Jeden prezes znów podpadł, a drugi na zimie jakoś specjalnie nie zarobił

Prezes znów w Toruniu podpadł. Nie, nie prezes Kaczyński, który to kiedyś nazwał Toruń miastem powiatowym. Podpadł jego wierny sługa, prezes Kurski, ten od telewizji, za przeproszeniem, publicznej. Kilka lat temu zrezygnował z Torunia i telewizyjną imprezę sylwestrową przeniósł do Zakopanego - tak się upaja jej sukcesem, że powtórki z niej przestał dawać dopiero przed Wielkim Postem.

Teraz zaś wybrał ofertę Gliwic, a nie Torunia, jako organizatora finału dziecięcej Eurowizji. Chyba zapomniał, że Toruń nie zapomina. Niech się więc prezes nie zdziwi, jak wkrótce go w końcu jednak odwołają.

A posłanka Scheuring-Wielgus ma na koncie już drugi w krótkim czasie polityczny rozwód. Jesienią - wypada przypomnieć - porzuciła swoich przyjaciół z Czasu Mieszkańców, zwanego też My Toruń. Teraz bierze polityczny rozwód z Ryszardem. Ryszardem Petru. Piękny to rozwód, taki aksamitny, za całkowitym porozumieniem stron i podobno tylko doraźny. Bo Ryszard Petru ogłosił, że w eurowyborach poprze kandydatów Koalicji Obywatelskiej. A jego koleżanka z partii Teraz!, czyli posłanka Scheuring-Wielgus właśnie, po sutą dietę euro-posłanki wystartuje jako reprezentantka innej opcji. Jakiej? Na razie oficjalnych informacji nie ma, ale najprawdopodobniej to Wiosna Roberta Biedronia. Czyli konkurencja wspomnianej Koalicji. Jakby było mało, to Ryszard szybko dodał, że dla posłanki Scheuring-Wielgus robi wyjątek i ją też popiera. Uff... Dobrze, że się w tym łamańcu oboje nie pogubili i nie poparli na przykład kogoś z PiS. Tak swoją drogą to chyba faktycznie PiS nie może przegrać z taką opozycją, ale co najwyżej sam ze sobą.