Justyna Pokojska: Nauczyciel powinien być jak akuszerka
Nauczyciele muszą uwierzyć, że nowoczesne technologie to także jest obszar ich kompetencji, który trzeba oswoić - mówi socjolożka dr Justyna Pokojska, dyrektor zarządzająca Holistic Think Tank
Jeśli zgodzimy się, że szkoła powinna być liderem nowych technologii, to czy polska szkoła taka jest?
Rzeczywistość technologiczna nie jest u nas wcale tak kiepska, jakby się mogło na pierwszy rzut oka wydawać. Szkoły są dobrze wyposażone w tablice multimedialne, tablety czy platformy interaktywne, nowoczesny sprzęt zakupiony w ramach wielu programów edukacyjnych i unijnych. Infrastruktura jest całkiem bogata. Problem nie polega więc na tym, że nie jesteśmy przygotowani, aby lekcje były atrakcyjne, ale na niedostatecznej dojrzałości cyfrowej nauczycieli i uczniów.
Jak rozumieć taką dojrzałość?
To taka postawa, która pozwala wykorzystywać zasoby technologiczne, mniej lub bardziej zaawansowane, do tego, by zmieniać proces dydaktyczny.
Tego się uczy na studiach?
Nie, to kompetencja, którą nabywa się w obszarze edukacji własnej. I właśnie ta dojrzałość cyfrowa często w naszych szkołach szwankuje. Dojrzałość rozumiana nie tylko jako umiejętność korzystania z wiedzy, ale przede wszystkim umiejętność szerokiego myślenia; dostosowania procesu dydaktycznego do możliwości, jakie dzisiaj mamy. I w tym myśleniu nie chodzi wcale o to, by prowadzić lekcje tak samo jak w klasie, tylko przez Teamsy czy inną platformę. Chodzi o to, by włączać technologie tak, by proces dydaktyczny stał się całościowym doświadczeniem. I prawdą jest to, co napisało już wiele osób, że XXI wiek w szkole zaczął się właśnie w pandemii. Bo wtedy udało się dostrzec magię nowoczesnych technologii, dostarczających atrakcyjne, żywe narzędzia, które - włączane elastycznie w lekcje - aktywują mocne strony dzieci, równocześnie dając im szanse na wzmocnienie w słabszych obszarach. Zadaniem jest dziś zachęcenie nauczyciela, by częściej wychodził ze swojej strefy komfortu, poza to, co stabilne i bezpieczne - w odniesieniu do obecnej formuły, jak i schematu nauczania. I to jest praca do wykonania właśnie teraz. I mówiąc o pracy, nie myślę o dodatkowych wymaganiach, ale pokazaniu szans, jakie daje rozwój i wyjście poza utarte stereotypy. A staje się to jeszcze cenniejsze w kontekście badań o wypaleniu zawodowym i exodusie nauczycieli z zawodu. Muszą uwierzyć, że nowoczesne technologie to także jest obszar ich kompetencji, który trzeba po prostu oswoić.
Czy nie jest dziś tak, że to nauczyciel podąża za uczniem?
Nie bałabym się takiego odwrócenia ról. Nie ma w tym żadnej aberracji, bo to jest zwykła socjalizacja odwrotna, kiedy to młodzi mają lepsze kompetencje od starszych. I przy każdej dużej zmianie, technologicznej czy procesowej, tak się dzieje i to jest naturalnym sposobem przekazywania wiedzy z punktu widzenia społecznego. Oczywiście, niekoniecznie jest to komfortowe i naturalne dla jednostek, które są w tym procesie, w tym przypadku dla nauczyciela. Bo jeśli uczeń jest mądrzejszy od nauczyciela i próbuje podważać jego autorytet, to nauczyciel powinien znaleźć inne sposoby budowania swojej estymy. Dziś nauczyciel nie jest omnipotentny, wszechwiedzący - nie ma wiedzy na wszystkie tematy, nie jest niepodważalny, bo uczniowie zawsze go mogą sprawdzić, a nawet obnażyć, znajdując błyskawicznie informacje choćby w Wikipedii. I to też trzeba oswoić. Bo jeśli my, nauczyciele, nie będziemy sobie życzyć, by nasi uczniowie byli od nas mądrzejsi, to tak jakbyśmy nie chcieli się także dzięki nim rozwijać. Taka sytuacja dotyczy dziś właściwie wszystkich zawodów edukacyjnych, które trzeba na nowo zdefiniować, na nowo zbudować w nich autorytet dorosłego. Często zachęcam swoich studentów, by podczas zajęć sprawdzili mi w internecie nazwisko autora czy tytuł którejś z książek. Czy mi to coś ujmuje? Włączam ich do procesu, sprawiając, że mają poczucie sprawczości, czują się częścią wykładu, są aktywni. Mówiąc o tych zmianach, widzę potrzebę nowego rozłożenia akcentów władzy, autorytetu w procesie edukacyjnym i znalezienia komfortowego miejsca w tak nowo skonstruowanym porządku. Mamy możliwość tworzyć autorytet na innych fundamentach; gdzie pokażemy uczniowi, jak krytycznie myśleć, znaleźć wiarygodne dane, uczyć go ich selekcjonowania.
Nauczyciel przewodnik?
Akuszerka intelektualna niczym u Sokratesa lub Platona. I nie uprawiam tutaj taniej filozofii, bo wierzę, że właśnie towarzyszenie, pobudzanie, prowadzenie dialogu w ten sposób, by uczeń sam odkrywał wiedzę, a nie dostawał interpretację czy gotowe cytaty, jest tą drogą, którą powinniśmy iść. W tym procesie mamy go wspierać, będąc drogowskazem, mentorem.
Covid i czas pandemii przyspieszyły ten proces?
Wymusiły szybsze zmiany; rozwiązania, które raczkowały, nagle rozkwitły. Nauczyciele wyszli ze swojej bańki i nagle zaczęli robić coś inaczej. Covid wytrącił nas z ustalonego porządku, znanego rytmu, a drobny chaos czy niepewność, nawet jakaś niewygoda zazwyczaj prowadzą do rozwoju. Homeostaza edukacyjna została zachwiana, sporo nauczycieli zrozumiało, że potrafi prowadzić zajęcia inaczej i może z tego czerpać satysfakcję. Uczniowie w tym czasie musieli stać się managerami swojej domowej nauki, przeszli przyspieszony kurs kompetencji transformatywnych, i to nie było łatwe, bo szkoła ich tego wcześniej nie uczyła.
Jak to zmienić?
Powinniśmy tak uczyć, by te kompetencje były używane, rozwijane w działaniu. Podstawy programowe są ustalane odgórnie, ale to, w jaki sposób będą realizowane, zależy w dużej mierze od nauczyciela. I gdyby dało się rozwijać po drodze te kompetencje tak, by na koniec procesu edukacji uczniowie - poza wiedzą - mieli też wykształcone pewne podstawy i umiejętności transformatywne, innymi słowy zasób szeroko pojętych kompetencji miękkich - byłoby cudownie. Brzmi to może utopijnie, ale ja wierzę, że relacja uczeń - nauczyciel przestanie być hierarchiczną. Wierzę, że nastaną takie relacje, w których mistrz da uczniowi poczucie sprawczości, a proces edukacji będzie jego samodzielnym, wspieranym przez edukatorów docieraniem do wiedzy.
Ilu nauczycieli powie, że sobie nie da rady w takiej szkole?
Tacy też będą, ale ta gra, o której mówimy, działa w dwie strony. Bo dzięki zmianie nauczyciele sami będą mogli odkryć, że taka szkoła ich wzbogaca, karmi, jest po prostu bardziej satysfakcjonująca. Że jeśli więcej od nas zależy, wciąż możemy się rozwijać, nie czujemy stagnacji. W takiej pracy nauka nie powinna być oderwana od życia. Niech nauczyciel pozwoli uczniowi wykorzystać aplikację Tik Tok czy dowolną inną, ale niech też da mu szansę, by zaprojektował własną stronę internetową czy stworzył projekt aranżacji skweru pod szkołą. To im uświadomi, że wiedza jest potrzebna, współczesna, aplikowalna, przydatna w życiu. I to nie jest tak, że potrzebujemy wymienić kadry. Potrzebujemy przemeblowania, przede wszystkim w głowach.
Jak się z takim patrzeniem na szkołę, na możliwości technologiczne, rozwój sztucznej inteligencji ma zakazywanie korzystania z telefonów komórkowych. Taka jest ostatnia rekomendacja Rady Dzieci i Młodzieży przy MEiN.
Błogosławimy rozwój na różnych poziomach. Nie we wszystkich obszarach ten rozwój jest równie przewidywalny i bezpieczny, niektórym więc trzeba przyglądać się z większym namysłem. I to jest zadanie dorosłych. Całkowity zakaz korzystania z komórek, narzędzia, z którego uczniowie korzystają przecież i w domu, i przed szkołą, i po lekcjach, jest wylewaniem dziecka z kąpielą. Będzie rodzić opór, a dzieci i tak znajdą sposób, by z komórek korzystać. Ustalmy: oczywiście, to jest tak, że telefony używane w szkole potrafią proces dydaktyczny wywrócić do góry nogami i wtedy mogą być szkodliwe. Wiadomo, że komórka szybciej odciągnie uwagę ucznia od nauczyciela, a aplikacje mogą być w pewnym sensie bardziej atrakcyjne i pociągające niż niektóre - szczególnie trudne - lekcje. Ale jeśli zdajemy sobie sprawę z tych niebezpieczeństw, to możemy im przeciwdziałać. Sprawić, by pewne obszary użytkowania telefonów były zakazane, ale przecież nie wszystkie. Nie możemy udawać, że technologie nie istnieją. Sama używam czasem podczas wykładów ze studentami gier i quizów online, dając im możliwości udzielania odpowiedzi na pytania na telefonach. Ich życie jest cyfrowe, więc szkoła też nie może być oderwana od życia, ma być jego częścią, być naturalnym elementem pewnego momentu dziejowego, czasów, w których żyjemy.
Uczniowie innych krajów radzą sobie bez komórek w szkołach.
Spójrzmy na fiński system nauczania, gdzie dzieci nie przynoszą telefonów do szkół. Tyle że w tym systemie nie jest to związane z zakazem wydanym przez dorosłych, ale z procesem edukacyjnym, w którym uczeń jest jego sprawczą, współodpowiedzialną częścią, która ma prawo współdecydować o przyjętych zasadach. Dlatego się nie buntuje. Fińska edukacja jest najbardziej demokratyczna, naturalna, włączająca ucznia do procesu decyzyjnego na każdym jego etapie. Uczniowie uczą się w szkole krytycznego myślenia czy obsługi nowych technologii, nauczyciele prowadzą zajęcia, w których te technologie są wykorzystywane. I takie zasady można wprowadzić poprzez kontrakt, umowę, uświadomienie, kiedy telefony na lekcji mogą się naprawdę przydać, a kiedy tylko przeszkadzają. Całkowity zakaz to nie jest żadna umowa. Jean Piaget, wybitny pedagog, twórca teorii rozwoju poznawczego dziecka, mówił: Głównym celem edukacji w szkołach powinno być kształtowanie ludzi - mężczyzn i kobiet - zdolnych do tworzenia nowych rzeczy, a nie powtarzanie tego, co zrobiły poprzednie pokolenia. Dlatego celem szkoły jest wykształcenie ludzi kreatywnych i otwartych. I my w polskiej edukacji mamy dziś już prawie wszystko, by tak się właśnie stało. Trzeba tylko zachęcić i nauczycieli, i uczniów, ale i dyrektorów szkół, by zaczęli myśleć inaczej i działać poza schematami, z myślą o dziecku i jego całościowym rozwoju.
Współpraca z nauczycielami
Holistic Think Tank, organizacja pozarządowa zajmująca się edukacją, w ramach swoich działań zaprasza nauczycieli szkół podstawowych do współpracy w budowaniu bazy scenariuszy lekcyjnych wzmacniających w uczniach takie umiejętności i postawy jak współpraca, odpowiedzialność społeczna, krytyczne myślenie i inne. Nauczyciele za stworzenie scenariuszy lekcyjnych dostaną honoraria w wysokości do 10 000 PLN. Szczegóły na: https://idsproject.holisticthinktank.com/