Klimatolog dr Rafał Maszewski na Dzień Ziemi: Oszczędzając energię czy wodę, oszczędzamy planetę i swoje pieniądze

Czytaj dalej
Fot. FOT. 123RF
Anita Czupryn

Klimatolog dr Rafał Maszewski na Dzień Ziemi: Oszczędzając energię czy wodę, oszczędzamy planetę i swoje pieniądze

Anita Czupryn

Zmiany klimatyczne występowały i w przeszłości, one nie są niczym nowym. Rzecz polega na tym, że dzisiaj te zmiany są bardzo szybkie, skokowe. Nie chodzi więc o to, że klimat się zmienia, ale w jakim tempie. To jest zagrożenie; idą za tym różne reperkusje – mówi dr Rafał Maszewski, klimatolog.

Tegoroczny Dzień Ziemi obchodzimy pod hasłem „Zainwestuj w naszą planetę”. Jak rozumieć to hasło?

Klimatolog dr Rafał Maszewski na Dzień Ziemi: Oszczędzając energię czy wodę, oszczędzamy planetę i swoje pieniądze
Materiały prasowe Rafał Maszewski, klimatolog, absolwent geografii ( specjalizacja klimat i ochrona klimatu) na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Autor i pomysłodawca serwisu pogodowego pogodawtoruniu.pl i powiązanej z nim aplikacji „pogoda w Toruniu”. Popularyzuje naukę o pogodzie i klimacie również w mediach zarówno lokalnych jak i krajowych

Rozumiałbym je w taki sposób, by zainwestować w ochronę naszej planety, w jej naprawę, aby jej dalej nie psuć. Chodzi też o inwestycje ekologiczne, które jednak często sporo kosztują. Krótko mówiąc, zainwestuj w takie zachowania, które będą służyły ochronie i zapobiegną dalszej degradacji. Zainwestuj swój wysiłek i działania, które posłużą ochronie Ziemi.

Co pokazały ostatnie dekady, jeśli chodzi o zmiany klimatyczne na Ziemi?

Przede wszystkim pokazały wzrost temperatury. Ostatnia dekada była najcieplejsza od setek lat; praktycznie każdy następny rok w ostatniej dekadzie przynosił rekord albo zbliżał się do rekordu temperatury. Mówimy oczywiście o średniej temperaturze globalnej. Pojawiają się głosy, że klimat wcale się nie ociepla tylko ochładza, albo że działalność człowieka nie ma wpływu na zmiany klimatu, ale wystarczy spojrzeć na dane naukowe; one wyraźnie wskazują, że klimat się ociepla. Czujemy to w Polsce, w ogóle Europa jest w czołówce krajów, w których ocieplenie klimatu postępuje dość szybko. Ale nawet bez tych danych, bez termometru jesteśmy w stanie stwierdzić, że z klimatem coś się dzieje. Występują częste susze, coraz częstsze dni upalne. Oczywiście te zmiany występowały i w przeszłości, one nie są niczym nowym - często jest podnoszony ten argument. Rzecz polega na tym, że dzisiaj te zmiany są bardzo szybkie, skokowe. Naturalne zmiany następują dużo wolniej, chyba, że mamy do czynienia z katastrofą naturalna na dużą skalę jak np. wybuch superwulkanu. Nie chodzi więc o to, że klimat się zmienia, ale w jakim tempie. To jest zagrożenie; idą za tym różne reperkusje.

To jakie skutki dla ludzi i środowiska te zmiany przynoszą?

Ludzie odczuwają ocieplenie coraz bardziej, zwłaszcza mieszkańcy dużych miast, ale też rolnicy. Każda gwałtowna zmiana pogody powoduje jakieś reperkusje i straty, jednak krajom rozwiniętym łatwiej jest się pozbierać czy to po powodzi, czy po suszy niż wielu krajom afrykańskim, czy tym z Ameryki Łacińskiej, gdzie reperkusje tych zdarzeń są dużo poważniejsze i długotrwałe. Zmiany klimatyczne odczuwają też małe wyspy, bo poziom wody się podnosi, co pokazują pomiary. Oczywiście przyroda ma sposoby, żeby się przystosować do pewnych zmian, czy to będą wiosenne przymrozki, czy ciepłe zimy, aczkolwiek wymaga to ze strony przyrody sporego wysiłku i czasem doprowadza do osłabienia roślinności i tym samym do podatności na choroby. Tempo zmian powoduje, że mówi się dziś o wielkim wymieraniu. Faktycznie niektóre wrażliwe ekosystemy, gatunki, na przykład w Arktyce już cierpią z powodu przerwania łańcuchów pokarmowych. Jeśli chodzi o Polskę, to widzimy, że coraz bardziej cierpią drzewa iglaste dobrze czujące się w chłodnym klimacie, a przez to są one wypierane przez drzewa liściaste. Drzewa chłodnego klimatu zaczynają się wycofywać w kierunku północnym. Następuje więc przesuwanie się stref nie tylko klimatycznych, ale i przyrodniczych z południa w kierunku północy.

Zbliżamy się do momentu, kiedy w Polsce zaczną rosnąć palmy?

Nie stanie się to tak szybko, na razie mamy klimat węgierski – taki, jak Węgrzy mieli 30-40 lat temu. W Polsce wciąż jeszcze od czasu do czasu są zimy, jest mróz. Jeszcze długo poczekamy na to, aby pojawiła się u nas bardzo ciepłolubna roślinność; rosnących u nas drzew pomarańczowych i palm nie zobaczymy tak szybko.

Istnieją różne opinie na temat tego, czy człowiek odpowiada za globalne ocieplenie i na ile jest winny. Zdaniem jednych udział człowieka jest niewielki i nie ma znaczenia. Zdaniem innych – to działalność człowieka doprowadza do umierania planety i człowiek za to odpowiada. Jakie są na to dowody, że zmiany klimatu spowodował człowiek?

Dowodów jest dużo. Wiemy, jaki klimat był w przeszłości, wiemy, jak się zmieniał, ale aktualnie mamy do czynienia ze wzrostem dwutlenku węgla, metanu, co roku bite są rekordy gazów cieplarnianych, jest ich coraz więcej, a dostarcza ich głównie człowiek przez swoją działalność. Wiemy, że gazy cieplarniane słabo przepuszczają promieniowanie cieplne, które coraz trudniej ucieka w górne warstwy atmosfery kumulując się w troposferze, czyli warstwie atmosfery, w której żyjemy i w której przebiegają procesy pogodowe. Jednocześnie dobrze przepuszczają do Ziemi promieniowanie słoneczne, które zamienia się na powierzchni naszej planety w ciepło. Gazy cieplarniane działają jak szyba w szklarni zatrzymując większość energii dostarczonego od słońca wewnątrz – wszyscy wiemy jak gorąco może być np. w samochodzie pozostawionym na słońcu lub w szklarni na działce. Wzrost stężenia gazów cieplarnianych powoduje wzrost temperatury w tej część atmosfery, w której żyjemy, czyli w troposferze. Wzrost gazów cieplarnianych powoduje ochładzanie się stratosfery, czyli wyższej warstwy atmosfery. To powoduje narastanie efektu cieplarnianego, a zatem ów wzrost temperatury w dużej mierze spowodowany jest przez człowieka.

Jakie najważniejsze kroki powinny zostać podjęte, by ten negatywny wpływ człowieka na klimat zminimalizować i ochronić środowisko naturalne?

O tym wszystkim mówi się publiczne, na szczytach ONZ, spotkaniach grup, na panelach, gdzie wykazuje się konkretnie, co należy zrobić. Wiemy, co zrobić, z tym, że jest to bardzo kosztowne. Należy ograniczyć główną przyczynę ocieplenia, czyli ograniczyć głównie emisję metanu, dwutlenku węgla. Nie możemy z dnia na dzień przestać emitować te gazy, bo emitujemy je żyjąc, przemieszczając się, pracując, produkując i nie da się tego natychmiast zmienić. Stąd idzie to tak wolno. Przejście na energooszczędną, niższą emisję musi potrwać. To koszty, które już w tej chwili ponosimy i będziemy ponosić z pewnością.

Dziś na Zachodzie to główny temat społecznych debat, jak osiągnąć net zero, czyli stan, w którym emisje gazów cieplarnianych przez człowieka są równoważone przez ich usuwanie lub absorpcję przez różne metody jak zalesianie, unowocześnienie systemów energetycznych. Założenia są takie, aby ten stan net zero osiągnąć do 2050 roku. Myśli Pan, że to możliwe?

Realizacja tego planu jest mało realna; nawet gdybyśmy teraz przestali emitować gazy cieplarniane, to tyle ich wyemitowano, że temperatura jeszcze przez pewien okres będzie rosnąć nawet bez tej emisji. A widzimy, jak temperatura rośnie nawet przy cyrkulacji zjawiska La Niña czyli ochładzających prądach na Pacyfiku, które wpływają na delikatne obniżenie temperatury globalnej. Teraz zbliża się El Niño, czyli zjawisko utrzymujące ponadprzeciętnie wysoką temperaturę na wschodnim Pacyfiku i pewnie znów szykuje się rekord temperatury globalnej, jeśli nie w tym, to w przyszłym roku. No i widać stężenie tych gazów, mamy rekordy dwutlenku węgla, metanu, a zatem temperatura wciąż bardzo mocno idzie w górę. Myślę, że to pobożne życzenie, że uda się to zniwelować.

W tym roku w Dubaju odbędzie się szczyt klimatyczny ONZ, tzw. COP 28. Co on może przynieść? Czy Polska się włącza w te międzynarodowa działalność dla ochrony klimatu, mamy swoich przedstawicieli?

Oczywiście jesteśmy obecni i uczestniczymy w tego rodzaju spotkaniach, a nawet byliśmy ich organizatorem w naszym kraju, ale jak powiedziałem – problem polega na tym, że w grę wchodzą ogromne koszty i mało które państwo jest zdolne i chce takie koszty ponosić. Koszty te, przenoszone na obywateli są negatywnie odbierane i coraz głośniej o tym słyszymy. Oczywiście, trzeba się spieszyć, trzeba działać, ale te koszty zniechęcają do walki o ochronę klimatu.

W Niemczech zamknięto właśnie elektrownie atomowe.

Ale jednak nadal korzystają z węgla.

Chcą go całkowicie wyeliminować do 2030 roku.

Na razie węgiel zaczął tam wracać do łask, nastąpiły otwarcia kopalń; stąd pojawiły się głosy, że u nas się zakazuje, a tam można. Oczywiście wpływ geopolityki, wojna na Ukrainie – wszystko to powoduje, że ten węgiel przez pewien czas też odzyska i już odzyskuje względy. Same elektrownie atomowe, patrząc pod kątem emisji, na klimat działają korzystnie. Zamykanie ich jest dyskusyjne – one mogą w pewnym stopniu wpływać na środowisko (odpady, ryzyko awarii, podgrzana woda), ale na klimat mają wpływ pozytywny. Z kolei musi być jakiś system stabilizujący energię, ponieważ woda, słońce, wiatr to zawodne elementy – przez pewien czas z powodu chmur może nie docierać bezpośrednie promieniowanie słoneczne, może być bezwietrznie, co przy znacznym zapotrzebowaniu na energię elektryczną może powodować jej niedobory w systemie przesyłowym – trzeba więc to czymś stabilizować. U nas to są głównie elektrownie węglowe, gdzie indziej – atomowe. Teraz i w Polsce planuje się budowę elektrowni atomowych, aby stabilizowały system, bo na samych panelach fotowoltaicznych, czy wiatrakach ciężko tę ilość energii ustabilizować. Mogą być problemy, bo pogoda jest zmienna. Na pewno jest to temat trudny, polityczny, a tam, gdzie wchodzi polityka, to merytoryka i nauka kuleje.

Chcemy żyć świadomie, chronić planetę dla naszych dzieci, wnuków, przyszłych pokoleń, więc co może zrobić każdy z nas, indywidualnie, aby zminimalizować te negatywne wpływy na klimat i chronić środowisko naturalne? Zero waste, mniejsza konsumpcja, segregowanie śmieci – to przyniesie efekty?

Tak, tylko tego rodzaju działanie musi podjąć większość ludzi i każdy powinien zacząć od siebie. Nie mówię o radykalnych posunięciach, ale gdyby wszyscy zwrócili uwagę na poziom konsumpcji, na to, że wyrzucamy coś, co jeszcze można używać, już byłoby lepiej. Wyprodukowanie najprostszego T-shirta to ogromny koszt, idzie na to ogromna ilość wody. Gdyby każdy zaczął od siebie, stał się świadomym konsumentem, to odbiłoby się również pozytywnie na naszych portfelach. Gdybyśmy oszczędzali energię – nie oznacza to, że trzeba siedzieć w zimnym i po ciemku, ale są sposoby, gdzie naprawdę możemy oszczędzić. Gdyby wszyscy zaczęli wyciągać ładowarki z kontaktów, po naładowaniu telefonów, to w przypadku jednego gospodarstwa domowego jest znikomą oszczędnością, ale gdyby zrobił to każdy, efekt globalnie byłby zauważalny. Małe kroczki przynoszą duże efekty. Nie musimy działać radykalnie, jeździć wyłącznie rowerem nie zważając na to, czy pada, czy wieje. Wystarczy się postarać iść pieszo tam, gdzie można – odbije się to pozytywnie również na naszym zdrowiu. A czasem nam się nie chce, bo jesteśmy przyzwyczajeni do wygody. Wystarczy dać trochę od siebie i dla klimatu, czy powietrza którym oddychamy i też będzie to pozytywne.

Jakie technologie i innowacje by Pan wskazał, jeśli chodzi o dziedzinę ochrony środowiska i klimatu i jakie one mają zastosowanie w różnych sektorach?

Na pewno jest to zielona energia, która coraz bardziej wchodzi w nasze życie, czyli energia ze słońca, wiatru, falowania morza, technologia pomp ciepła. W Polsce warunki solarne nie są rewelacyjne, ale też mamy trochę dni, kiedy produkcja prądu z tego źródła jest znaczna. Na Bałtyku powstają farmy wiatrowe, bo tam potencjał wiatru jest spory. To są ważne i cenne elementy. Istotne i bardzo korzystne jest też zbieranie wody, bo ona spływa nam bardzo szybko do Bałtyku, a pamiętajmy, że narasta problem suszy.

Przy tej okazji chciałabym zapytać o najnowsze trendy i inicjatywy, jakie są związane z ochroną środowiska i klimatu. Jakie zmiany zauważa Pan w sposobie myślenia o ochronie środowiska?

Z pewnością zmiana jest już w samym ustawodawstwie; coraz bardziej przepisy prawa dotyczą ochrony klimatu, bada się, jak inwestycje, czy zmiany zagospodarowania przestrzennego wpłyną na przyrodę, na klimat, emisyjność. Trwają prace nad zmianą ustawy Prawo ochrony środowiska. Miasta 20-tysięczne będą zobowiązane do tworzenia programów adaptacji do zmian klimatu, miasta powyżej 100 tysięcy mieszkańców już takie programy mają. Ktoś może powiedzieć, że znów dokumentacja, papierologia, to się nie przełoży na rzeczywistość i jest w tym trochę prawdy, ale takie zmiany powodują, że coraz bardziej dociera do społecznej świadomości i decydentów, że musimy patrzeć na inwestycje pod takim właśnie kątem, aby dostosować je w taki sposób, żeby chronić klimat i środowisko w którym żyjemy, do ochrony klimatu, do pogody, która się zmienia.

Jakie inwestycje są potrzebne, by te cele realizować?

Na przykład tworzy się je już w dużych miastach, gdzie trwa ich odszczelnianie, a woda może wsiąkać, a nie tylko spływać – to się już zaczyna dziać. Na razie dzieje się to na małą skalę, ale ważne, że się zaczyna. To pozornie są niewielkie działania, ale stosowane powszechnie, przyniosą sporo korzyści, nawet jeśli chodzi o oczyszczenie powietrza, którym oddychamy. Coraz bardziej w planowaniu przestrzennym zaczynają być brane pod uwagę wszystkie te elementy, które mają wpływ na przyrodę, na klimat i to za chwilę w prawie będzie już obowiązkowe. Coraz większa jest świadomość u urzędników; Unia Europejska kładzie na to duży nacisk. Kiedyś nawet byśmy nie pomyśleli o tym, żeby zbierać wodę, czy nie betonować miejskich rynków.

Jakie są najważniejsze cele i wyzwania w dziedzinie ochrony środowiska i klimatu na najbliższe dziesięciolecia i jakie kroki powinny być podejmowane, aby te cele osiągnąć?

Trzeba działać dwutorowo. Po pierwsze starać się ograniczyć ocieplenie, ograniczyć emisję gazów cieplarnianych. Drugi tor dotyczy tego, by starać się jak najszybciej przystosować do zmian, bo ich całkowicie nie zatrzymamy, one będą postępować przez długi czas. Kolejnym działaniem jest przygotowanie infrastruktury, gospodarki, opieki medycznej, informacji, systemu ostrzeżeń do tych zmian, by ta adaptacja przeszła jak najmniej boleśnie. Bo ona przyjdzie, pewnie będzie bolesna, już to się dzieje, ale chodzi o to, aby to jak najbardziej łagodzić. To, że powinniśmy się do zmian przystosowywać, nie oznacza, że nic więcej zrobić nie możemy. Tyle, że, jak już wspomniałem, będzie to bardzo kosztowne. Już to odczuwamy w swoich kieszeniach. Z tym, że koszty poniesione teraz są i tak dużo mniejsze niż byłyby, gdybyśmy nic nie robili i musieli je ponieść np. za 15 lat. Ważne, by społeczeństwo widziało sens w tych zmianach, bo oszczędzając na przykład energię czy wodę, oszczędzamy naszą planetę, ale też swoje pieniądze.

Anita Czupryn

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.