Koniec z łatką słabej szkoły? Jest nowy szef
Daniel Lesiewicz - nowy dyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 „Nitki” w Nowej Soli. Uczył polskiego w Gimnazjum nr 1. Pochodzi z okolic Wielunia.
Skąd Pan przyjechał do Nowej Soli?
- Pochodzę z dawnego województwa częstochowskiego, a dokładniej z Praszki koło Wielunia (centralna Polska). Zdobyłem dyplom w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Częstochowie. Gdy byłem na piątym roku studiów, w roku 2000 przyjechałem do Nowej Soli i zostałem tu do dziś. Od początku pracowałem jako polonista w Gimnazjum nr 1.
Czy w nowej szkole przydadzą się doświadczenia z gimnazjum?
- Oczywiście, że tak. Wieloletnia praca w gimnazjum pozwoliła mi doskonale poznać system funkcjonowania placówki edukacyjnej. Wcześniej współpracowaliśmy ze szkołami średnimi, w tym z „Nitkami” na gruncie promocji czy targów edukacyjnych. Wiadomo, że zmieni się specyfika problemów wychowawczych, młodzież jest przecież u progu dojrzałości. Dojdą nowe zadania z kształcenia zawodowego.
W Gimnazjum był Pan lubiany przez młodzież. Czy tego samego spodziewa się Pan w "Nitkach"?
- Moja praca jest jednocześnie moją pasją. Myślę, że młodzież to czuje i dzięki temu współpraca z nią układała mi się zawsze bardzo dobrze. Nigdy nie unikałem z nią rozmów w czasie przerw, na wycieczkach, które wspólnie organizowaliśmy. Nie inaczej, mam nadzieję, będzie teraz.
Czy ma Pan gotową koncepcję na „Nitki”?
- Startując jako kandydat na dyrektora, miałem świadomość potrzeby stworzenia jasnej koncepcji funkcjonowania szkoły na przyszłe lata. Przede wszystkim razem z doświadczoną kadrą pedagogiczną tej placówki pochylimy się nad kształceniem zawodowym, uwzględniającym zmiany gospodarcze w kraju i regionie. Celem będzie umocnienie kierunków obecnie funkcjonujących i stworzenie nowej atrakcyjnej oferty dla kolejnych pokoleń. Byłoby doskonale, gdyby udało się reaktywować technika. Ważnymi dziedzinami będą nadal: kształcenie dla dorosłych i zawodowe kursy doskonalące.
Otrzymał Pan nominację na pięć lat. Czy zaplanował Pan już, jaka będzie przyszłość „Nitek”?
- Moim zadaniem jest stworzenie nowoczesnej szkoły na miarę XXI wieku, dostosowanej do potrzeb lokalnego rynku pracy w kontekście niedoborów kadrowych, które już się pojawiają. Wykwalifikowani pracownicy są bardzo pożądani nie tylko na strefie przemysłowej, ale także w sektorze usługowym. Potrzebna jest też praca nad świadomością społeczną, odnośnie szkolnictwa zawodowego. Mamy dobry czas, bo problem zauważa się odgórnie. Są akcje ogólnopolskie zachęcające do kształcenia zawodowego. Bardzo zaangażowany w to jest powiat nowosolski, który zachęca uczniów do wyboru naszych szkół ponadgimnazjalnych, a jednocześnie stara się zapewnić odpowiednią bazę do tego kształcenia.
Wcześniej nie znał Pan kadry z „Nitek”. Czy to dobrze, czy źle?
- Myślę, że to dobrze. Wchodzę w to środowisko bez żadnych uprzedzeń i bagażu zbędnych informacji. Interesować mnie będzie wyłącznie merytoryczne podejście do pracy i zaangażowanie kadry szkoły, na co ogromnie liczę. Musimy stworzyć doskonały zespół. Nitki mają niesłuszną łatkę słabej szkoły. Naszym wspólnym zadaniem będzie odczarować to
wrażenie i pokazać, że jest to szkoła z perspektywą, o czym była już mowa wcześniej, szkoła dająca szansę na gruntowne wykształcenie zawodowe i maturalne. Ale żeby tak się stało będziemy pracować nad podniesieniem jakości kształcenia, kontynuować dobre lokalnie inicjatywy, jak choćby finał WOŚP czy współpraca z naszymi instytucjami i firmami.
Dziękuję za rozmowę!
Edward Gurban