Józef Młynarczyk, legendarny bramkarz reprezentacji Polski, obecnie pracuje w kadrze U20. - Chcę pracować z bramkarzami, bo właśnie to trzyma mnie wciąż przy sportowym życiu - mówi 64-letni były znakomity piłkarz.
Jóżef Młynarczyk 42 razy wystąpił w reprezentacji Polski, m.in. zdobył srebrny medal mistrzostw świata w 1982 roku.
Jako trener bramkarzy współpracował z trenerami reprezentacji Andrzejem Strejlauem, Jerzym Engelem, Zbigniewem Bońkiem i Stefanem Majewskim oraz z Antonim Piechniczkiem w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
W kadrze pracował m.in. z rzeszowianinem Maciejem Nalepą, który po meczu Polski i Szwajcarii na Stadionie Miejskim w Rzeszowie czekał na swojego trenera.
- Dawno się nie widzieliśmy, ale na ulicy bym cię rozpoznał, choć trochę zmieniłeś sylwetkę – uśmiechał się Młynarczyk. - Nie spodziewałem się, że na mecz młodzieżówki przyjdzie aż tylu kibiców. Niby organizatorzy coś o tym wspominali, ale nawet chłopcy nie bardzo wierzyli – mówił.
Z przebiegu gry wygląda, że remis ze Szwajcarią był wynikiem zasłużonym.
Zdecydowanie tak. W pierwszej połowie niestety Szwajcarzy mieli przewagę po opanowaniu środka pola, stwarzali sytuacje, ale mieliśmy dobrze usposobionego Radka Majeckiego w naszej bramce, który nam w tym wszystkim pomógł. W drugiej połowie mecz się wyrównał, było więcej sytuacji z obu stron i kwestią pozostało, kto pierwszy wykorzysta błąd rywala. Ale obaj bramkarze stanęli na wysokości zadania i to 0:0 na początek, przy budowaniu tej kadry, to wynik jak najbardziej sprawiedliwy.
Czyli z perspektywy trenera bramkarzy naszej reprezentacji był to mecz wymarzony, bo pana podopieczny miał sporo pracy i poradził sobie doskonale.
Oczekiwałem pozytywnego impulsu ze strony Radka. Jest bramkarzem bardzo młodym, bardzo obiecującym i postawiliśmy na niego, by sprawdzić czy potwierdzi te talenty o których było bardzo głośno. Okazało się, że i my i on dobrze trafiliśmy i dlatego wszyscy jesteśmy bardzo zadowoleni.
Jego przejście z juniorów Legii Warszawa do 1-ligowej Stali Mielec to był dobry krok?...
Z pewnością tak. W każdej dziedzinie życia sportowego codzienny trening musi być poparty zawodami. W piłce historia jest taka sama – trenujemy od poniedziałku do piątku a w sobotę albo niedziele w nagrodę gramy mecz, rozwijamy się, nabieramy rutyny i doświadczenia podczas rywalizacji. Właśnie o to chodzi. Jeżeli w tym wieku jeśli młody człowiek zacznie się obijać o różne ławki rezerwowych to zacznie fruwać po różnych klubach i nic z tego nie będzie. Ja wiem, że Legia to jest świetny klub, w którym by się chciało grać. Ale nie być. Na szczęście Radek też to wie bo jest ambitnym młodym człowiekiem. Pochwaliłem go za to już na zgrupowaniu, bo w Stali Mielec może się rozwijać, sam jest z pobytu na Podkarpaciu bardzo zadowolony i niech tak trzyma. My w reprezentacji na pewno mu pomożemy, będziemy z nim pracować, stawiać na niego i myślę, że efekty będą widoczne już w niedługim czasie.
Więc o przyszłość polskiej bramki nie musimy się martwić?
Nigdy nie można tak do końca mówić. Czasem losowe przypadki, czy kontuzja sprawiają, że nagle robi się dziura. Oczywiście nikomu źle nie życzę i chciałbym, żeby o polskich bramkarzach było jak najgłośniej, ale życie pokaże co dalej z nimi będzie. Na razie jednak nie mamy się czym martwić.
A jaka jest pana prywatna hierarchia polskich bramkarzy? Szczęsny, Fabiański, Boruc, Załuska, Tytoń...
Wolałbym się na ten temat nie wypowiadać, bo mam swoje obowiązki z kadrze U20 i to mnie interesuje. Oczywiście mam swoje zdanie na temat każdego z nich, ale jeśli chodzi o pierwszą reprezentację to są od tego inni trenerzy.
Dobrze się panu pracuje z tymi młodymi chłopakami?
Odpowiem inaczej. Mam już swoje lata i nie potrzebuję od nikogo jałmużny gdyby mi się niedobrze pracowało to bym tego nie robił. Swoje w życiu już zrobiłem i zarobiłem, nie tylko na boisku i w sporcie. Mógłbym więc kupony odcinać, ale mnie to ciągle kręci. Dopóki więc trochę zdrowie dopisuje to dalej chcę pracować z bramkarzami bo właśnie to trzyma mnie wciąż przy sportowym życiu.
Pracując w reprezentacji Polski ma pan jeszcze czas na współpracę z którymś klubem?
Nie. Zawiesiłem nawet w maju działalność swojej firmy transportowej, by dobrze poświęcić się pracy w kadrze. Ale taki już się urodziłem, że przez całe życie wszystko starałem się robić na sto procent. Dużo się w życiu napracowałem, sporo zainwestowałem i nigdy nie byłem od nikogo zależny. I tak jest do dziś.