Konstytucja jest dobra. Jej interpretacje są złe [rozmowa]
Rozmowa z dr hab. Agnieszką Bień-Kacałą, konstytucjonalistką z UMK, o tym, czy konstytucja RP powinna zostać zmieniona i czy to ma sens.
Prezydent Andrzej Duda powiedział podczas uroczystości 3-majowych, że trzeba zmienić konstytucję, która obecnie obowiązuje. Trzeba?
Nie ma takiej potrzeby. Konstytucja RP z 2 kwietnia 1997 r. jest aktem dobrze skonstruowanym ustrojowo. Problemem nie jest jej treść i sposób unormowania ustroju naszego państwa, tylko wykonywanie jej postanowień przez polityków oraz koniunkturalna interpretacja przez prawników i politologów, którzy w przeważającej większości nie są konstytucjonalistami. Konstytucja ma oczywiście pewne mankamenty, ale mogą one zostać usunięte w drodze nowelizacji lub też nowego odczytania jej postanowień.
Prezydent nazwał konstytucję z 1997 r. rozwiązaniem przejściowym. Ale przecież kilka pokoleń działaczy starało się o to, aby w końcu konstytucja z 1997 r. zaistniała.
Konstytucja z 1997 r. oczywiście nie jest rozwiązaniem przejściowym. Została uchwalona przy założeniu całościowej i trwałej regulacji ustroju RP. Zastąpiła przejściowe uregulowanie ustroju państwa w postaci Małej konstytucji z 1992 r. Podłożem stanowiska rządzącej opcji politycznej jest brak zgody na zaproponowany w konstytucji z 1997 r. kształt ustroju państwa. To są dwie różne rzeczy.
Zdaniem działaczy PiS, każdy akt prawny można nazwać przejściowym, bo przecież świat się zmienia i potrzebne są nowe rozwiązania.
Jest to uzasadnienie dla zmian w danym akcie normatywnym, nie świadczy zaś o przejściowym charakterze zawartych w nim rozwiązań. To nadinterpretacja rzeczywistości o propagandowym wydźwięku.
Może zmierzamy w stronę Holandii, gdzie nie ma Trybunału Konstytucyjnego, albo Wielkiej Brytanii, gdzie nie ma konstytucji?
Być może. Niemniej nie są to dobre przykłady rozwiązań ustrojowych dla ewolucji systemu przyjętego w naszej kulturze prawnej. Dla nas wyznacznikiem są rozwiązania austriacko-niemieckie, nie zaś holenderskie i brytyjskie. W Holandii mamy do czynienia z sytuacją, w której konstytucja nie jest aktem o najwyższej randze ustrojowej. Taką pozycję mają akty prawa międzynarodowego, w tym prawo UE czy też Europejska konwencja praw człowieka. W takiej sytuacji sąd konstytucyjny nie jest konieczny, a ochrona praw jednostki jest zadaniem sądów. Ale w tym kraju również dowodzi się istnienia kontroli konstytucyjności prawa. W Wielkiej Brytanii nie ma konstytucji w klasycznym formalnym rozumieniu. Mamy tam do czynienia z aktami ustrojowymi, co do których musi istnieć silna potrzeba uzasadniająca ich zmianę. Kultura polityczna usztywnia znacznie możliwość modyfikacji tego ustroju. Rolą sądów jest ochrona obywateli przed nadużyciami ze strony rządzących. Jeżeli weźmiemy pod uwagę te założenia, to być może warto rozważyć wskazane kierunki ewolucji naszego ustroju.
Prezydent skrytykował też TK, który ma bronić konstytucyjnych praw obywatelskich, a pozwolił, aby podwyższono Polakom wiek emerytalny. To po co taki Trybunał?
Zadziwia mnie ta wypowiedź. Oczywisty jest tu wydźwięk propagandowy. Podwyższenie wieku emerytalnego niewiele ma wspólnego z brakiem ochrony praw jednostki. Zgodnie z art. 24 Konstytucji RP praca znajduje się pod ochroną. Jest to jedna z najbardziej istotnych wartości w Polsce, a my jej nie szanujemy. W bardzo wysokim stopniu kierujemy się niechęcią do pracy i żądamy od państwa zapewnienia nam godziwych warunków życia. Czy naprawdę nie dostrzegamy, że to my budujemy naszą rzeczywistość, składamy się na wspólny budżet i powinniśmy pilnować rozsądnego wydatkowania pieniędzy? Dopóki tego nie zrozumiemy, żaden Trybunał nam nie pomoże w ochronie naszego bytu i dobrobytu. Paraliż TK odczytuję jako pierwszy krok do destrukcji naszego dobra wspólnego. Inną rzeczą jest kształt ustrojowy tego organu, który nie zapewnia mu dostatecznej odporności na wpływy polityczne.