Dwukrotna mistrzyni Europy, kapitan Developresu SkyRes Rzeszów, Jelena Blagojević o meczach bez kibiców, całkowitym zawieszeniu rozgrywek, obecnej sytuacji, przerwanych przygotowaniach do play-off i koronawirusie, który paraliżuje polski i światowy sport.
Rozmawiamy za pośrednictwem mediów społecznościowych - dosyć nietypowo, ale i sytuacja nie jest normalna. Świat walczy z koronawirusem, który wpływa na kolejne dziedziny naszego życia. Jak patrzysz na tę całą sytuację?
Tak, wszyscy mamy teraz globalny problem, który komplikuje nam normalne życie. W tych ostatnich dniach zdecydowanie więcej się zaczęło o tym rozmawiać, bo i tutaj to wszystko zaczęło narastać. Przeżyliśmy w Serbii dużo wojen, z jednej strony jest to trochę łatwiejsze, ale nie traktujemy tego jako normalnego, zwykłego wirusa, który się pojawia standardowo w tych zimowych miesiącach. Na pewno sobie z tym poradzimy. To dotyczy każdego z nas i to jak szybko sytuacja się ustabilizuje, zależy od indywidualnych zachowań. Żyjemy w takim świecie, że codziennie dzieje się coś nowego i trzeba się dostosować, poważnie i odpowiedzialnie do tego podchodzić.
Jedną z takich dziedzin, która dotyka nas bezpośrednio, jest sport. Zaczęło się od decyzji o meczach bez publiczności, teraz coraz więcej rozgrywek jest całkowicie odwoływanych lub zawieszanych, dowiadujemy się też o zawodnikach, którzy są zakażeni, do kwarantanny trafiają całe drużyny, sztaby. Wygląda to na koniec sportu?
Mam nadzieję, że to nie będzie trwało długo. Jest to dla mnie trochę dziwne, ale wiadomo, że trzeba się dostosować i to akceptować, tak się dzieje we wszystkich dyscyplinach i jest to podyktowane bezpieczeństwem. Sport jest ważny, ale zdrowie najważniejsze. Jeśli jest potrzeba coś odwołać, wstrzymać, przełożyć, to tak trzeba po prostu zrobić. Najważniejszą wartością jest zdrowie nasze i naszych bliskich.
Sport to ogromne pieniądze, kontrakty, decyzje administracyjne, napięte terminarze, sponsorzy, umowy partnerskie... Po uspokojeniu się sytuacji będzie bardzo trudno wrócić do normalności?
Tak, zdecydowanie. Sport jest uzależniony od bardzo wielu rzeczy, od marketingu, od ogromnych pieniędzy, które w dużej części pochodzą właśnie z działań marketingowych, sponsorskich. I tak jak mówię – gramy mecze, żeby się prezentować, ale tak samo jest to ścieżka promocji dla reklamodawców, firm współpracujących. To jest ważne dla nas, dla prawidłowego funkcjonowania klubów, organizacji sportowych, a teraz to wszystko stanęło. Koronawirus paraliżuje coraz więcej aspektów naszego życia i tak samo w sporcie - bardzo szkodzi. Trudno powiedzieć, jak duże i jak bolesne będą skutki, ale na pewno nie będzie to łatwe. Dla mniejszych organizacji, związków to na pewno będzie kłopot i ciężki czas.
Napisałaś na Twitterze, że gra bez kibiców jest bez sensu. Kilka godzin później Polska Liga Siatkówki zawiesiła wszystkie rozgrywki do odwołania. Dobra decyzja?
Granie meczów bez publiki jest dla mnie bez sensu, dlatego że kibice tworzą atmosferę, są częścią widowiska. A też dla zawodników, grać przy pustych trybunach, to jak zwykły, codzienny trening, nie ma tych emocji, podekscytowania, adrenaliny. Dodatkowo podczas meczów chcemy pokazać swoje umiejętności, dyspozycję, sprawiać radość kibicom. Obserwuję całą sytuację w lidze włoskiej, w siatkówce, w piłce nożnej, koszykówce i myślę, że jest to dobra decyzja. Jest to trudne dla zawodnika, który ciężko pracował i się przygotowywał. Czułyśmy się dobrze, byłyśmy w formie, a teraz musimy czekać na kolejne informacje, to ciężkie do zaakceptowania. Ale powtarzam – zdrowie każdego na tym świecie jest niesamowicie cenne i nawet jeśli coś jest dla nas trudne, to schodzi to na dalszy plan. Robimy to, by za jakiś czas znów żyć normalnie.
Jak patrzysz na pomysł, by zakończyć rozgrywki po fazie zasadniczej i na tej podstawie wyłonić mistrza, wicemistrza kraju? Kluby są podobno po naradzie i oficjalna decyzja zarządu ligi w tej sprawie ma zapaść prawdopodobnie dzisiaj (16.03). Mówi się, że to formalność.
To byłby dziwny koniec sezonu. Zaczęłyśmy go bardzo dobrze i chciałybyśmy normalnie, zgodnie z założeniami zakończyć. Mam nadzieję, że wszyscy ludzie, którzy pracują w siatkówce, podejmą decyzję, która będzie najlepsza w danej sytuacji, a wiemy, że ta zmienia się z dnia na dzień. Jedno czy dwa sportowe spotkania nie zmienią dużo w naszym życiu. Najważniejsze, żeby wszyscy byli zdrowi.
Patrząc na rozwój epidemii w innych krajach, trudno stwierdzić, że za 2-3 tygodnie będzie u nas lepiej...
Nie mam pojęcia. Nie myślę o tym, co będzie za jakiś czas. Na pewno decyzja nie zależy od nikogo indywidualnie, to musi być działanie biorące pod uwagę interes wszystkich, nie tylko klubów, ligi, ale całego społeczeństwa.
Kilka tygodni temu rozmawiałyśmy i mówiłaś, że trenujecie bardzo ciężko, by być gotowymi na play-off'y. To była praca przygotowana stricte pod tę fazę. Można powiedzieć, że poszła na marne.
My w środę normalnie przygotowywałyśmy się na mecz z BKS Stalą Bielsko-Biała, bo obowiązywała jeszcze ta decyzja o rozgrywkach bez publiczności. Mieliśmy analizować wideo i szykować się na ten ważny mecz. Mówiłam wcześniej, że play-off'y to już inne spotkania niż te w sezonie zasadniczym. Po powrocie z Pucharu Polski wszystkie wróciłyśmy zdeterminowane na halę i byłyśmy skupione na treningach przed ćwierćfinałem... ale jak szybko się to potoczyło, każdy widzi.
Macie jakieś zalecenia od sztabu, władz klubu?
Zalecenia mamy takie, że mamy uważać na siebie, jak tylko możemy - nie wychodzić na zewnątrz, jeśli nie ma takiej konieczności, nie chodzić w miejsca, gdzie jest dużo ludzi. Uważam, że każdy z nas tak powinien robić, spędzić ten czas w domu, ze swoją rodziną, bliskimi, jeśli jest taka możliwość. Nie tylko sportowcy. Każdy.
Kontaktujesz się ze swoimi bliskimi z Serbii, jak tam wygląda sytuacja?
W Serbii również każdy dzień, to nowa sytuacja i więcej przypadków (46 zakażeń – stan na 15.03). Tam też toczy się walka. Zamknięto granice, ludzie którzy chcą wjechać z Unii Europejskiej albo z Azji muszą się przebadać i są dokładnie kontrolowani. To jest czas, gdzie większość państw musi podejmować kroki, które pozwolą nad tym panować. Musimy się zmieniać. Jestem codziennie w kontakcie z moją rodziną, także wiem, co i jak się dzieje. Jestem też w kontakcie z koleżankami z Włoch, gdzie jest bardzo ciężko.
Czy myślisz, że Igrzyska Olimpijskie, najważniejsza impreza sportowa świata, mają szansę odbyć się w terminie?
Tak, to jest najważniejsza impreza dla sportowców, o tym się marzy. My jednak, jako zawodnicy, nie mamy na to żadnego wpływu. Decyzja będzie zależała od wielu rzeczy: jedno jak będzie wyglądać sytuacja tam, a dwa to to, jak się to będzie rozwijać w Europie. Najważniejsze jest bezpieczeństwo i jeśli istnieje ryzyko, to trzeba będzie brać to pod uwagę. Kluczowe będą najbliższe tygodnie. Organizacja takiej imprezy to ogromne przedsięwzięcie. Mam nadzieję, że się wszystko uspokoi.
Jeśli zostanie podjęta decyzja o zakończeniu rozgrywek, to będziesz chciała jak najszybciej wrócić do siebie do kraju?
W tej sytuacji wszyscy chcieliby być ze swoją rodziną, ale nie możemy panikować. Proszę, podchodźmy do sytuacji z dużą odpowiedzialnością, to jest klucz. Ja nie myślę o tym, co będę robić, bo każdego dnia wszystko weryfikuje rzeczywistość.