Jest dwóch, trzech w Misiu, którzy mogliby zasilić Stal
- Chłopcy mają stawać się coraz lepszymi graczami - mówi prezes Misia Gorzów Janusz Szopa.
Od piątku do niedzieli w Deszcznie i w Gorzowie odbywał się turniej piłki ręcznej „Miś”, w którym triumfował nie kto inny jak UKS Miś Gorzów, z rocznika 2003. Jak prezes klubu podsumuje te zawody?
To ósma edycja tego turnieju [poświęcony pamięci Ryszarda „Misia” Straszyńskiego, nauczyciela oraz trenera szczypiorniaka - dop. red.]. Dla nas najważniejsze było to, że mogliśmy pokazać swoje umiejętności na parkiecie. Istotne jest też, że mogliśmy się zintegrować oraz wypromować piłkę ręczną w Gorzowie. Na ten turniej przyjeżdżają młodzieżowe ekip z całej Polski, więc możemy sprawdzić się nie tylko z zespołami z naszego województwa, ale również z drużynami ze Szczecina czy Bydgoszczy.
A jak w trwającym sezonie poczynają sobie chłopcy z Misia?
Juniorzy młodsi wygrali ligę. Młodzicy prawdopodobnie też zwyciężą. Na razie najsłabiej zaprezentowali się szczypiorniści młodzika młodszego, ponieważ walczą aktualnie o miejsca 5-8. Z drugiej strony warto pamiętać, że oni grają ze sobą od roku. Z miesiąca na miesiąc widać u nich postępy [najbardziej znanym wychowankiem Misia jest Wojciech Gumiński z Azoty Puławy - dop. red.]
Od tego sezonu prowadzi pan też rezerwy pierwszoligowej Stali Gorzów w trzeciej lidze wielkopolskiej. Jakie zadania zostały postawione przed panem i pana zawodnikami?
Chciałbym zwrócić uwagę, że zdecydowana większość szczypiornistów drugiej drużyny Stali, to są jednocześni piłkarze ręczni zespołu UKS Miś. Co więcej, dzięki temu, że zawodnicy juniora młodszego rywalizują w III lidze seniorskiej, udało się im triumfować w rozgrywkach w swojej kategorii wiekowej w regionie. Tak jak wcześniej wspomniałem, cel jest taki, żeby być coraz lepszym.
A kto w najbliższej przyszłości mógłby zasilić szeregi ekipy Dariusza Molskiego?
Dwóch, trzech chłopaków na pewno ma taką możliwość, ale nie chcę podawać nazwisk, po to by nie zapeszyć. Przede wszystkim oni sami muszą tego jeszcze bardziej chcieć. Wszyscy wiemy, że inaczej się gra jako junior, a inaczej jako senior.
Jak pan ocenia samą Stal? Gorzowianie są ekipą, która mogłaby występować w superlidze?
Brakuje zawodników na kilku pozycjach, ale Dariusz Molski ma wizję tego, jakby miało to wyglądać, gdybyśmy grali o klasę wyżej.
A to nie jest tak, że w Stali brakuje też samych gorzowian czy Lubuszan...
Taki problem jest w każdym zespole. Z drugiej strony, nie ma takiej możliwości, żeby w drużynie występowali jedynie wychowankowie. Czasami jest dwóch, trzech i skład uzupełnia się zawodnikami z zewnątrz. W 16-osobowej kadrze Stali jest pięciu gorzowian. Ta liczba powinna cieszyć.
Nadal ma pan żal do klubu, że nie dane panu było poprowadzić Stali w pierwszej lidze?
Taka była kolej rzeczy. Zrobiłem swoje, bo awansowałem z chłopakami na zaplecze superligi. Teraz mam inne cele. Jestem prezesem UKS Miś, mam dwa zespoły w klubie i trudno byłoby mi to pogodzić z prowadzenie naszej gorzowskiej drużyny. Jestem przekonany, że trener Molski zrobi wszystko, żeby Stal weszła do ekstraklasy.
A jak ocenia pan innego z pierwszoligowców AZS UZ Zielona Góra?
Na początku wydawało się, że będą mieć kłopoty z utrzymaniem się, a tutaj sprawili niespodziankę swoim kibicom i są w środku tabeli. Radzą sobie niespodziewanie dobrze. Oby tak dalej.
Młodzi szczypiorniści na północy mogą trenować też na przykład w Nukleonie Kostrzyn. Jak pan ich ocenia?
W Nukleonie wykonano dużą pracę. Widać, jak rozwijają się. W Kostrzynie mają dobre warunki do treningów.