Komornik ściągał długi i nie płacił wierzycielom, ale pech...
Ruszył proces byłego komornika ze Szczecinka oskarżonego o przywłaszczenie ponad 1,2 miliona zł, które ściągnął od dłużników, a nie przekazał wierzycielom.
W czwartek na ławie oskarżonych w Sądzie Okręgowym w Koszalinie zasiadł Marek O., były komornik sądowy ze Szczecinka. Prokuratura zarzuca mu przywłaszczenie 1,243 mln zł i niedopełnienie obowiązków. Poszkodowanych jest 638 wierzycieli: osób i instytucji, którym były komornik nie przekazał części lub całości należnych kwot ściągniętych od dłużników.
Z wyjaśnień Marka O. składanych w sądzie wynika, że miał sobie po prostu nie radzić z prowadzeniem kancelarii komorniczej. Tłumaczył, że był wykształconym komornikiem, ale kiepskim biznesmenem i zbyt późno zorientował się, że dochody kancelarii są mniejsze niż wydatki na jej funkcjonowanie. Z ściąganych długów pokrywał bieżące koszty działalności, na spłacenie wierzycieli w czasem już nie wystarczało. Nie przyznaje się tym samym do przywłaszczenia tych pieniędzy, a jedynie do niedopełnienia obowiązków. Niewiele brakowało, aby sprawa w ogóle nie trafiła na wokandę. - Prokurator wstępnie zgodził się na dobrowolne poddanie się karze, miał zapaść wyrok w zawieszeniu, ale ostatecznie wycofał się z ugody zanim wniosek skierowano do sądu - mówi sędzia Sławomir Przykucki, rzecznik koszalińskiego SO. - Na rozprawie wyjaśnienia, oprócz byłego komornika, składali już pracownicy jego kancelarii i poszkodowani. Linia obrony jest znana, teraz sąd będzie musiał ją zweryfikować.
Eks-komornik może trafić za kratki nawet na 10 lat. Skandal wyszedł na jaw w roku 2014 podczas kontroli finansowej, jaką zarządziła Izba Komornicza. Szczecinecki komornik uprzedził jednak działania samorządu i sam złożył rezygnację z pełnionych funkcji, samorząd nie mógł więc wszcząć postępowania dyscyplinarnego. Co więcej, komornik sam na siebie złożył doniesienie do prokuratury.
Tak działania Marka O. opisuje rolnik z powiatu szczecineckiego, który miał pecha, że jego dług windykował ów komornik: - Zajął mi kombajn, który kupiłem za milion, wtedy był wart jakieś 800 tys. zł - mówił. - Sprzedał go potem za 450 tys. zł, do dziś nie wiem komu, ale co gorsza nie przelał ani złotówki instytucji, której winny byłem pieniądze. Do dziś nie zobaczyła ona pieniędzy, a dług wciąż na mnie ciąży.
Szczecinecka kancelaria Marka O. działała w latach 2009-14, potem została zlikwidowana, podobnie, jak i sam rewir. Potem były komornik dalej działał w branży, zajmując się windykacją należności w prywatnej firmie.
- W wyniku działań, jakie podjął samorząd komorniczy ten pan nie jest już komornikiem - mówił nam po ujawnieniu sprawy Krzysztof Wisłocki, inny szczecinecki komornik i przewodniczący Izby Komorniczej w apelacji szczecińskiej. - Nie ukrywam, że gdy dowiedziałem się o sprawie było to dla mnie zaskoczeniem. Skargi do Izby na tego komornika do nas wcześniej docierały, ale dotyczyły jedynie tego, że nie odpisuje na listy i nie odbiera telefonów.