Kolejne miasto powie „nie” straży?
Dyskusja wokół sensu funkcjonowania straży miejskiej toczy się w wielu z naszych miast. Po Zielonej Górze i Nowogrodzie Bobrzańskim głos na temat strażników zabrali również mieszkańcy Sulechowa.
Coraz więcej mieszkańców Sulechowa zwraca uwagę na to, że strażnicy miejscy nie wypełniają swoich obowiązków tak, jak powinni. Jedna z mieszkanek zadzwoniła nawet na Forum Czytelników „Gazety Lubuskiej” z uwagą, że straż miejska w Sulechowie jest zupełnie niepotrzebna: - Pracują jak urzędnicy, a nie funkcjonariusze. Zamiast chodzić po ulicach, obserwują miasto zza szyb samochodu, zbyt rzadko reagują, gdy coś nieodpowiedniego się w mieście dzieje. A utrzymywani są z naszych pieniędzy! Nie wiem, albo wezmą się do roboty, albo należy ich tak jak w Zielonej Górze, zlikwidować. W stu procentach zgadzam się w tej sprawie z decyzją prezydenta Kubickiego”.
O negatywnych opiniach na temat straży miejskiej słyszał tez Ignacy Odważny, burmistrz Sulechowa. I zapowiada, że funkcjonariuszy będzie dyscyplinował. Nie zamierza jednak likwidować ich stanowisk. - Nie wyobrażam sobie, żeby straży miejskiej nie było w naszym mieście. Są takie interwencje, przy których jest ona niezbędna. Poza tym pracujemy nad rozbudową monitoringu miejskiego i między innymi strażnicy miejscy będą zajmowali się jego nadzorowaniem we współpracy z policją - zapowiedział.
W Sulechowie jest dwóch strażników miejskich i komendant. Rocznie miasto wydaje na nich około 200 tys. zł
Wszystkie grzechy miejskich strażników
Przypomnijmy, że sulechowska straż miejska już raz była na cenzurowanym, kiedy to sześć lat temu wojewoda lubuski w porozumieniu z komendantem wojewódzkim policji w Gorzowie Wlkp. przeprowadzili tu kontrolę, podczas której wykryli liczne nieprawidłowości.
Okazało się bowiem, że ówczesny komendant i podlegli mu funkcjonariusze nałożyli bezprawnie 456 mandatów na kierowców, którzy przekraczali dozwoloną prędkość i zostali złapani „na fotoradar”. Ponadto kierowali do sądów sprawy o wykroczenia drogowe, gdy osoba będąca właścicielem pojazdu nie wskazała, kto nim kierował w momencie „złapania” przez fotoradar. Zdaniem prokuratury, w owym czasie straże gminne nie miały prawa być „uprawnionym oskarżycielem”, czyli kierować tego rodzaju wniosków do sądu.
Zamiast chodzić po ulicach, obserwują miasto zza szyb samochodu
Finał sprawy miał miejsce w 2013 r. Sąd uniewinnił część funkcjonariuszy, a w pozostałych przypadkach umorzył postępowanie. Ponadto strażnicy musieli wpłacić od 2 tys. do 5 tys. zł na fundusz penitencjarny, jako tzw. środek karny.
Liczba funkcjonariuszy z sześciu, spadła do trzech. Zmieniła się również siedziba straży. Z ul. Jana Pawła II, strażnicy przenieśli się do ratusza.
Jak widać po komentarzach, mieszkańcy nie zmienili jednak opinii na temat straży. - Moim zdaniem w zupełności wystarczy nam policja. Strażnicy miejscy i tak nic nie robią, tylko kosztują - twierdzi Jan Zawadzki, rodowity sulechowianin.
Prezydent Zielonej Góry dał straży czerwoną kartkę
Po opublikowanych niedawno nagraniach, na których widać, jak zielonogórscy strażnicy miejscy śpią na służbie w samochodzie zaparkowanym w lesie, prezydent Janusz Kubicki stanowczo zapowiedział, że zrobi wszystko, żeby zlikwidować straż miejską w Winnym Grodzie. W zamian chce powołać tzw. służby porządkowe. Jednak tu, podobnie jak w Sulechowie, zdania są podzielone. Nie wszyscy radni zgadzają się z pomysłem prezydenta. Podzieleni są również mieszkańcy miasta.
W Nowogrodzie Bobrz. straż tylko do czerwca?
Utrzymanie straży miejskiej kosztuje Nowogród Bobrzański 290 tys. zł rocznie. Zanim zlikwidowano fotoradary, z mandatów wpływało do kasy gminnej 200 tys. zł w ciągu roku. Ponieważ zdaniem burmistrza Pawła Mierzwiaka, strażnicy zajmowali się tylko obsługą fotoradaru, ich stanowiska należy zlikwidować. Dałoby to gminie ok. 170 tys. zł oszczędności. Ten pomysł musi jednak zaakceptować rada miejska. Oczywiście napiszemy o decyzji rady.