Kiedy ksiądz sięga po kieliszek. Po drugi, po trzeci...
Alkoholizm to problem społeczny i nie omija środowiska księży. Każdy ujawniony przypadek picia wśród duchownych budzi szczególne oburzenie, tak jak przyłapanie pijanego lekarza, sędziego czy policjanta.
Niedawno na pierwsze strony gazet i na portale internetowe trafiła sprawa ks. Stefana z archidiecezji łódzkiej, który kierował po pijanemu samochodem. Po pijanemu to zresztą mało powiedziane. Gdy dotarli do niego policjanci, ksiądz miał 3,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Ksiądz trafił na leczenie. Nie pierwszy raz. Pięć lat temu został zatrzymany za kierownicą samochodu na al. Piłsudskiego Miał prawie 2 promile alkoholu. Po tamtym wydarzeniu ks. Stefan wydał oświadczenie. Przeprosił za swoje nieodpowiedzialne zachowanie, postanowił też sprzedać auto, a pieniądze przeznaczyć na Caritas. Był na leczeniu, ale nałóg okazał się silniejszy i po kilku latach historia się powtórzyła.
- Znam bardzo dobrze księdza Stefana - mówi Zofia z Łodzi. - To dobry kapłan i człowiek. Dochodziły do mnie słuchy, że ma problem z alkoholem, ale nie mogłam w to uwierzyć. On? Taki uduchowiony, tak pięknie mówiący o Bogu? Pomógł mi w trudnej sytuacji życiowej. Dawał ślub mojej córce. Nigdy nie podejrzewałam, że może mieć problem z alkoholem. Teraz wiem, że nałóg z nim wygrał.
W Polsce mamy około 30 tysięcy księży i zakonników. Szacuje się, że około 10 procent z nich nadużywa alkoholu. Ksiądz Stanisław Kowalski z diecezji włocławskiej nie pije już ponad 25 lat. Jeździ po Polsce, opowiada o swoim nałogu, o tym, jak z nim walczy. Bierze aktywnie udział w Spotkaniach Trzeźwościowych w Licheniu.
- Mam na imię Stanisław i jestem alkoholikiem - tak przed laty ks. Kowalski rozpoczął rekolekcje w Niewieszu koło Poddębic. Ludzie byli początkowo zaskoczeni, a potem zachwyceni tym, że ksiądz nie wstydzi mówić się o alkoholizmie, problemie, z którym zmagał się tyle lat.
Ksiądz Stanisław Kowalski dziś jest na emeryturze. Swoim życiem pokazał, że alkoholizm wśród księży nie musi być tabu i że z piciem można zerwać. On sam po odstawieniu alkoholu został proboszczem, diecezjalnym duszpasterzem trzeźwości. Twierdzi, że alkoholizm to wielki polski problem, spuścizna naszej rozbiorowej historii.
- Mam za sobą 25 lat abstynencji i trzeźwienia - mówi ksiądz Stanisław Kowalski. - Te dwa pojęcia trzeba rozróżnić. Abstynencja to niepicie. Natomiast trzeźwienie połączone jest z rozwojem duchowym, moralnym. Sama abstynencja nie idzie często w parze z rozwojem duchowym, etycznym, moralnym. Z trzeźwym myśleniem, osądem o sobie.
Alkoholikiem może stać się każdy. Bez względu na to, czy jest księdzem, lekarzem, dziennikarzem, nauczycielem, czy siostrą zakonną.
- Istotą choroby alkoholowej, a także innych uzależnień, jest utrata kontroli - przekonuje ks. Kowalski. - Statystycznie jeden na pięciu pijących uzależnia się, to znaczy traci kontrolę. Trzeba tu też rozróżnić alkoholików i pijaków. Pijak upije się do nieprzytomności, ale nie zapomina o obowiązkach, pracy. Natomiast alkoholik, gdy zacznie pić, zapomina o wszystkim.
Ksiądz z mocną głową
Problemy księdza Stanisława zaczęły się, gdy po skończeniu seminarium duchownego poszedł pracować jako wikariusz do swojej pierwszej parafii. Był towarzyski, odwiedzał w domach wiernych. Kiedy na stole pojawiał się alkohol, nie odmawiał. Chciał być księdzem do tańca i do różańca. Ludzie cieszyli się, że jest taki swój. Wypije, pożartuje, jest duszą towarzystwa.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień