Już spokojniej w czołówce
Już po kryzysie? Jeśli Polski Cukier ustabilizuje formę na poziomie ostatniej kwarty meczu z MKS, to z kibicami nie będzie miał problemów.
Dwa zwycięstwa w Zgorzelcu i w niedzielę z MKS Dąbrowa Górnicza znacznie wzmocniły pozycję torunian w tabeli i pozwoliły zapomnieć o niepowodzeniach w starciach z Anwi-lem Włocławek i Rosą Radom. Teraz Polski Cukier ma już 5 zwycięstw zapasu nad drużynami, które walczą o awans do play off. Jest w tym gronie także MKS, co daje jeszcze jeden bonus w postaci lepszego bilansu w dwumeczu.
Bardzo zadowolony z postawy swojej drużyny był szkoleniowiec Polskiego Cukru Jacek Winnicki. - Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. W naszej grze było widać agresję, również w czwartej kwarcie. Wiele osób martwiło się o naszą kondycję. Wzięliśmy to pod uwagę i bardzo ciężko trenowaliśmy. Udało nam się doprowadzić do takiego stanu, że w tym roku był to nasz najlepszy mecz. Pomimo tego, że mieliśmy trudne mecze, w tym ten w Zgorzelcu, gdzie Łukasz Wiśniewski rzucił w ostatniej sekundzie za trzy na wygraną, to przeciwko MKS od samego początku zagraliśmy na dużej intensywności, byliśmy agresywni w ataku i w obronie, choć nie ustrzegliśmy się błędów - dodał szkoleniowiec.
Nie udało się uniknąć przestoju na początku drugiej połowy, ale tym razem trwał krótko, a potem torunianie wynagrodzili to kibicom naprawdę świetną. Tym samym przełamali serię nieudanych ostatnich kwarta w trzech kolejnych meczach.
- Najważniejsze jest to, że zatrzymaliśmy rywala poniżej siedemdziesięciu zdobytych punktów. Trzeba pamiętać, że zespół z Dąbrowy Górniczej trafił aż jedenaście „trójek”, z dobrą skutecznością. Część wynikała z błędów, a część z naszych założeń. Gratuluję wszystkim zawodnikom, którzy wyszli na boisko. Zdawaliśmy sobie sprawę, że potrzebujemy pewnego zwycięstwa we własnej hali. Cieszę się, że kibice tak licznie nas wspierali i przygotowujemy się do kolejnego spotkania - mówi Winnicki.
Tym razem szalone „trójki” Łukasza Wiśniewskiego nie było konieczne.
- Jako zespół zaprezentowaliśmy się przyzwoicie, Nie wybiegamy w przód, teraz myślimy o kolejnym meczu. Czeka nas ciężki wyjazd do Gdyni, ale chcemy się Asseco zrewanżować za porażkę u siebie. Odpowiednia koncentracja będzie kluczem do zwycięstwa - mówi kapitan Polskiego Cukru.
Goście po meczu przyznali, że szans na zwycięstwo nie było. - Ekipa z Torunia była zdecydowanie lepsza, może przez 16-17 minut w sumie kontrolowaliśmy mecz - podsumował trener MKS Drażen Anzulović. - W ciągu ostatnich trzech minut drugiej kwarty całkowicie straciliśmy głowę. To był przełomowy moment. Popełniliśmy zbyt wiele głupich błędów. W drugiej połowie jest wówczas ciężko odrabiać straty grając przeciwko tak dobrej drużynie. Udało nam się wprawdzie na moment wrócić do meczu, ale po chwili gospodarze ponownie odzyskali większą przewagę. W końcówce zabrakło nam jakości na parkiecie, by odwrócić losy meczu.
Najskuteczniejszy wśród gości Piotr Pamuła wskazywał na serię błędów całego zespołu, które zadecydowały o porażce. - Polski Cukier odniósł zasłużone zwycięstwo. W jego grze nie było wielkiej filozofii, wykorzystał każdy nasz błąd, który popełniliśmy. Zaczęło się tak naprawdę już w drugiej kwarcie od mojego faulu, po którym rywale mieli akcję 2+1. Torunianie mieli wiele pozycji, które wykorzystywali. My z kolei nie realizowaliśmy założeń, które były dość proste - dodał skrzydłowy.