Koronawirus. Tomasz Kalinowski, radny miejski w Białymstoku, jest ozdrowieńcem. Oddał osocze chorym.
Tomasz Kalinowski, radny miejski w Białymstoku, jest ozdrowieńcem. Oddał osocze chorym. Apeluje do innych ozdrowieńców, by uczynili podobnie. W trosce przede wszystkim o życie seniorów.
Pan przeszedł covid w pierwszej połowie października. Jakie były pierwsze symptomy choroby, o której zresztą sam pan wtedy informował?
Tomasz Kalinowski: Czułem ból pleców oraz utraciłem smak i węch. Natomiast samą chorobę przechodziłem łagodnie. Na kwarantannie przebywałem do 17 października.
To po zakończeniu kwarantanny podjął pan decyzję o oddaniu osocza?
Nie, pomyślałem, by to zrobić już w momencie gdy okazało się, że mam pozytywny wynik testu. Postanowiłem wtedy, że jeśli wyzdrowieję, to oddam osocze. By pomóc przede wszystkim osobom starszym. Bo to seniorzy narażeni są najbardziej na zakażenie, które przechodzą znacznie trudniej niż młodsi. Oczywiście, wśród młodych zdarzają się przypadki chorych, którzy bardzo ciężko przechodzą koronawirusa, ale starsi są tą grupą najwyższego ryzyka. Tym bardziej, że jedna dawka z pobranego osocza wystarczy, by pomóc trzem zakażonym. Na niektórych stronach są błędne informacje, że trzeba przejść ponownie test na covid, by móc oddać osocze. Po prostu trzeba odczekać od 18 do 28 dni po zakończeniu kwarantanny. Ten okres uzależniony jest od tego, jak przechodziliśmy chorobę.
Kiedy oddał pan osocze?
W piątek 13 listopada.
Nie miał pan żadnych obaw?
Bynajmniej. Tym bardziej, że nie mam innych schorzeń, które uniemożliwiłyby oddanie osocza. Zresztą podczas wywiadu jesteśmy pytani, jakie leki zażywamy czy mamy cukrzycę, czy przechodziliśmy żółtaczkę w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, transfuzję, operację czy choćby zabieg tatuowania lub przekucia uszu.
Od czego trzeba zacząć, by oddać osocze?
Przede wszystkim należy zgłosić się do Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa (telefon 663 884 663). Podczas rozmowy jesteśmy pytani o to, kiedy skończyła się kwarantanna, jak przebiegała choroba. Następnie stawiamy się w wyznaczonym dniu, a sama procedura rozpoczyna się od rejestracji. Zaraz po niej pobierana jest mała próbka krwi. Po otrzymaniu analizy morfologicznej lekarz kwalifikuje nas - lub nie - do zabiegu.
Ile trwa sam zabieg?
Od 30 do 40 minut. Przebiega to w ten sposób, że najpierw pobiera się krew, później z niej odciąga osocze, a następnie krew ponownie jest podawana oddającemu.
Trzeba przygotować się do takiego zabiegu?
Przede wszystkim poprzedniego wieczora i rano nie należy jeść nic tłustego. Ponadto należy pić dużo wody. Przede mną był ozdrowieniec, który nie został zakwalifikowany do zabiegu, bo miał zbyt tłustą krew. Musiał wypić kilka litrów wody, pochodzić kilka godzin i dopiero wtedy mógł zostać poddany zabiegowi.
Czy można osocze oddać ponowne?
Tak, tylko po dwóch dniach dzwonią z centrum krwiodawstwa z informacją, czy w osoczu są przeciwciała, które mogą wspomagać leczenie chorych na COVID-19 z ciężkimi, zagrażającymi życiu objawami zakażenia. Jeśli są, to od pierwszego do kolejnego oddania musi upłynąć co najmniej tydzień.
Jak zachęciłby pan innych ozdrowieńców do oddania osocza?
My to zakażenie przeszliśmy szczęśliwie. Ale warto pamiętać o tym, że w innej sytuacji też byśmy oczekiwali od ozdrowieńców pomocy. Pamiętajmy też, apeluję jeszcze raz, o osobach starszych. Ta choroba ich najbardziej dotyka, bo wśród nich jest największa umieralność.