Koronawirus... wspiera nasz przemysł spirytusowy i markę "polska wódka"
Polacy, którzy mieszkają w Wielkiej Brytanii oraz w Irlandii, ale też ci rozproszeni po całym globie, rozsiewają teraz po internetowej sieci wirusy, które okazują się naszym najlepszym towarem eksportowym.
Przy okazji koronawirusa stajemy się też, jako Polacy, słynni i pożądani nie tylko w Europie, ale też na całym globie.
Po internetowej sieci rozsiewane są bowiem wirusy, które - paradoksalnie i realnie - okazują się naszym najlepszym towarem eksportowym. Lepszym od „chińszczyzny” skażonej korona- i cyber przestępcą w postaci niechcianego mikrogościa z Wuhan.
Jako lekarstwo na tego niepożądanego przybysza przybywa... nasz silny alkohol etylowy, czyli po prostu polska wódka.
Stała się ona bowiem najbardziej pożądanym środkiem do odkażania. Dla niektórych wewnętrznie, a dla innych zewnętrznie, czyli do mycia rąk.
W sklepach na Wyspach nie ma już ponoć „małpek” z polską wódką, ale też i półlitrówek.
A u nas?
Duże firmy instruują precyzyjnie, jak myć ręce i że najlepiej środkami na bazie alkoholu 70-procentowego. W każdym razie od tego globalnego wirusa wielu bolą głowy...