Krakowskie szkoły widziane z drona
Kraków kupi drony, które posłużą do walki ze smogiem i palącymi czym popadnie w piecach mieszkańcami. I to jest bardzo dobra wiadomość, proponuję przesunąć na ten cel środki przeznaczone na zakup szybowców z budżetu obywatelskiego. To lata, tamto lata, może nikt nie zauważy różnicy.
Uchwała o dronach w służbie Krakowa przeszła w Radzie Miasta po burzliwej dyskusji - operator tego urządzenia to może być najatrakcyjniejsze stanowisko urzędnicze w mieście - i stała się pierwszym sukcesem Łukasza Wantucha, od niedawna miejskiego radnego.
Z nim ta kadencja może stać się ciekawsza, bo to człowiek, który już jako radny dzielnicy potrafił zrobić dookoła siebie sporo szumu i, jak pokazała ostatnia sesja, wzbudza skrajne emocje. Szkoda tylko, że w tym samym dniu nie wychylił się przy sprawie mniej chwytliwej niż drony - jako członek prezydenckiego klubu Przyjazny Kraków przyłożył rękę do uwalenia rezolucji w sprawie sprzeciwu wobec reformy edukacji.
Zastanawiająca jest postawa ludzi Jacka Majchrowskiego w kwestii szkolnej rewolucji. W przypadku samorządu niezdominowanego przez PiS, sprzeciw wobec najbardziej nieprzygotowanej i nieprzemyślanej reformy od czasu statutu Krzywoustego, wydaje się odruchem naturalnym. Bo dla miasta oznacza ona tylko koszty - w Krakowie szacuje się je na oko na 20 milionów, a to znaczy że tak naprawdę będzie 120 - totalny oświatowy bajzel i gniew rodziców, z których gros nie zdaje sobie jeszcze w tej chwili sprawy, co czeka ich dzieci, a którzy w 2018 roku pójdą do wyborów samorządowych.
Tymczasem wiceprezydent ds. edukacji Katarzyna Król ochoczo zabrała się za demontaż systemu, listę placówek do połączenia i wygaszenia miała zrobioną nawet nie na wczoraj, ale na przedwczoraj. Hm, czymś innym jest przygotowanie się na nadejście armagedonu, a czymś innym bycie bardziej papieskim niż sam papież.
Oportunizm? Koniunkturalizm? Może, choć wygląda to bardziej na rozgrywkę wiceprezydent z nieprzychylnym jej środowiskiem. Nieprzychylnym nie przez przypadek - za twardą rękę i takie sprawy jak ta z dyrektor szkoły, której niesłusznie zarzuciła malwersacje, szacunku w oświacie się nie zdobywa. Reforma spadła jej jak z nieba - dyrektorów ma w szachu.
Nawiasem mówiąc, kompetencje wiceprezydent Król do zajmowania się akurat tym odcinkiem są dyskusyjne. Jej rozprawa doktorska, za którą została wyróżniona nagrodą rektora UE, była zatytułowana: „Skuteczność ekologiczna polityki energetycznej Unii Europejskiej w Polsce na przykładzie emisji dwutlenku węgla”. Mówcie, co chcecie, ale to pasuje bardziej do rozganiania na cztery wiatry smogu niż nieposłusznych dyrektorów. Może by więc tak jakiś awans do Wydziału Dronów?