Janowski wygrał i już jest w czołówce cyklu [wideo]
Maciej Janowski trzymał nerwy na wodzy w najważniejszych momentach zawodów. Opanowanie, spryt i szybki motocykl dowiozły go na najwyższy stopień podium Grand Prix Danii.
Polak zanotował świetne zawody - z udanym początkiem i fenomenalną końcówką.
Rundę zasadniczą turnieju w Horsens zakończył na czwartej pozycji, z dorobkiem 10 punktów. W półfinale startował z drugiego pola - po lewej, przy samym krawężniku, ustawił się Tai Woffinden, z prawej Matej Zagar i Andreas Jonsson. Pierwszą próbę rozegrania wyścigu przerwał jednak sędzia, z powodu nierównego startu. W powtórce najlepszym refleksem popisał się Janowski; zamknął rywali w pierwszym łuku i pognał po zwycięstwo.
W finale Polak znów ustawił się na drugim polu. I tym razem było nerwowo, bo upadek w pierwszym łuku zaliczyli Woffinden i Nicki Pedersen, a Duńczyk został wykluczony z powtórki. W niej, najwięcej zimnej krwi znów zachował Janowski - doskonale wyszedł spod taśmy, a potem na dystansie skutecznie odpierał wszystkie ataki rywali. Do mety przyjechał pierwszy, a za jego plecami meldowali się kolejno Holder i Woffinden.
Do sukcesu jeszcze długa droga
To drugi wygrany turniej Grand Prix w karierze Janowskiego. Debiut na najwyższym stopniu podium zaliczył w ubiegłym roku w Daugavpils.
- Kiedy słyszysz, jak grają dla ciebie hymn twojego kraju, uczucie jest niesamowite - mówił Janowski. Podkreślając, że wygrana w Horsens to zasługa zespołowej pracy całego teamu. - Byliśmy bardzo skoncentrowani przez cały wieczór - zapewniał. - W trakcie zawodów dokonaliśmy kilku zmian, które dały oczekiwany efekt. Na torze też dawałem z siebie wszystko i to złożyło się na sukces. Jestem bardzo szczęśliwy - dodał.
Dużo radości sprawił też Polakowi awans o kilka pozycji w klasyfikacji cyklu. - Zdaję sobie jednak sprawę, że to dopiero trzeci turniej Grand Prix w tym roku. Jest jeszcze wiele do zrobienia i cały czas musimy ciężko pracować, by osiągnąć sukces. Trzeba wciąż być skupionym na celu i pracować tak samo jak w Danii. Ten sezon to na razie wzloty i upadki, raz jest lepiej, raz gorzej. Wyciągamy z tego wnioski i pracujemy dalej. Będziemy wciąż działać w ustalony sposób i zobaczymy, jak wypadną kolejne rundy - zakończył Janowski.
Jeszcze trzeba się dużo nauczyć
Pozostali Polacy z Danii na pewno wyjeżdżali z niedosytem. Bartosz Zmarzlik był blisko awansu do najlepszej ósemki, ale miejsce w półfinałach przegrał gorszym bilansem wygranych wyścigów (zgromadził tyle samo punktów co Jonsson, Kildemand, Iversen i Doyle - awansował tylko Szwed). Piotr Pawlicki z kolei fatalnie rozpoczął rywalizację, zaliczając trzy wyścigi bez punktowej zdobyczy. Po takim początku mógł przestać myśleć o drugiej fazie zawodów. Może to pomogło, bo ostatnie dwa starty w rundzie zasadniczej miał już całkiem niezłe.
W Danii nie było Jarosława Hampela, który wciąż nie wrócił do pełni sprawności po ubiegłorocznej, ciężkiej kontuzji. Żużlowiec szykował się do startów już na poprzednią rundę cyklu - majowe zawody w Warszawie, ale nie udało mu się przygotować ani wtedy, ani teraz. W Horsens po raz trzeci w tym roku zastępował go Fredrik Lindgren.
Do zakończenia cyklu Grand Prix zostało jeszcze osiem turniejów. Najbliższy - 25 czerwca w Pradze.