Na piłkarskie boiska wróciły nasze najlepsze zespoły. Ciekawie było na wielu obiektach
Już drugi rok z rzędu sezon rozpoczął się meczem Wisły Płock z Lechią Gdańsk. W okresie przygotowawczym szczególnie klub z Płocka przeszedł sporo zawirowań. Dość niespodziewanie zwolniony został trener Marcin Kaczmarek. Jego miejsce zajął Jerzy Brzęczek. Głośno mówiło się o tym, że do odejścia poprzedniego szkoleniowca mocno przyczynił się Dominik Furman, któremu nie podobały się metody treningowe Kaczmarka. Sam piłkarz nie dokończył piątkowego starcia, gdyż w konsekwencji dwóch żółtych kartek musiał przedwcześnie opuścić murawę. Wisła nie poradziła sobie z Lechią. Gdańszczanie po bramkach Marco Paixao i Mateusza Matrasa pewnie zwyciężyli 2:0. Trener czwartej ekipy poprzedniego sezonu był zadowolony ze zwycięstwa na inaugurację:
- Już wcześniej mówiłem, że do meczu w Płocku przygotowywaliśmy się bardzo solidnie. Zdawaliśmy sobie sprawę, że kilu piłkarzy nie będzie grać, więc musieliśmy tak to poukładać, żeby to sprawiało zawodnikom nie tylko radość, ale żeby też dobrze grali w piłkę. Było kilka rzeczy, które musimy poprawić, ale na pewno zagraliśmy dobry mecz. Cieszy zwycięstwo wyjazdowe w pierwszym meczu sezonu, no i już na początku strzeliliśmy nie jedną, ale dwie bramki.Mieliśmy jeszcze kilka sytuacji, które powinniśmy wykorzystać, bo każda bramka daje większą pewność siebie, ale też dla piłkarzy to jest ważne, żeby te bramki strzelali. Zdobyliśmy dwie po pięknych akcjach, więc tylko można się cieszyć - powiedział Piotr Nowak.
W drugim piątkowym meczu, Pogoń Szczecin uległa Wiśle Kraków 1:2. Świetnie z polską ligą przywitał się Carlitos, który strzelił piękną bramkę z rzutu wolnego, a także zanotował asystę przy drugiej bramce. Miejscowi do samego końca walczyli o wyrównanie, jednak ta sztuka im się nie udała. Defensywa Wisły nie dała się drugi raz pokonać i ekipa trenera Kiko Ramireza mogła cieszyć się z trzech punktów. Maciej Skorża nie był zadowolony z postawy swojego zespołu:
- Nie ukrywam, że nastroje są kiepskie. Daleko jest od tego, co oczekiwaliśmy i chcieliśmy dać kibicom. Pierwszy fragment meczu w naszym wykonaniu przeciętny, a nawet słaby. Obraz gry był bardzo niekorzystny. Rzut karny był impulsem, presja zaczęła z nas schodzić i chłopcy zaczęliśmy grać tak, jak trzeba i potrafią. W drugiej połowie pokazaliśmy dużo lepszą grę, zdominowaliśmy Wisłę, były okazje, ale zabrakło skuteczności i więcej… więcej tych sytuacji. Determinacja była do końca, ale nie udało się zdobyć tego punkt. Mam mieszane uczucia po tym spotkaniu, bo ten pierwszy fragment daje mi dużo do myślenia - skomentował trener „Portowców”.
W znacznie lepszym humorze był opiekun „Białej Gwiazdy”. - Za nami trudny mecz, ale tym bardziej cieszymy się z wyniku. Nie jest łatwo rozpoczynać sezon w spotkaniu wyjazdowym, ale uważam, że zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze. Gra była zorganizowana, zaprezentowaliśmy dobre przygotowanie fizyczne. Skład naszego zespołu będzie się jeszcze zmieniał. Rezerwowi nie są na stałe skazani na ławkę. Carlitosa znałem już wcześniej, zresztą obserwowałem wszystkich, którzy się pojawili w Wiśle.- dodał Ramirez.
Ciekawie zapowiadało się starcie w Krakowie. Debiutujący w Cracovii trener Michał Probierz zaczynał sezon meczem z Piastem Gliwice, gdzie trafił jego były podopieczny Konstantin Vassiljew. Jak się później okazało, Estończyk mocno przyczynił się do tego, że gospodarze na inaugurację nie przegrali. Popularny „Cesarz Estonii” zmarnował rzut karny i ostatecznie mecz zakończył się remisem 1:1, który tak naprawdę nie zadowala nikogo.
- Mieliśmy kilka momentów bardzo dobrych, ale widać też było brak zgrania. Po tym rzucie karnym, którego nie wykorzystał Piast, trzeba być zadowolonym z punktu. Dużo pracy musimy jeszcze włożyć w ten zespół. Nie da się wszystkiego zmienić w jeden dzień. - powiedział Michał Probierz.
- Szanuję i cieszę się z tego zdobytego punktu. Pierwszy mecz zawsze jest niewiadomą. Czy Cracovia mnie czymś zaskoczyła? Myślę, że nie. Trochę ich podglądaliśmy podczas zgrupowania w Grodzisku, a oni nas. - podsumował trener Piasta Dariusz Wdowczyk.
Sporą niespodzianką zakończył się hit pierwszej kolejki ekstraklasy. Górnik Zabrze pokonał Legię Warszawa 3:1. Mecz na stadionie w Zabrzu oglądał komplet ponad 22 tysięcy kibiców. Beniaminek zagrał bez żadnych kompleksów i nie przestraszył się mistrza Polski. Zespół trenera Marcina Brosza dobrze wszedł w spotkanie i nie zamierzał oddać inicjatywy. Legioniści zapewne nie spodziewali się takiego obrotu sprawy. Zabrzanie strzelali kolejne bramki, a Legia straciła również swojego bramkarza Arkadiusza Malarza, który musiał opuścić boisko z powodu kontuzji. Trener Jacek Magiera po zmianie stron dał szansę nowym graczom: Krzysztofowi Mączyńskiemu i napastnikowi z Albanii Armando Sadiku, który kosztował klub 1.5 mln euro, co jest nowym rekordem polskiej ligi.
- Uważam, że wygrała dziś drużyna lepsza. Popełniliśmy za dużo błędów, straciliśmy gole po stałym fragmencie i po kontrze, a to nie powinno się zdarzyć. Zbyt radośnie graliśmy dziś z tyłu i dlatego przegraliśmy. Gol Sadiku tak naprawdę na osłodę. Materiał z tego meczu na pewno przyda nam się, aby grać dużo lepiej. Tylko poprzez ciężką pracę możemy coś osiągnąć. Dziękujemy za lekcję Górnikowi. Pracujemy dalej, mamy swoje cele do osiągnięcia. Nie oceniajmy po jednym spotkaniu, nie można skreslić żadnego z tych piłkarzy. Wszyscy zawaliliśmy to spotkanie. Wiem, że gdyby mecz rozgrywany był teraz, zagralibyśmy inaczej. Byłoby za proste wskazać jednego winnego. Jeśli coś, winny jestem ja. Jedna porażka uczy więcej, niż pięć zwycięstw z rzędu. - dodał Jacek Magiera, trener Legii.
Na konferencji prasowej nie pojawił się Marcin Brosz, opiekun zabrzan. Trener w trakcie meczu został wyrzucony przez sędziego Tomasza Musiała na trybuny. Spotkanie ocenił jego asystent Marek Kasprzyk.
- Nie ma co ukrywać, że jesteśmy bardzo szczęśliwi z tego wyniku, ale też zdajemy sobie sprawę, że przed nami naprawdę bardzo dużo pracy. Prawdę powiedziawszy wolałbym dzisiaj pełnić swoją normalną rolę (asystenta). Miejsce trenera nie jest na trybunach, ale na ławce. On dodaje swoją obecnością pewności siebie drużynie i może szybko skorygować sytuację. Jedno co na pewno dziś się dla mnie zmnieniło, to straciłem w czasie meczu głos. Najtrudniejszym momentem w trakcie spotkania była kontuzja Michała Koja, kiedy trzeba było zareagować. Zawodnik zszedł z boiska, nie było jeszcze na nim zmiennika i straciliśmy wtedy bramkę. - zakończył trener.
Pierwsze dwa niedzielne mecze nie przyniosły niespodzianak. Zdobyca Pucharu i Superpucharu Polski Arka Gdynia bez problemów pokonała wrocławski Śląsk. Jagiellonia pod wodzą niedwanego szkoleniowca Chrobrego Głogów Ireneusza Mamrota zaczęła sezon od trzech punktów zdobytych w Niecieczy gdzie po wyrównanym meczu pokonała jednak Termalikę Bruk Bet. W Poznaniu może nie było takiej sensacji jak dzień wcześniej w Zabrzu ale bezbramkowy remis z Sandecją Nowy Sącz jest niespodzianką. Zespół z Nowego Sącza jest absolutnym beniaminkiem i nikt nie dwał mu szans w Poznaniu. A jednak!
Wyniki pierwszej kolejki:
Wisła Płock - Lechia Gdańsk 0:2 (0:2). M.Paixao (24), Matras (37).
Pogoń Szczecin - Wisła Kraków 1:2 (1:2). Gyurcso (33 - karny) - Carlitos (16), Brlek (19).
Cracovia Kraków - Piast Gliwice 1:1 (1:1). Zenjov (13) - Badia (14).
Górnik Zabrze - Legia Warszawa 3:1 (2:0). Angulo 2 (43, 65), Suarez (17) - Sadiku (80).
Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 2:0 (0:0). Kun (68), Nalepa (78).
Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Jagiellonia Białystok 0:1 (0:0). Sekulski (47 - rzut karny).
Lech Poznań - Sandecja Nowy Sącz 0:0.
Mecz Korona Kielce - KGHM Zagłębie Lubin zostanie rozegrany dziś.