Kolejarze pomagali więźniom Auschwitz, ryzykując życie
Oświęcim. Wśród tych, którzy nieśli pomoc więźniom byli kolejarze. Część z nich zapłaciła za to życiem lub sami stali się więźniami obozu.
Do tej pory nigdzie nie uczczono ich pamięci. - Myślę, że dobrym miejscem do tego byłaby jedna ze ścian nowego dworca kolejowego, gdzie powinna znaleźć się tablica przypominająca o bohaterstwie kolejarzy w tamtym tragicznym okresie dziejów - uważa Marek Księżarczyk, oświęcimski historyk - amator i prezes Oddziału Miejskiego Towarzystwa Opieki nad Oświęcimiem. Jego dziadek był więźniem KL Auschwitz. Przeżył obozowy koszmar, schorowany zmarł wkrótce po wojnie.
W ocenie historyka dr. Adama Cyry na takiej tablicy mogłoby znaleźć się co najmniej kilkanaście nazwisk kolejarzy. Jednym z tych, który ryzykując życiem własnym i rodzin, niósł pomoc więźniom, był Jan Śliwka. Jego historię Markowi Księżarczykowi opowiedział wnuk, mieszkający w Brzezince. Pan Jan przetaczał m.in. pociągi z dworca towarowego w Oświęcimiu, które kierowano potem na rampę kolejową KL Auschwitz II-Birkenau. Była ona położona około kilometra od oświęcimskiego dworca. Służyła do rozładunku wagonów, najczęściej towarowych, w których niemieccy naziści zwozili z całej okupowanej Europy transporty więźniów - głównie Żydów.
Czytaj więcej i dowiedz się, jaką pomoc wewnątrz obozów mogli znaleźć kolejarze oraz jaką rolę w ratowaniu Żydów odegrała... decyzja władz okupanta.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Polski,
- codzienne wydanie Polski,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.