Konkursy na dyrektorów we Włocławku pod lupą prawników
Związkowcy z „Solidarności” i członkowie PiS uważają, że doszło do nieprawidłowości podczas wyborów na dyrektorów w 9. placówkach.
Kandydaci na dyrektorów dziewięciu włocławskich placówek oświatowych czekają na „ostatnie słowo” prezydenta Marka Wojtkowskiego, który zadecyduje o nominacjach. Tymczasem, zdaniem Wojciecha Jaranowskiego, szefa nauczycielskiej „Solidarności”, doszło do nadreprezentacji w składach komisji konkursowych jednego ze związków zawodowych, co mogło wypaczyć wyniki.
- Taka jest ocena prawników - mówi Wojciech Jaranowski.
Jak twierdzi, z nauczycielskiej „Solidarności” oraz związku zawodowego ZNP do komisji weszło po jednym z kandydatów. Natomiast z Forum Związków Zawodowych - czterech. Stosowne pismo z zapisem tych wątpliwości natury prawno-ogranizacyjnej zostało skierowane do wojewody kujawsko-pomorskiego.
Wynik dwóch konkursów podważają z kolei członkowie PiS. - W jednej ze szkół dyrektorką została żona prominentnego polityka Platformy Obywatelskiej - mówi Jarosław Chmielewski, radny PiS. - Mąż tej pani był szefem sztabu wyborczego wiceprezydent Włocławka, odpowiedzialnej za oświatę. To wzbudza nasz niepokój. W jeszcze innej szkole obecnej dyrektorki nie dopuszczono do konkursu, twierdząc, że nie były spełnione wymogi formalne. Naszym zdaniem - były. Jako opozycja mamy prawo pytać, gdy występują niejasności.
Prezydent Marek Wojtkowski odrzuca zarzuty i twierdzi, że skład komisji konkursowych był konsultowany ze związkami zawodowymi, z prawnikami i kuratorium. Do sprawy wrócimy.