Jest nadzieja dla Tymka dzięki lekarzom w Chinach
Specjaliści z Chin rozpoczęli specjalną terapię, która ma pomóc Tymkowi. Pierwsze wyniki są obiecujące, ale żeby kontynuować leczenie, potrzebne są ogromne pieniądze.
Ma niewiele ponad roczek, a dla wielu jest największym siłaczem i wojownikiem. Chodzi o małego Tymka z Pławia w gminie Dąbie, którego historia chwyciła za serce wiele osób.
Chłopiec cierpi na chorobę Krabbego. Według wielu specjalistów jest ona nieuleczalna i śmiertelna. Tak samo powiedzieli specjaliści w Stanach Zjednoczonych, gdzie rodzice Tymka szukali pomocy. Wyjazd był możliwy dzięki wsparciu życzliwych ludzi i akcjom charytatywnym.
Tam się nie udało, ale pojawiła się nadzieja, że maluchowi pomogą lekarze w Chinach.
– Podali mu specjalne komórki, które mają mu pomóc – opowiada Martyna Butczak, mama chłopca. – Wczoraj doktor Wu powiedział mi, że przyjęły się i zaczęły mnożyć. Płakałam ze szczęścia – przyznaje.
To jednak dopiero początek drogi. Trudnej i przede wszystkim bardzo kosztownej...
14-miesięczny chłopiec cierpi na chorobę genetyczną Krabbego. Według wielu specjalistów to przypadłość śmiertelna. Lekarze nie dawali chłopcu z Pławia żadnych szans na przeżycie. Cierpi na nią jedno dziecko na 100 tysięcy. Niestety, blisko 90 proc. chorych dożywa zaledwie do drugiego roku życia. Tymek się nie poddaje i może liczyć na wsparcie wielu życzliwych, szczodrych i pomocnych ludzi.
Choć poprzedni wyjazd do kliniki w Stanach Zjednoczonych nie wypalił, to zaraz po nim zaczęły napływać dobre wiadomości.
Lek działa, ale kosztuje
To za sprawą profesora z Gdańska, który przepisał mu stworzony przez siebie lek. Jego stan znacznie się poprawił. – Zaczął funkcjonować, otwiera normalnie oczy. Mogę go po prostu podnieść i nie płacze. Domyka buźkę. Ogólnie nastąpiła znaczna poprawa jego stanu zdrowia – opisuje mama chłopca Martyna Butczak.
Dawka leku wystarczy na trzy miesiące. Koszty są ogromne.
– Kilogram kosztuje 1500 dolarów – mówi pani Martyna.
Później pojawiła się szansa na leczenie malucha w Chinach. Rodzice wraz z Tymkiem wyjechali do Pekinu na początku maja.
W Chinach potrafią mnożyć komórki
– Dziękujemy za wsparcie i modlitwy – mówiła wzruszona mama chłopca. – Bez was ten wyjazd i leczenie nie byłoby możliwe. Nie mielibyśmy szans na ocalenie Tymka.
W Chinach lekarze wszczepili Tymkowi komórki nerwowe, z nadzieją, że zaczną się mnożyć i chłopiec będzie odzyskiwał funkcje motoryczne i nerwowe. – Oczekiwanie było straszne. Na szczęście poja-
wiły się dobre wiadomości i pierwsze komórki się przyjęły. Wczoraj lekarze powiedzieli mi, że zaczęły się mnożyć. Widać już efekty po samym Tymku – przekazuje z Chin mama chorego chłopczyka.
Tymek z rodzicami do Polski wraca w najbliższy poniedziałek. Wkrótce będzie musiał wrócić, aby kontynuować terapię oraz rehabilitację. Na to jednak potrzeba pieniędzy.
– Jeden wyjazd do Chin, koszty pobytu oraz leczenia to w sumie 120 tys. zł – przyznaje M. Butczak.
Fundacja Rycerze i Księżniczki od kilku miesięcy zbiera pieniądze na leczenie Tymka. Dzięki nim, akcjom charytatywnym i ludziom z ogromnymi sercami udało się uzbierać 250 tys. zł.
Te pieniądze już zostały wydane na potrzebne leki, sprzęt rehabilitacyjny, wyjazd do Stanów Zjednoczonych oraz do
Chin.
Dotarli już tak daleko...
Rodzice apelują o pomoc. – Zrobiliście dla nas tak wiele. Znów prosimy was o wsparcie, nie możemy teraz przerwać, dotarliśmy już tak daleko... – błaga mama Tymka.
Fundacja wyliczyła, że na leczenie Tymka potrzebne będzie prawie pół miliona złotych.
– Konieczne są kolejne wizyty. Nie wiemy jednak, kiedy będziemy mieli możliwość, aby tam wrócić. Nie mamy jeszcze wyznaczonego terminu – przyznaje M. Butczak.
Fundacja Rycerze i Księżniczki cały czas zbiera pieniądze na rzecz Tymka – można je przekazywać na konto fundacji: 90 1020 1042 0000 8902 0324 4142.
Ponadto we wrześniu ma być organizowany festyn w miejscowości Tymka, czyli w Pławiu w gminie Dąbie. Tam również będą zbierane pieniądze na leczenie chłopca.
Oprócz tego podczas zbliżającego się Rybobrania w Krośnie Odrzańskim odbędzie się zbiórka pieniędzy.
– Szukamy 20 wolontariuszy, którzy będą chodzić z puszkami. Prosimy osoby chętne do pomocy, aby zgłaszały się, dzwoniąc pod numer 883 993 724 albo pisząc do nas na profilu facebookowym Siłacz Tymoteusz w kleszczach Krabba – informuje mama chłopca.