Kocham sportową Łódź: Co wspólnego ma RTS z Martą Kaczyńską?
Witam „zbrojne ramię Skrzydlewskiego” - w ten sposób przywitał mnie w kawiarence przy Piotrkowskiej 104 ważny dla miasta dżentelmen, co sprawiło mi wielką przyjemność, bo zawsze zafascynowany byłem militariami.
Ów jegomość ma inne zainteresowania - doskonale gra w trambambulę, pokonał mnie w holu hotelu Novotel 6:1 (skąd ma tyle czasu na skuteczne treningi?) i jest znawcą płci pięknej, niedawno zatrudnił w swej spółce (a właściwie naszej, łodzian) atrakcyjną kobietę, byłą miss.
Zazdroszczę, bo nie umiem ani tak grać, ani nie byłem w stanie zatrudnić miss, jedynie - czym zasłużyłem na zainteresowanie - stanąłem w swoim artykule w obronie budowy stadionu żużlowego. Bo opóźnienie w kontekście zbliżającego się sezonu jest niebezpieczne. Zbrojne ramię broniło inwestycji nas wszystkich.
Sport i polityka nie potrafią żyć bez siebie. Redaktor Olbratowski bodajże, zgryźliwy do bólu felietonista radiowy RMF FM potrafił nawet powiązać córkę prezydenta RP z łódzkim klubem piłkarskim. Zażartował mniej więcej tak: „Córka Lecha Kaczyńskiego wychodzi za mąż. W radosnej sprawie rozpoczęcia nowej drogi życia wydały zgodę ważne instytucje państwowe: CBA, ABW, RTS i PZPN”. Żarcik taki sobie. Ale trzeba oddać Robotniczemu Towarzystwu Sportowemu lub Reaktywacji Tradycji Sportowych, że marka znana jest coraz bardziej i coraz wyżej się pozycjonuje, pewnie dzięki rekordowej frekwencji na trzecioligowych meczach.
Ważne, że stadion RTS przy al. Piłsudskiego będzie areną mistrzostw świata. Brawo, Łódź staje się znana. Goście z całego świata już teraz przyjeżdżają do stolicy regionu. Ostatnio w kawiarence przy Piotrkowskiej 104 głowy miasta gościły młodych piłkarzy z Japonii. Jak polska gościnność każe obie strony wymieniły się upominkami. Strona japońska to, władze Łodzi tamto. Pokazaliśmy rozrzutnym gościom z kraju Kwitnącej Wiśni, że nowoczesna ekonomia polega na odpowiednim zarządzaniu zasobami. Upominki związane z Łodzią otrzymali tylko prezesi i trenerzy (cztery osoby) z dalekiego kraju. Kilkunastu młodych piłkarzy, którzy pewnie chętnie przyjęliby chociaż album o Łodzi, by po powrocie do domu pokazać, gdzie byli, nie żywiło urazy - uważali, by nie spaść z krzeseł, bo niektórzy musieli siedzieć we dwóch na jednym. Tak mało przygotowano mebli, podobnie jak w ogóle nie zaproponowano wody sodowej. Ale wspólne zdjęcie zostało zrobione.
Niebawem z Japonią zmierzymy się na wyższym szczeblu. Głową piłkarskiego państwa polskiego będzie w Rosji prezes centrali, który też słynie z oszczędnego stylu życia. Często wspominam czasy, kiedy podczas wizyty w Łodzi były Murzyn zwracał się do dziennikarza: „Daj fajkę”.