Kierowca się zagapił i... słup energetyczny pękł jak zapałka
Ciężarówka wioząca materiały budowlane skosiła słup energetyczny w centrum miasta. Na szczęście nikomu nic się nie stało
Na dwie godziny policja i straż miejska zablokował dojazd do miejsca w którym kierowca ciężarówki zahaczył o słup. Do zdarzenia doszło na rogu ulic Gimnazjalnej i Bankowej, pomiędzy Miejską Biblioteką Publiczną a siedzibą Liceum Ogólnokształcącego.
O niecodziennym zdarzeniu rozmawialiśmy na miejscu z jednym z policjantów. - Około godziny 8.00 kierujący samochodem ciężarowym, podczas manewru cofania nie zauważył słupa na poboczu. Zahaczył go tylną częścią naczepy. W wyniku zdarzenia słup złamał się wpół i opadł nad jezdnię. No i widzi pan teraz tego skutki –odparł sierż. sztab. Adrian Biernat wskazując na ekipę pogotowia energetycznego wyciągającą złamany słup.
Przebieg zdarzeń potwierdza rzecznik nowosolskiej policji st. sierż. Justyna Sęczkowska. - Zdarzenie zostało zakwalifikowane jako kolizja drogowa. Sprawcą był mężczyzna, rocznik 1954, mieszkaniec Nowej Soli. Kierowca był trzeźwy i został ukarany mandatem - mówi rzeczniczka policji.
- Jeżeli kierowca nie widzi dobrze co się dzieje podczas manewru, to zdecydowanie powinien ktoś mu pomóc. Podczas cofania nie powinno w ogóle dojść do takiego wypadku – komentował jeden z nowosolskich taksówkarzy, który jako jeden z gapiów zatrzymał się w pobliżu miejsca zdarzenia.
- To bardzo nietypowe zdarzenie – mówi Andrzej Szelążek, rolnik z Lasocina, który przechodził w pobliżu miejsca feralnego wypadku. – Przyczyna było roztargnienie albo nieuwaga. Nie wiadomo także, czy kierowca miał zainstalowane kamery cofania - zastanawiał się. - Niestety, ale ta droga nie jest przystosowana dla tirów. Widziałem kiedyś podobne zdarzenie, jak przy punkcie skupu zbóż w Nowym Miasteczku i dużym tonażu kierowca ciągnika ściął słup telefoniczny lub energetyczny. Słup leciał wtedy jak złamana zapałka - opowiadał rolnik.
Mimo, że złamany został słup energetyczny, sytuacja daleka była od znanego z filmów obrazka, gdy po ulicy wiją się przewody pod napięciem.
- Z chwilą, w której nastąpiłoby zwarcie, zabezpieczenia wyłączą zasilanie w całym ciągu. To nie jest tak, że instalacja ciągle będzie pod napięciem. Tak się projektuje i wykonuje sieć, by w chwili zwarcia zabezpieczenie było maksymalne - wyjaśnia Mieczysław Atłachowicz, rzecznik prasowy zielonogórskiego oddziału dystrybucji spółki Enea Operator. - Oczywiście czasami może się zdarzyć inaczej. To są tylko urządzenia. Dlatego jeśli ktoś z mieszkańców zauważy tego rodzaju sytuację, niezwłocznie powinien poinformować służby pogotowia energetycznego pod telefonem 991 - apeluje M. Atłachowicz. - Tego wymaga każda sytuacja, niezależnie od tego, czy ten przewód jest pod napięciem czy też nie. O wszelkich tego typu zdarzeniach należy informować bezzwłocznie podając miejsce wystąpienia zdarzenia - dodaje.
Co ciekawe również dziś pogotowie energetyczne pędziło do podobnego zdarzenia, tyle że w powiecie żagańskim. Bowiem nasz rejon dystrybucji Enei obejmuje cały powiat nowosolski i część żagańskiego. Nie pokrywa się on więc z granicami administracyjnymi.
- Generalnie od początku roku odnotowaliśmy dziesięć podobnych zdarzeń - mówi M. Atłachowicz. - Te dziesięć zdarzeń to nie jest dużo, zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę znaczną liczbę słupów i infrastruktury energetycznej - dodaje