Karty rowerowe wielu z nas zniechęcą do jazdy
O początku nowego sezonu i pomyśle wprowadzenia kart rowerowych rozmawiamy z Pawłem Czerwoniakiem, zapalonym zielonogórskim rowerzystą.
Dużo jest w Zielonej Górze rowerzystów?
Bardzo dużo, jednak chyba nikomu nie udało się tego policzyć dokładnie. To, jak wielu jest miłośników kolarstwa widać po sklepach rowerowych, ilości kolarzy na ulicach, liczbie aktywnych grup rowerowych. Większość z nas zwołuje się na wycieczki w mediach społecznościowych. Wzrasta też liczba sklepów zajmujących się sprzedażą i serwisem rowerów. Ostatnio oddałem swoje dwa kółka do serwisu przed sezonem. Na odbiór czekałem 3 dni!
Ostatnio pojawił się plan wprowadzenia w kraju obowiązku posiadania karty rowerowej. Czy to pana zdaniem dobry pomysł?
Są argumenty za obowiązkiem posiadania kart, bo przecież na drogach trafiają się osoby jeżdżące na rowerze, które nie mają prawa jazdy i nie znają przepisów. Jednak moim zdaniem lepszym rozwiązaniem jest edukacja cyklistów, zwłaszcza dzieci. W Holandii nie ma żadnych kart rowerowych, a tamtejsi rowerzyści mają dużą kulturę jazdy. Obawiam się, że ten pomysł to próba zmniejszenia dziury w budżecie państwa, a wielu ludzi zniechęci do roweru. W małych miejscowościach rower służy często jako środek transportu do sklepu czy do znajomego. Myślę, że oni nie będą się przejmować brakiem takiej karty.
Często pojawiają się, zwłaszcza wiosną i latem, głosy, aby zamknąć deptak dla ruchu rowerowego...
Ja jeżdżę przez deptak bardzo rzadko. Wolę wycieczki drogami leśnymi. Jednak czasami trudno go ominąć. Oczywiście rowerzyści powinni pamiętać, żeby jeździć uważnie i z głową. Jednak nie widziałem na deptaku sytuacji, w których cykliści byli przyczyną jakiś protestów i kłopotów pieszych. Zadaniem straży miejskiej powinno być wyłapywanie chuliganów jeżdżących szybko po deptaku.
Od jak dawna jeździ pan na rowerze?
Mój pierwszy rower, składak, miałem w dzieciństwie. Na nim nauczyłem się jeździć. A jeżdżę dużo od blisko 20 lat. Początkowo sam. Teraz coraz częściej w grupie. Minimum dwa razy w tygodniu. Latem mamy trasy nawet po 120 - 140 km.
Organizuje pan wycieczki rowerowe dla miłośników kolarstwa?
Tak, lubię jeździć po lasach i odkrywać nowe rejony, planować wyjazdy. Mam sporo map. Wyznaczam trasę i proponuję wycieczki na facebooku. Często korzystam przy tym z pomocy GPS-u. Sam też korzystam z propozycji innych grup, jak Lubuszanie ’73, Zielonogórskiej Grupy Rowerowej, Idę na Rower, MTB Zielona Góra itp. Prawdę mówiąc to zjeździłem już wszystko w okolicy Zielonej Góry. Coraz częściej pakuję rower do samochodu i jadę gdzieś dalej.
Czy kolarstwo to drogie hobby?
Nie zawsze musi to być drogi sport. Wystarczy kupić solidny rower już za ok. 1200 zł. Do tego dochodzą wydatki związane z kupnem odpowiedniej odzieży. Oczywiście zawodowcy potrafią na rower wydać dużo więcej, nawet tyle co dobrej klasy samochód. Jednak dla zwolenników rekreacji wydatki nie muszą być duże.