Kolejny wyskok recydywisty ze Stargardu. Starł się z policją
To jeden z najbardziej krnąbrnych podsądnych. Mowa o Patryku H. ps. Iron Man.
Wczoraj przed Sądem Okręgowym w Szczecinie miał wysłuchać wyroku za brutalne prowadzenie agencji towarzyskiej, gwałt i napad. Na salę rozpraw jednak nie dotarł. W drodze z aresztu do sądu starł się z policjantami z konwoju.
- Musieli użyć środków przymusu bezpośredniego - mówi sędzia Małgorzata Puczko, która prowadzi proces w sprawie grupy „Iron Mana” (na ławie oskarżonych zasiada sześć osób - przyp. red.).
Po awanturze z policjantami oskarżony stanowczo odmówił wejścia na salę rozpraw i pozostał na tzw. dołku. Wyroku nie wysłuchał, bo ze względów proceduralnych proces trzeba było wznowić i zakończenie planowane jest na wrzesień.
Na poprzedniej rozprawie prokurator Tomasz Kowalczyk zażądał dla H. 15 lat więzienia. To najwyższa kara za tego rodzaju przestępstwa.
Wczoraj sędzia Puczko ujawniła, że wniosek prokuratora zszargał nerwy podsądnego. W drodze do aresztu awanturował się z policjantami, a w areszcie stawiał się strażnikom więziennym.
Patryk H. znany jest ze swojego agresywnego zachowania. Miał się rzucić m.in. na swojego poprzedniego obrońcę. Na rozprawach groził świadkom. Bezwzględny był też dla kobiet, które pracowały dla niego w agencji towarzyskiej. Bił je, a jedną zgwałcił. Na jednej z rozpraw była pracownica agencji H. zaczęła zeznawać dopiero, gdy „Iron Mana” wyprowadzono z sali.
- Wciąż był pijany i pod wpływem narkotyków. Kiedy miał zły humor bił dziewczyny i ochroniarzy. Bałam się go. Na samą myśl o nim robi mi się niedobrze - mówiła zdenerwowana 50-letnia Jagoda.