś. Franciszek Szanior był mistrzem w swoim zawodzie, sztuki ogrodniczej uczył się w Warszawie i Paryżu, studiował w paryskiej Szkole Hodowli Drzew. Był ogrodnikiem Ogrodu Saskiego i głównym ogrodnikiem Warszawy. Park Skaryszewski i Ujazdowski w Warszawie to jego dzieła. Parkowi w Krasnem uroku dodają grabowe aleje i dwa stawy w kształcie liter: D i K. Historycy odczytują je jako skrót od słów: dobra Krasińskich albo dobra Krasne. Jest też kamienna grota, przy której, jak podają legendy, Ludwika Krasińska przyjęła oświadczyny księcia Adama Czartoryskiego.
Za ścianą zieleni parku jest stadnina koni rasy pełnej krwi angielskiej. Powstała w 1857 roku, a jej założycielem jest hrabia Ludwik Krasiński. Zanim do niej dotrzemy, mijamy gruzy po rezydencji Ericha Kocha. Koch pojawił się w Krasnem na początku drugiej wojny światowej, gdy Adolf Hitler przekazał mu we władanie Wysoczyznę Ciechanowską. Koch zburzył pałacyk Krasińskich. Na fundamentach pałacu stanęła willa.
Miejscowi opowiadają, że przy budowie luksusowej rezydencji (przepastne schrony, sala balowa, sala myśliwska, pokoje gościnne, sala kinowa) Kocha pracowało tysiąc Żydów. Żydzi także przekopywali park, bo Koch wierzył, że gdzieś między korzeniami drzew ukryte są bogactwa rodowe Krasińskich. W 1945 roku willa została wysadzona. Dziś miejsce po pałacyku i willi znaczy sterta gruzu. Czego nie zniszczyły ładunki wybuchowe, rozszabrowali mieszkańcy. Cegły z poniemieckiej rezydencji posłużyły wielu ludziom do budowy domów.
Ruler – koń stulecia
Początek stadninie dał ogier Ruler, nazywany "koniem stulecia". Koń ten, na dziesięć startów w wyścigach, aż osiem razy zajął pierwsze miejsce, zdobywając m.in. Wszechrosyjskie Derby. Na pamiątkę jego wspaniałej kariery wyścigowej do dziś na torach w Warszawie odbywa się Gonitwa Rulera, a w Krasnem jest tablica upamiętniająca jego sukcesy. Ruler zwyciężał w licznych gonitwach, podobnie jak jego potomstwo, które - jak oszacowano, wygrało ponad dwa miliony rubli. W czasie II wojny światowej konie zostały wywiezione do Niemiec, a część budynków dworskich zburzono.
Po wojnie w Krasnem koni już nie było. Krasne stało się państwowym gospodarstwem, w którym hodowano bydło, trzodę chlewną i owce. Dopiero w 1987 roku tradycje zostały odnowione i w Krasnem znów znalazły się konie pełnej krwi angielskiej. Stadninę reaktywowano, i już po czterech latach wyhodowana w Krasnem klacz Kliwia wygrała na Służewcu w Warszawie najcenniejsze trofeum - nagrodę Derby.
Pensjonat dla koni
W tej chwili w stadninie przebywa ponad 120 koni, w tym 35 matek hodowlanych. Przy stadninie funkcjonuje też pensjonat dla koni, rocznie przebywa w nim ok. 40 zwierząt. Na terenie stadniny znajduje się tor wyścigowy o długości 2000 m. Od 2002 roku stadnina posiada licencję stajni wyścigowej. Ale stadnina to nie tylko konie, ale też wielkie gospodarstwo rolne. Uprawia się tu pszenicę, rzepak i buraki cukrowe oraz hoduje bydło mleczne rasy czarno-białej, obecnie stado krów liczy ok. 100 sztuk. Stadnina prowadzi też jazdy konne dla zaawansowanych i początkujących pod nadzorem doświadczonych instruktorów oraz zaprasza na przejażdżki bryczką.
Poprzedni prezes, Lech Kaczorowski, zarządzał stadniną 16 lat. Został odwołany przez Agencję Nieruchomości Rolnych 12 maja. Jego miejsce zajął Dariusz Domański.
- Zamiana prezesa zawsze wpływa na tok pracy, bo każdy prezes ma inne podejście do pracowników. Jednak pracownicy stadniny pracują tu od dłuższego czasu, znają swoje obowiązki. Ja chciałbym się zająć promocją stadniny, zwiększyć jej rozpoznawalność, co przełoży się na cenę i liczbę sprzedanych koni. Sam miałem trochę do czynienia z Gałkowem i z Ferensteinami i tam wszystko doskonale funkcjonuje, mimo że to jest aż 200 kilometrów od Warszawy. Turyści i celebryci przyjeżdżają, Gałkowo jest sławne. Dlaczego tutaj tego nie zrobić? - mówi prezes.
I dodaje, że w Krasnem od początku jest bardzo dobry hodowca, Jarosław Księżuk.