Katarzyna Czochara: Cieszy mnie duże poparcie, ale na pewno ono mnie nie uśpi
- Jeśli ktoś chce, może mówić o mnie, że jestem człowiekiem Kłosowskiego, a oboje jesteśmy ludźmi PiS - mówi Katarzyna Czochara, posłanka Prawa i Sprawiedliwości, a od niedzieli nowy prezes opolskiego okręgu partii.
Na stanowisku prezesa okręgu zastąpiła pani europosła Sławomira Kłosowskiego. Dlaczego?
Zgodnie ze statutem PiS europoseł nie może być prezesem okręgu. Mogą być nim posłowie i m.in. dlatego moja kandydatura. Nie jest tajemnicą, że to pan Kłosowski wprowadzał mnie w tajniki polityki. Jeśli ktoś chce, może mówić o mnie, że jestem człowiekiem Kłosowskiego, a oboje jesteśmy ludźmi PiS.
Była pani jedyną kandydatką. Czy to dlatego, że wcześniej wskazał panią prezes Jarosław Kaczyński?
Pan prezes wskazał mnie na funkcję pełnomocnika, ale dopiero w niedzielę odbyły się wybory. Moją kandydaturę poparło w tajnym głosowaniu 210 delegatów, a 50 było przeciw. To pokazuje, że mam spore poparcie, ale ono na pewno mnie nie uśpi. Wciąż jest też grupa osób, które teraz swoją postawą i zachowaniem będę musiała do siebie przekonać. Chciałabym z nimi także współpracować. Mam nadzieję, że najbliższe lata mi to umożliwią, bo czeka nas w PiS mnóstwo pracy.
W niedzielę podczas zjazdu opolskiego okręgu PiS mówiła pani o konieczności wzmocnienia struktur w regionie.
Ostatnie wyniki wyborów pokazują, że także na Opolszczyźnie możemy wygrywać z Platformą Obywatelską i mniejszością niemiecką. Od roku PiS zmienia Polskę na lepsze i są duże szanse, że w najbliższych wyborach samorządowych możemy zwiększyć stan posiadania w najważniejszych samorządach, czy w sejmiku. Ale do tego potrzeba ciężkiej pracy, aktywności, pozyskiwania nowych, wartościowych ludzi.
Do partii władzy ludzie się garną?
Rzeczywiście, przybywa chętnych, ale mnie cieszy najbardziej to, że wśród nich jest wielu młodych. Przed objęciem mandatu posła byłam nauczycielką i miałam wiele radości z pracy właśnie z młodymi ludźmi. Cieszę się, że przybywa osób, które podzielają nasze poglądy na kraj. Liczę, że w przyszłości będą mogli pomóc nam podczas wyborów.
Czy w Opolu wystawicie własnego kandydata na prezydenta, czy też wesprzecie Arkadiusza Wiśniewskiego?
Za wcześniej jeszcze, aby odpowiedzieć na to pytanie. Jeśli będziemy gotowi podzielić się wiedzą na ten temat, niezwłocznie to zrobimy. Proszę pamiętać, że choć w niedzielę wybrano też zarząd regionu, to jeszcze się nie spotkaliśmy, nie wybraliśmy nawet prezydium.
W partii mówią, że jest pani bardzo konkretna, ale też że potrafi pani z każdym rozmawiać. Usłyszałem nawet, że ma pani łagodzić pewne konflikty na opolskiej prawicy.
Żadna walka, a już na pewno we własnych szeregach, nie jest dobra. Konflikt zużywa masę energii, którą polityk może spożytkować np. na skuteczny lobbing dla swojego regionu. Jestem osobą stanowczą, konkretną, ale nie mam problemu z tym, by porozmawiać też z posłami opozycji. Oni mają inną wizję regionu i kraju, ale to nie powód, żeby z nimi nie rozmawiać. Szukajmy tego, co nas łączy, a nie dzieli.
Z opolskim posłem i wiceministrem Patrykiem Jakim też pani będzie rozmawiać? Przez lata europoseł Kłosowski toczył z nim cichą wojnę.
Z panem ministrem Jakim rozmawiałam, nie ma pomiędzy nami sporu, a przynajmniej nic na ten temat nie wiem. Jeszcze raz powtórzę: wolę współpracę niż konflikt, choć jeśli takowy się zdarzy, ci, którzy mnie znają, wiedzą, że rzadko odpuszczam i nigdy nie zostawiam niezakończonych spraw.
Jedną z nich jest nowy węzeł autostradowy na A4. Swoimi deklaracjami dla tej inwestycji narobiła pani sporych apetytów kierowcom. Czy budowa tego węzła jest realna?
Nie tylko realna, ale i niezbędna dla szybszego rozwoju regionu, w tym także dla powiatu prudnickiego, z którego się wywodzę. Będę zabiegać o tę inwestycję, a także o reaktywację Aleksandrówki (sanatorium w Jarnołtówku - przyp. red.). Nie o wszystkim mogę jeszcze mówić, ale obie te sprawy są na dobrej drodze. Jako posłanka i prezes okręgu będę zabiegać o polepszenie sytuacji szpitala w Prudniku. To są moje priorytety.