Jasielska policja bada czy pies został zagłodzony na śmierć. Zwierzę było zamknięte w stodole, bez picia i jedzenia
Jedyną osobą, która troszczyła się o kundelka, była kobieta, która raz na jakiś czas przyjeżdżała do Wrocanki w pow.jasielskim, gdzie mieszkał właściciel psa. Kiedy po raz kolejny przyszła na jego posesję i chciała nakarmić czworonoga, okazało się, że pies jest martwy.
Tę wstrząsającą historię zrelacjonowali wolontariusze jasielskiego inspektoratu Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt na swoim profilu na FB.
"Piesek miał tylko 4 lata, był głodzony systematycznie przez swojego właściciela alkoholika. Był na stałe zamknięty w stodole, bez wody i jedzenia, na łańcuchu. Odosobniony, bez kontaktu ze światem, nie był wypuszczany na zewnątrz. Był to mały piesek w typie terierka, bardzo przyjazny do ludzi, co wiemy z relacji świadka. Wcześniej był przetrzymywany na zewnątrz, na krótkim metrowym łańcuchu, w słońcu, bez schronienia. Gdy były ulewy, stał dwa dni w wodzie, nie mógł się położyć bo, by się utopił. Po interwencji sąsiadów właściciel schował go do stodoły i odizolował od świata" - napisali.
W dalszej części artykułu m.in.:
Właściciel psa mieszka z matką. Ta miała twierdzić, że to nie jej pies i nie karmiła go. Losem czworonoga zainteresowała się kobieta, która jednak nie mieszka we Wrocance, a jedynie regularnie, raz na jakiś czas przyjeżdża do tej miejscowości.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień