Karol III otrzymał koronę oraz brzemię królestwa
Król Karol III podczas sobotniej koronacji najpierw wyglądał na spiętego, później wyraźnie się rozluźnił. Po pełnej pompy ceremonii koronacyjnej teraz czeka go proza rządzenia.
Kiedy na koniec kilkugodzinnej uroczystości, po powrocie z Opactwa Westminsterskiego nowo koronowany król Karol III pojawił się na balkonie Pałacu Buckingham, po raz pierwszy od dekad stał tam nie jako jedna z osób towarzyszących monarchini. Teraz to on sam był osobą, na której pozdrowienie czekały wielotysięczne tłumy zgromadzone pod pałacem.
Symbolicznie skończył się okres jego kilkudziesięcioletniego oczekiwania na ten nieuchronny moment zostania głową brytyjskiej monarchii. Okres, w czasie którego media i wielu Brytyjczyków trochę drwiło z ciągłego pretendenta do tronu.
To nie znaczy, że Karol wyczekiwał z upragnieniem tego momentu. Można sądzić, że wręcz przeciwnie. W 1994 roku powiedział fotoreporterom: -„Nie jestem zbyt dobry w udawaniu małpy” i przyznawał, że świadomość, iż pewnego dnia zostanie królem, była „czymś, co świta ci w najbardziej upiorny, nieubłagany sposób”.
Teraz jednak, kiedy ten moment nadszedł, Karol zaplanował go w taki sposób, aby stał się on początkiem nowej karty w historii brytyjskiej monarchii. Czy to mu się uda, czy będzie może jej schyłkiem, pokaże czas. Sama ceremonia koronacji, pomimo zanurzenia jej w angielskiej tradycji, zwiastowała już wiele zmian, które wnosi nowo koronowany król. Począwszy od pierwszych słów, które król wypowiadał w katedrze, nawiązując Ewangelii: „Za Jego przykładem przychodzę nie po to, aby mi służono, lecz żeby służyć”, po przysięgę władcy, którą po raz pierwszy poddani mogli złożyć przed telewizorami.
Również kolory dywanów w katedrze - choć tradycyjnie na każdej koronacji są niebiesko-żółte - tym razem jednoznacznie kojarzyły się ze współczesnością - barwami ukraińskiej flagi.
Początek sobotniej ceremonii wskazywał, że Karol jeszcze uczy się swojej nowej roli. Jest 40. monarchą koronowanym w Opactwie Westminsterskim. Po dotarciu karetą przed bramę opactwa to jego żona, królowa Camilla o wiele pewniejszym krokiem szła wzdłuż długiej nawy na swoje miejsce. Karol wyglądał na nieco niepewnego. Szedł wprawdzie z lekkim uśmiechem, spoglądając na dygające przed nim damy oraz skłaniających głowy dżentelmenów, jednak zwłaszcza na początku ceremonii pytał przewodniczącego uroczystościom Justina Welby’ego, arcybiskupa Canterbury, co ma w danym momencie uczynić - na przykład dotknąć podarowanej mu Biblii, czy nie.
Na znacznie pewniejszego siebie wyglądał w tym momencie jego wnuczek, drugi w kolejce do tronu 9-letni Jerzy, który w swej purpurowej tunice dworzanina dziarsko poprawiał długi tren aksamitnego płaszcza monarchy za każdym razem, kiedy ten siadał, wstawał lub zmieniał miejsce w katedrze.
W trakcie ceremonii, już po złożeniu przysięgi ochrony królestwa i wiary protestanckiej, a zwłaszcza po podpisaniu ślubowania, Karol III wyraźnie się rozluźnił. Widać było, że z uśmiechem obserwuje niezliczone kolejno nadchodzące po sobie ceremoniały. Jedynie najważniejszy moment - namaszczenie świętymi olejami, rąk głowy i piersi monarchy, przygotowanymi ze specjalnie zebranych w Jerozolimie oliwek - został zakryty przed publicznością specjalnie przygotowanym parawanem. To również stało się na życzenie monarchy. Mający 74 lata Karol III, najstarszy koronowany monarcha w historii korony brytyjskiej, chciał, by ten moment, kiedy rozbiera się z królewskich szat do zgrzebnej koszuli pozostał wydarzeniem prywatnym.
Kiedy jednak już po namaszczeniu królowi wręczano kolejno kilkanaście przeróżnych przedmiotów oznaczających jego władzę królewską, Karol znowu wyglądał na osobę, która to znosi tylko dlatego, że musi.
A gdy stanęła przed nim posłanka Penny Mordaunt, z ceremonialnym mieczem królewskim wzniesionym ponad głową, który ma symbolizować sprawiedliwe rządy, tępienie zła i krzewienie sprawiedliwości, wyglądała - jak zgodnie stwierdziły londyńskie gazety - jak starożytna bogini przeprowadzająca sąd nad skazańcem.
Być może świadomość, że świętowanie koronacji, wiwaty tłumów, przyjęcie z monarchami i gośćmi z zagranicy skończą się za chwilę, a zaczną się nowe wyzwania sprawiły, że Karol nie tryskał przesadną radością. A te wyzwania już od dawna widać na horyzoncie.
Począwszy od podziałów i sporów w rodzinie królewskiej, czego wyrazem była nie taka, jakiej by można oczekiwać obecność drugiego syna króla - księcia Harry’ego. Pokłócony z rodziną Harry przybył na koronację ojca sam, bez żony Meghan i swoich dzieci. Ubrany był w zwykły garnitur, nie w galowy mundur, a usadzono go dopiero w trzecim rzędzie, gdzie był skutecznie zasłaniany przed kamerami przez kapelusz księżnej Anny.
Harry’ego nie było na balkonie Pałacu Buckingham, kiedy król z rodziną pozdrawiali zebranych po procesji z Opactwa Westminsterskiego. Już godzinę po koronacji był na pokładzie samolotu British Airways, którym wrócił do Kalifornii - oficjalnie, by wziąć udział w urodzinach swego czteroletniego syna Archiego.
Cały czas nad monarchią brytyjską wisi skandal związany z oskarżeniem księcia Andrzeja o seksualną napaść na Virginię Guiffre, media piszą też o waśniach pomiędzy księżniczką Anną a królową Camillą, która zgodnie z wolą Elżbiety II ma być nazywana bardziej honorowym tytułem „królowej”, a nie „królowej małżonki”.
Kolejne wyzwania, jakie stoją przed Karolem, to utrzymanie jedności monarchii. Wydaje się nieuniknione, że kolejne kraje Brytyjskiej Wspólnoty będą się od niej odłączać.
Sam Karol III ma z kolei ambicję prowadzić aktywną politykę na rzecz środowiska naturalnego. Dowody tego słychać było w kazaniu abp. Welby’ego, który podkreślał, iż rolą mądrego władcy są sprawiedliwe i miłosierne rządy, a wśród nich troska o środowisko.
Jak pisze londyński „The Times”, Karol III choćby przez swój wiek nie ma szans osiągnąć takiej charyzmy jak jego poprzedniczka, a być może jego rolą będzie umiejętne zarządzanie kryzysem monarchii. I dawanie swym poddanym poczucia, że w dzisiejszych zmieniających się czasach monarchia również się zmienia, ale mimo wszystko pozostaje jakąś resztką stałego punktu odniesienia.